"Biała księga" PiS współodpowiedzialnością ws. katastrofy smoleńskiej obarcza premiera Donalda Tuska, a także szefów MSZ, MSWiA, MON, ministerstwa zdrowia, Kancelarii Premiera i BOR. Resorty nie komentują dokumentu; PO, SLD, PJN i PSL w różnym stopniu go krytykują.

PiS zaprezentował w czwartek drugą część liczącej ponad 160 stron "białej księgi" na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Pierwszą, mówiącą o odpowiedzialności strony rosyjskiej, przedstawiono w środę. Rozpoczynając czwartkową prezentację prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że dotyczy ona "odpowiedzialności polskiego rządu za stworzenie sytuacji, w której mogło dojść" do katastrofy smoleńskiej.

Zdaniem szefa PiS "bezpośrednie przyczyny tej katastrofy to jest odpowiedzialność rosyjska", ale - jak podkreślił - między zarzutami wobec rządu i strony rosyjskiej "nie ma żadnej sprzeczności".

Szef parlamentarnego zespołu, który przygotował "białą księgę", Antoni Macierewicz przekonywał, że katastrofa nastąpiła na wysokości 15 m nad poziomem pasa i dlatego samolot uderzył w ziemię. Zapowiedział, że za około 1,5 miesiąca zostanie przedstawiona bezpośrednia przyczyna "obezwładnienia samolotu Tu-154M".

W drugiej części dokumentu znalazły się zarzuty m.in. wobec MSWiA, MSZ i BOR, dotyczące złego przygotowania wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. Zdaniem autorów "białej księgi" rządy Polski i Rosji celowo obniżyły rangę tej wizyty.

Złamaniem zasad ochrony prezydenta obciążono m.in. szefa MSZ Radosława Sikorskiego i "szefów polskich służb specjalnych". Według "białej księgi" Sikorski bezpośrednio odpowiada za to, że dla lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego "zrezygnowano z rosyjskiego nawigatora na pokładzie Tu-154M". Z kolei szefów służb specjalnych ABW, AW, SKW, SWW "bezpośrednio obciąża" to, że "nie dopełniono obowiązku rozpoznania zagrożeń i przekazania informacji na ten temat".

Sikorskiemu, a także premierowi Tuskowi szef zespołu ds. przyczyn katastrofy smoleńskiej zarzucił też, że powierzyli odpowiedzialność za organizację wizyty L. Kaczyńskiego w Katyniu "jednemu z najgroźniejszych agentów SB". Chodzi o ambasadora tytularnego Tomasza Turowskiego, którego IPN podejrzewa o zatajenie związków ze służbami specjalnymi PRL.

Szefowi Kancelarii Premiera Tomaszowi Arabskiemu autorzy "białej księgi" stawiają zarzut, że nie dopełnił obowiązków jako koordynator lotów o tzw. statusie HEAD. Według nich, Arabski 10 kwietnia 2010 r. "wyznaczył samolot Tu-154M nr 101 z licznymi usterkami i awariami".

Według autorów raportu, ministra obrony Bogdana Klicha obciąża rezygnacja z zakupu nowych samolotów dla VIP-ów. Skrytykowali też Klicha za to, że doprowadził do powierzenia remontu Tu-154M nr 101 zakładom Olega Deripaski "Aviakor" w Samarze. Po tym remoncie - jak przekonuje PiS - wystąpiły w samolocie liczne groźne awarie.

Jeśli chodzi o minister zdrowia Ewę Kopacz, autorzy "białej księgi" stwierdzają, że rząd kłamał na temat "rzekomo starannego przeszukania miejsca katastrofy". "Wiarygodność deklaracji pani minister Kopacz została sfalsyfikowana w sposób bezsporny" - ocenił Macierewicz.

"Rząd Donalda Tuska z rządem Władimira Putina prowadził grę"

Podczas prezentacji "białej księgi" padło ponadto stwierdzenie, że "rząd Donalda Tuska z rządem Władimira Putina prowadził grę, celem wyeliminowania prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z uroczystości w Katyniu".

Mimo że w dokumencie padają też zarzuty naruszenia konstytucji przez rząd i prezydenta Bronisława Komorowskiego prezes PiS oświadczył, że nie będzie wniosków o Trybunał Stanu. Jak tłumaczył, jest "kompletnie niemożliwe" uzyskanie większości w parlamencie dla takiej inicjatywy.

MSZ, MON, MSWiA i BOR nie chcą odnosić się do zarzutów PiS. "Nie będzie komentarza ze strony MON, minister Bogdan Klich czeka na raport komisji Millera jako jedyny wiarygodny" - powiedział PAP rzecznik resortu obrony Janusz Sejmej.

"Całościowy i rzetelny polski raport lada dzień ujrzy światło dzienne" - powiedział PAP rzecznik MSZ Marcin Bosacki, zaznaczając, że resort nie będzie komentował "białej księgi". Także rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz poinformował PAP, że "biuro będzie do dyspozycji" po opublikowaniu raportu polskiej komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej.

Kłamstwa, bzdury, manipulacje - tak drugą część "białej księgi" skomentował przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i były akredytowany polski przedstawiciel przy MAK Edmund Klich. "Przedstawienie jeszcze gorsze niż wczoraj. Jak się chce coś ugrać politycznie, można zmanipulować wszystko" - dodał.

Szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz ocenił, że sformułowana w "białej księdze" teza o "współodpowiedzialności" m.in. premiera i ministrów MSZ, MON i MSWiA to "nic nowego". Jak mówił, Platforma czeka na ustalenia komisji ministra Jerzego Millera.

Według Eugeniusza Kłopotka (PSL) oceniając "białą księgę" trzeba oddzielić "tendencyjne komentarze" Macierewicza od licznych faktów, które - jego zdaniem - prawdopodobnie znajdą się także w raporcie komisji Millera. Dodał jednocześnie, że nie podoba mu się ton wypowiedzi niektórych polityków PO, którzy kompletnie bagatelizują "białą księgę" PiS, a Antoniego Macierewicza najchętniej odesłaliby do psychiatry.

Szef sejmowej komisji obrony Stanisław Wziątek (SLD) uważa, że "biała księga" wykorzystuje tragedię smoleńską do gry wyborczej. Za poważną słabość uznał pominięcie roli Kancelarii Prezydenta w przygotowaniu wizyty z 10 kwietnia 2010 r.

Wiceprzewodnicząca klubu PJN Elżbieta Jakubiak oceniła zaś, że zarówno "biała księga" PiS, jak i rządowy raport komisji Jerzego Millera są tworzone dla czystej polityki i zaognienia relacji między PiS i PO.