Klub PO poparł w piątek w sejmowym głosowaniu kandydaturę Łukasza Kamińskiego na prezesa IPN. Choć większość posłów PO chwali Kamińskiego, są i tacy, którzy podnieśli za nim rękę, bo obowiązywała dyscyplina klubowa.

Szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz powiedział w piątek dziennikarzom w Sejmie, że jego klub popierając Kamińskiego daje mu "mandat zaufania". "Dzisiaj ustawa o IPN inaczej wygląda i są mechanizmy, które w sytuacji, gdyby prezes sprzeniewierzył się idei IPN może być odwołany" - mówił polityk Platformy.

Jak podkreślił, Kamiński ma sprawnie zarządzać instytucją. "Dotychczas kierował jednym z najlepiej funkcjonujących pionów - edukacyjnym i mam nadzieję, że te dobre wzorce i sprawność w zarządzaniu przeniesie na cały IPN" - dodał.

Inną opinię ma wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO), który mówił w piątek dziennikarzom, że głosował za Kamińskim tylko dlatego, że klub PO wprowadził w tym głosowaniu dyscyplinę. Polityk wyjawił, że w czwartek mocno przekonywał kolegów z PO, by odrzucić kandydaturę Kamińskiego, jednak, jak dodał, bezskutecznie.

Jego zdaniem, we władzach klubu przeważył pogląd, że PO uruchomiła proces zmian w IPN, w wyniku którego Rada Instytutu wyłoniła kandydata i teraz jego odrzucenie byłoby zanegowaniem tego, o co partia zabiegała.

"Kamiński jeszcze jako podwładny Kurtyki dawał dowody swojej niezależności"

"Chcę wierzyć, że pan Kamiński nie uczyni z IPN tego, czym była ta instytucja podczas fatalnego, najgorszego okresu Janusza Kurtyki (b. prezesa IPN-PAP) i żałuję do dzisiaj, że za Kurtyką podniosłem rękę. Tego się bardzo boję, że będzie to recydywa" - podkreślił Niesiołowski.

Jednak wiceszef klubu Jarosław Gowin, choć sam nie wziął udziału w głosowaniu, ma inne zdanie niż Niesiołowski. Ocenia, że Kurtyka miał ogromne zasługi dla IPN. "Natomiast Łukasz Kamiński jeszcze jako podwładny Kurtyki dawał dowody swojej niezależności" - dodał.

Poseł stwierdził ponadto, że choć nie zna osobiście Kamińskiego, to słyszał o nim wyłącznie dobre i bardzo dobre opinie. "Myślę, że to jest bardzo profesjonalny historyk, poza tym osoba znana z talentów organizacyjnych, co przy kierowaniu tak ogromną instytucją ma bardzo duże znaczenie.

Odnosząc się do decyzji o wprowadzeniu przez władze klubu dyscypliny w tym głosowaniu powiedział, że choć gorąco popierał kandydaturę Kamińskiego, to jednak był przeciwny zmuszaniu posłów do głosowania "za". "Nie wydaje mi się, żeby ona była potrzebna, ale kierownictwo klubu uznało, że trzeba zademonstrować jedność, a ponieważ Łukasza Kamińskiego uważamy za kandydata bardzo dobrego, stąd decyzja o dyscyplinie" - wyjaśnił.