Wstępne podejrzenia władz niemieckich, że źródłem zakażeń bakterią EHEC są ogórki z Hiszpanii, nie zostały potwierdzone - powiedział w środę komisarz UE ds. zdrowia i konsumentów John Dalli. Dodał, że testy trwają i że nie ma wskazań, by nie jeść ogórków.

"Wstępne podejrzenia władz niemieckich co do źródła zakażenia w Hiszpanii nie zostały potwierdzone. Prace nad wykryciem źródła trwają, w przypadku Hiszpanii czekamy na wyniki testów z dwóch gospodarstw ogórków (w Almerii i Maladze)" - powiedział podczas codziennego briefingu w Brukseli komisarz John Dalli.

Komisja Europejska spodziewa się wyników z Hiszpanii w środę późnym popołudniem lub w czwartek. "Jak do tej pory w ogórkach importowanych z Hiszpanii nie wykryto szczepu bakterii, który jest przyczyną choroby" - zaznaczył Dalli. Choć przyznał, że wykryto obecność bakterii coli, to stężenie nie przekraczało normy.

Jak wyjaśnił Dalli, epicentrum zakażeń znajduje się w Hamburgu, na co wskazuje chociażby liczba chorych. Zaznaczył jednocześnie, że rozszerzanie się zakażenia ma tendencję spadkową. "Zastosowanie zakazu importu jakiejkolwiek żywności jest nieproporcjonalne (do zagrożenia)" - powiedział. Według jego informacji żaden kraj nie zastosował takiego zakazu.

Częściowy zakaz importu ogórków z Hiszpanii wprowadziła w poniedziałek Belgia.

"Nie ma żadnych wskazań, żeby nie jeść ogórków"

"Nie ma żadnych wskazań, żeby nie jeść ogórków czy nie podróżować do Hamburga" - podkreślił. Nadal działa uruchomiony przez KE system wczesnego ostrzegania, w ramach którego informacje na temat zakażenia wymieniają kraje UE. Ponadto Komisja przyspieszyła badania wykrywające EHEC w żywności z 6 dni do 48 godzin w europejskim laboratorium w Rzymie.

W środę wicepremier i minister spraw wewnętrznych Hiszpanii Alfredo Perez Rubalcaba zapowiedział, że Madryt nie wyklucza kroków prawnych przeciwko władzom w Hamburgu. Hiszpańscy rolnicy szacują swoje straty na 200 mln euro tygodniowo.