Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przygotowała ocenę prawną dot. gier "Komor-killer" oraz "Komor-szoter" zamieszczonych na stronie antykomor.pl, z której wynika, że "administrator strony mógł dopuścić się popełnienia czynu zabronionego".

"Na ww. witrynie internetowej zamieszczony został materiał w postaci dwóch gier komputerowych o nazwie "Komor-killer" oraz "Komor-szoter". Wskazane gry polegają na strzelaniu do wizerunku Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego" - napisała w komunikacie przekazanym PAP w niedzielę rzecznik ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska.

"Gry te możliwe są do pobrania i zainstalowania na komputerze bezpośrednio ze strony głównej witryny. Strona nie wymaga podania żadnych haseł ani przeprowadzenia żadnego procesu rejestracji. Czynnością wystarczającą do zainstalowania gry jest jedynie dwukrotne kliknięcie na ikonę programu (przedstawiającą Prezydenta Bronisława Komorowskiego, któremu po chwili zostaje przestrzelona głowa)" - podaje komunikat.

"Komor-killer" polega na rzucaniu w wizerunek Prezydenta różnymi przedmiotami"

"Instalacja programu "Komor-killer" polega na rzucaniu w wizerunek Prezydenta różnymi przedmiotami (fekaliami, młotkiem i innymi) aż do momentu zabicia postaci. () Na tej samej stronie zamieszczone zostały także odnośniki do linka zatytułowanego "zdjęcia", gdzie zainstalowano zdjęcia przedstawiające Prezydenta jako: prostytutkę, homoseksualistę, pijaka, uczestnika czynności seksualnych, porównujące go do Józefa Stalina oraz innych polityków byłego ZSRR. (...) Komentarz zawierający informacje, iż program nie jest zapowiedzią zamachu na Prezydenta RP pojawia się dopiero po zainstalowaniu gry, na stronie głównej nigdzie nie jest wyświetlany. Świadczy to o tym, że zarówno twórca jak i administrator mają świadomość, iż treści mogą zawierać materiały znieważające prezydenta RP oraz mogące nawoływać do popełnienia przestępstwa" - uznali autorzy analizy prawnej ABW.

"Art. 135 § 2 znajduje się w Rozdziale XXVII Kodeksu karnego, opisującego "Przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej", dotyczy przestępstwa publicznego znieważenia Prezydenta RP, zagrożonego karą pozbawienia wolności do lat trzech. Charakter zamieszczonych materiałów w postaci gier komputerowych oraz zdjęć przedstawiających prezydenta RP w sposób znieważający go, oraz upublicznienie tych materiałów za pośrednictwem Internetu, prowadzi do jednoznacznego wniosku, iż administrator strony mógł dopuścić się popełnienia czynu zabronionego opisanego w powyższym artykule" - napisano w analizie.

W środę rano do mieszkania Roberta Frycza, autora strony antykomor.pl, wkroczyło sześciu przedstawicieli ABW oraz dwóch policjantów, którzy przeszukali mieszkanie, zabezpieczyli laptopa oraz inne nośniki danych. Robert Frycz po ich wyjściu zdecydował się na zamkniecie strony antykomor.pl, na której od sierpnia zeszłego roku gromadził materiały o prezydencie Bronisławie Komorowskim. "Nie było moim celem obrażanie prezydenta Komorowskiego, to była strona satyryczna, a treści na niej zawarte miały wywoływać uśmiech" - powiedział Frycz na sobotnim briefingu prasowym, przyznając, że zamykając stronę kierował się strachem.

Akcja ABW wywołała wiele komentarzy

Akcja ABW wywołała wiele komentarzy. Prezes PiS Jarosław Kaczyński uznał ją za przejaw atakowania wolności obywatelskich. Doradca prezydenta Tomasz Nałęcz oraz politycy klubu Polska Jest Najważniejsza Paweł Poncyliusz i Paweł Kowal uznali akcję przeciwko stronie Antykomor za pretekst do zmiany Kodeksu Karnego - usunięcia artykułów dotyczących publicznego znieważania prezydenta, ponieważ, ich zdaniem, zagrażają one wolności słowa w Polsce.

Bartosz Kownacki, adwokat Frycza zapowiada, że zwróci się do Prokuratora Generalnego oraz Rzecznika Praw Obywatelskich o zbadanie sprawy.

Sławomir Nowak, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, skomentował tę sprawę w sobotę w TVN 24: "Nie akceptuję i nie podobają mi się tego rodzaju działania służb ścigających przestępstwa internetowe. Jeżeli prawo w tej kwestii jest ułomne, to trzeba je poprawić. Wolność słowa jest w Polsce wartością nadrzędną. Nawet jak nam się nie podoba sposób artykułowania tej wolności słowa, to trzeba tę wartość szanować, bo ona jest fundamentem demokratycznego państwa" - powiedział Nowak.