Wzorowana na polskiej reforma systemu emerytalnego nie sprawdza się. Ze 103 istniejących otwartych funduszy emerytalnych aż 89 przyniosło straty. Te, które zarobiły, mają zysk mniejszy niż inflacja.
Reforma systemu emerytalnego w Rosji, którą przeprowadzono, częściowo wzorując się na polskiej, okazuje się klapą. Prawie wszystkie fundusze emerytalne zamiast pomnażać pieniądze, przynoszą straty, a jeśli już któryś z nich wypracował zysk, i tak jest on mniejszy od inflacji.
Według opublikowanych wczoraj danych za rok 2008 ze 103 istniejących OFE aż 89 odnotowało straty. W sumie fundusze straciły 9 mld rubli (870 mln zł). Średnia strata wyniosła 30 proc.
Zgodnie z rosyjskimi przepisami dla osób niezmieniających funduszu strata kapitału powinna zostać pokryta zyskami z kolejnych lat. W przypadku gdy pracownik zdecyduje się na zmianę funduszu, dotychczasowy OFE powinien przelać na nowe konto co najmniej tyle pieniędzy, ile wpłacono na stare. Innymi słowy straty powinny zostać pokryte ze środków własnych funduszu – np. z wymaganej rezerwy. Według izby rozrachunkowej 28 OFE tego nie zrobiło. Liczba pokrzywdzonych sięga 245 tys.
– W wielu państwach fundusze muszą się ubezpieczać na wypadek strat. W Rosji same muszą zapewnić ich pokrycie z rezerwy własnej – tłumaczy „DGP” Oksana Siniawska, ekspert ds. emerytur. – Gdy mój OFE wysyła mi coroczne sprawozdanie, nie może wykazać strat. A jeśli tak się stało, pisze po prostu, że oszczędności nie wzrosły – dodaje.
To nie wszystko. Nawet jeśli funduszowi udało się wypracować zysk, częstokroć okazywał się niższy niż inflacja. Faktycznie zatem oznaczał stratę. W latach 2005 – 2010 ceny wzrosły w Rosji o 81,4 proc. W tym samym czasie dochodowość np. tatarskiego funduszu Wołga-Kapitał wyniosła 76,3 proc., a Socyum Olega Dieripaski – 50,9 proc. Podobnie w zeszłym roku: inflacja wyniosła 8,8 proc., zysk z obligacji 8,2 proc., a państwowy Wnieszekonombank przyniósł przyszłym emerytom 7,6 proc. zysku.
Sporą przeszkodą w wypracowywaniu zysku są gigantyczne koszty własne funduszy. Z wypracowanego zysku OFE potrąca ok. 23 proc. za obsługę konta. W Polsce jest to najwyżej 3,5 proc., tyle że od ogółu składki. Do tego rosyjskim OFE przeszkadza spekulacyjny charakter miejscowego rynku kapitałowego. – Fundusze wolą więc inwestować w konserwatywne spółki, na których jednak nie da się wiele zarobić – mówi Oksana Siniawska.
Korzystanie z usług otwartych funduszy w Rosji nie jest obowiązkowe. W 2002 r. rząd Michaiła Kasjanowa zreformował państwową część systemu emerytalnego, częściowo wzorując się na Polakach. Każdy zatrudniony Rosjanin (urodzony po 1967 r.) ma prawo wyboru. Albo całość jego składki emerytalnej idzie do państwowego systemu, albo część trafia na konto wybranego funduszu (w 2011 r. proporcje te wynoszą odpowiednio 20 proc. pensji na PFR, a 6 proc. na OFE). Trzeci filar został zachowany.
Z usług OFE korzysta w sumie 11 mln Rosjan.
Putin obiecuje odbicie
Choć kryzys gospodarczy dał się we znaki rosyjskim OFE, premier Władimir Putin zapewniał wczoraj Dumę, że Rosja wyszła ze światowego kryzysu finansowego stosunkowo bezboleśnie. Składając coroczny raport z działalności rządu, zapewnił, że już w 2012 r. Rosja odbije straty poniesione w rezultacie kryzysu, a najpóźniej za dekadę znajdzie się w piątce największych potęg gospodarczych świata. Jego zdaniem Rosja uczyniła już pierwszy krok w kierunku lepszego jutra.
– W 2010 r. PKB Rosji wzrósł o 4 proc. To najwyższy wskaźnik wśród państw G8 – mówił, dodając, że prognoza na ten rok przewiduje wzrost 4,2 proc.
Putin obiecał rekompensaty dla firm energetycznych i zbrojeniowych, które poniosły straty w rezultacie arabskich zamieszek. Oświadczył także, że już w lipcu tego roku ma być zakończona budowa morskiej części Nord Streamu. Choć Rosja wciąż będzie czerpała wielkie zyski z handlu surowcami, zacznie reformować gospodarkę w kierunku osłabienia zależności od ropy i gazu.
nd