Komisja Europejska ustala, czy doszło do nieprawidłowości przy budowie stadionu na piłkarskie mistrzostwa Europy 2012 we Wrocławiu - poinformował w poniedziałek PAP rzecznik komisji Cezary Lewanowicz.

Umowę z wykonawcą, niemiecką firmą Max Boegl, zawarto bez przetargu, z wolnej ręki.

"Komisja dowiedziała się, że zaistniała możliwość nieprawidłowości i na tym etapie nie jest w stanie tego wykluczyć. Natomiast procedura zwykle z tym zawiązana, czyli procedura o naruszenie unijnych przepisów, nie została jeszcze uruchomiona, bo to jeszcze nie jest ten etap. KE stara się uzyskać więcej informacji, na podstawie których oceni, czy będzie zwracać się o wyjaśnienia do polskiego rządu" - powiedział Lewanowicz.

Co do zasady prawo UE wymaga organizacji przetargów na zamówienia publiczne; przydzielenie kontraktów z wolnej ręki może nastąpić tylko w wyjątkowych okolicznościach, by nie było podejrzeń o łamanie konkurencji między przedsiębiorstwami i faworyzowanie jednych kosztem drugich.

Obecne, wstępne postępowanie wyjaśniające może potrwać ok. 10 tygodni. Jeśli KE dojdzie do wniosku, że naruszone zostało unijne prawo o zamówieniach publicznych, będzie mogła wysłać oficjalny list do polskiego rządu, otwierający procedurę o naruszenie przepisów UE. W zależności od tego, czy uzna odpowiedź za satysfakcjonującą, może postępowanie zamknąć, albo je kontynuować. Ostatnim etapem jest skierowanie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE. Ale na razie KE prowadzi wstępne, nieformalne wyjaśnienia, które nie doszły jeszcze na szczebel rządowy.

Na tym etapie KE nie wie, czy w przypadku budowy stadionu we Wrocławiu doszło do naruszenia polskich przepisów o zamówieniach publicznych.

Sprawę opisała w poniedziałek "Rzeczpospolita". "Umowę z wolnej ręki zawarto po zerwaniu kontraktu z Mostostalem Warszawa. Urzędnicy tłumaczyli, że można zrezygnować z procedury zachowującej konkurencję, gdyż inwestycja musi być wykonana w wyznaczonym przez UEFA terminie. Inaczej na stadionie nie zostaną rozegrane mecze podczas mistrzostw".

Gazeta wspomniała, że zawarcie umowy na dokończenie budowy stadionu z wolnej ręki od początku budziło wątpliwości ekspertów. "Urząd Zamówień Publicznych po przeprowadzeniu kontroli uznał, że nie zostały spełnione przesłanki zastosowania tego trybu. Wrocław zgłosił zastrzeżenia do wyników kontroli, a Krajowa Izba Odwoławcza uwzględniła je. Doszła do wniosku, że ze względu na ryzyko utraty organizacji Euro 2012 i związane z tym straty finansowe miasto mogło sięgnąć po wolną rękę. Po odstąpieniu od poprzedniej umowy znalazło się bowiem w nadzwyczajnej sytuacji, której nie mogło wcześniej przewidzieć. Postanowienie to było wiążące dla UZP" - pisze dziennik.