Rewolta w Afryce Północnej nie spowoduje korekty priorytetów polskiej prezydencji, co nie oznacza, że będziemy ignorować ten problem - powiedział minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz. Polska ma aktywnie wspierać działania m.in. w zakresie transformacji ustrojowej - zapewnił.

"Polityka sąsiedztwa była i jest naszym priorytetem. Niewątpliwie to co się dzieje obecnie w Afryce Północnej weźmiemy pod uwagę podczas naszego przewodnictwa. To jednak nie oznacza, że dziś będziemy korygować nasze priorytety. One są jak najbardziej ważne i nie ma powodu, abyśmy przy każdym wydarzeniu, które się dzieje, zmieniali tę listę" - powiedział Dowgielewicz.

Podkreślił przy tym, że Polska podczas przewodniczenia pracom Rady Unii Europejskiej przewiduje aktywną rolę w związku z wydarzeniami w Afryce Północnej. Mają to być - według zapowiedzi ministra - m.in. działania o charakterze humanitarnym oraz pomocowym w zakresie transformacji ustrojowej.

"Polska prezydencja ma pewne plany dotyczącego tego, jak możemy wesprzeć panią Ashton, jeśli chodzi o pomysły na transformację w obszarze Afryki Północnej" - mówił. Nie chciał jednak zdradzić, jakie dokładnie działania i inicjatywy Polska będzie podejmować w tym zakresie. "Mogę tylko zadeklarować, że będziemy odgrywać aktywną rolę" - zapewnił.

"Partnerstwo Wschodnie może uzyskać więcej"

Dowgielewicz uspokajał także tych, którzy obawiają się przesunięcia środków finansowych z unijnego budżetu ze Wschodu na Południe. "Takiego zagrożenia nie ma" - powiedział. Nie ma również obaw o to, by Partnerstwo Wschodnie zeszło na drugi plan. Według ministra, obecnie we Wspólnocie jest jasne oczekiwanie wobec krajów objętych Partnerstwem, iż zademonstrują swoje zainteresowanie zbliżaniem się do europejskich standardów i wykażą determinację we wprowadzaniu reform w swoich krajach.

"Partnerstwo Wschodnie może uzyskać więcej w tym okresie (polskiej prezydencji), ale to wymaga bardzo dużej mobilizacji partnerów wschodnich i wszystkich przyjaciół Partnerstwa w Unii" - podkreślił Dowgielewicz.

Natomiast eksperci uważają, że bez względu na to, czy kwestia Afryki Północnej znajdzie się wśród priorytetów polskiej prezydencji, czy nie, temat ten zdominuje nasze przewodnictwo. Naukowcy zgodnie przyznają, że działania podejmowane w celu promocji i rozwoju Partnerstwa nie muszą wykluczać tych, zmierzających do rozwiązania problemu Południa.



Agnieszka Łada z Instytutu Spraw Publicznych uważa, że państwo, które przewodniczy Unii musi reagować na to, co pojawia się w agendzie europejskiej, więc problemu związanego z tym, co obecnie ma miejsce w Afryce Północnej, Polska nie uniknie.

Jej zdaniem, w polskim interesie jest, aby być aktywnym w tej dziedzinie, nie dlatego, że po części zmusza nas do tego sytuacja, ale dlatego, że będzie to dobre dla Polski. Uzasadniając swą opinię, Łada przytacza dwa argumenty. "Uzupełniając polskie priorytety o kwestię Afryki Północnej pokażemy, że zależy nam nie tylko na rejonie nam bliskim, z którym łączą nas ściślejsze interesy, czyli na Wschodzie, ale także że chcemy być aktywni w tych regionach, gdzie takich bezpośrednich interesów nie mamy, a które są również ważne dla całej Unii" - powiedziała. Według niej, będzie to sygnał, że Polska jest globalnym graczem i dba o bezpieczeństwo i przyszłość UE.

Ponadto - jej zdaniem - angażując się w działania na rzecz Afryki pokażemy krajom zainteresowanym tym regionem, czyli np. Hiszpanii, Włochom, Grecji, że nam również zależy na rozwiązaniu tego problemu. To może pomóc pozyskać poparcie tych państw dla naszych planów wobec polityki wschodniej.

"Zajęcie się krajami południa nie musi oznaczać przesunięcia na boczny tor Partnerstwa Wschodniego"

Zajęcie się krajami południa nie musi oznaczać przesunięcia na boczny tor Partnerstwa Wschodniego. "Jedno nie wyklucza drugiego. Jedno i drugie jest w naszym interesie, ale negocjacje na temat podziału środków finansowych na oba regiony będą z pewnością trudne. Zajmując się południowymi sąsiadami UE, Polska musi więc także bronić interesów wschodu" - uważa Łada.

Z kolei dyrektor Europejskiej Akademii Dyplomacji Katarzyna Pisarska jest zdania, że Polska w tym momencie nie powinna już zmieniać swoich priorytetów. Jak mówiła, kwestie Afryki Północnej i zmian, które tam zachodzą na pewno będą częścią tematów szczytów, grup roboczych UE. Ale jej zdaniem o tym, że Partnerstwo Wschodnie nie zostanie odsunięte na drugi plan świadczyć może fakt, że szczyt Partnerstwa odbędzie się w Polsce, a nie jak wcześniej planowano, na Węgrzech.

"Jedno nie koliduje z drugim. Wręcz przeciwnie, to pokazuje, że UE musi się bardziej angażować, nie tylko w obszarze Morza Śródziemnego, również na Wschodzie i myślę, że jest coraz więcej zrozumienia dla tej idei wśród państw takich jak Hiszpania, Portugalia, Francja, Włochy" - uważa Pisarska.

Według niej ponadto, za dużą rolę przywiązuje się do priorytetów. Jak mówiła, de facto każde państwo pełniące prezydencję zajmuje się w 80 proc. innymi sprawami, niż ich priorytety - są one po to, by pokazać swój obszar zainteresowania, a naszym jest m.in. polityka dobrosąsiedzka wobec Wschodu.