10 lat więzienia, 150 tysięcy euro grzywny i zakaz ponownego ubiegania się o funkcje publiczne: taka kara grozi byłemu prezydentowi Francji Jacques’owi Chiracowi w rozpoczętym wczoraj we francuskiej stolicy procesie.
78-letni polityk jest oskarżony o złamanie prawa, gdy był burmistrzem Paryża w latach 70. Miał wówczas zatrudnić wielu ze swoich współpracowników na fikcyjnych stanowiskach w merostwie. Powierzono im wykonanie zadań na rzecz rozwoju miasta, jednak – jak dowodzi prokuratura – nie tylko nie potrafią oni wykazać się jakimikolwiek efektami swojej pracy, ale także nie mieli nawet telefonów służbowych i biur.
W pierwszym dniu procesu sam Chirac nie pojawił się na ławie oskarżonych. Dla schorowanego byłego polityka przygotowano jednak specjalny fotel, a jego adwokat zapowiada, że prezydent stanie przed sądem dziś.
Obok niego na ławie oskarżonych zasiądzie także 8 najbliższych współpracowników, w tym wnuk twórcy V Republiki Jean de Gaulle i syn głównego autora francuskiej konstytucji Francois Debre.
Za przyjmowanie uposażenia w zamian za sprawowanie fikcyjnej funkcji został już w 2004 roku skazany jeden z najbliższych współpracowników Chiraca, były premier, a dziś minister spraw zagranicznych Alain Juppe. Otrzymał karę 14 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu i rok zakazu sprawowania funkcji publicznych. W trakcie procesu Juppe ani razu nie zdradził jednak Chiraca.
Prokuratura jest przekonana, że system fikcyjnego zatrudniania w urzędzie miasta czołowych działaczy gaullistowskiej partii RPR był bezpośrednio zorganizowany przez ówczesnego burmistrza miasta. Proces rozpoczął się jednak z wieloletnim opóźnieniem, bo zgodnie z francuskim prawem urzędujący prezydenci mogą podlegać tylko najwyższej rangi oskarżeniom takim jak zdrada stanu. Chirac pełnił dwie kadencji w Pałacu Elizejskim w latach 1995 – 2007.