Prezydent USA Barack Obama bronił we wtorek swojego ogłoszonego poprzedniego dnia planu budżetowego, powszechnie krytykowanego za niedostateczne cięcia wydatków rządowych. Prezydent sugerował gotowość do kompromisów w negocjacjach z opozycją.

Media potępiają Obamę za to, że w swoim planie budżetowym nie uwzględnił żadnego zalecenia powołanej przez siebie komisji ds. redukcji deficytu i odłożył na później trudne politycznie decyzje dotyczące finansów publicznych.

Na wtorkowej konferencji prasowej prezydent przypomniał, że deficyt i dług publiczny narastały przez całą minioną dekadę, a więc głównie za rządów jego poprzednika George'a W. Busha.

Powiedział, że jest przeciwny redukcji wydatków na takie cele ważne dla długofalowego rozwoju gospodarki, jak edukacja i alternatywne źródła energii. "To są kluczowe inwestycje, niezbędne, aby wygrać przyszłość" - oświadczył Obama i porównał swoje propozycje zmniejszenia wydatków - przez opozycją oceniane jako zbyt skromne - do "cięć skalpelem, zamiast maczetą".

Plan budżetowy administracji oznacza, że w ciągu najbliższego dziesięciolecia zadłużenie USA wzrośnie o 7,3 biliona dolarów. Przyczynia się do tego przede wszystkim stały wzrost nakładów na federalne programy państwowych emerytur (Social Security) i ubezpieczeń medycznych dla ludzi starszych (Medicare) oraz najuboższych obywateli (Medicaid).

W planie Obamy nie przewiduje się żadnych redukcji tych wydatków. Zapytany o to na konferencji prezydent sugerował, że mogą one być przedmiotem negocjacji z Republikanami, podobnie jak inne cięcia budżetu.

"Ufam, że możemy się zabrać za Social Security" - powiedział. Przyznał, że "Medicare i Medicaid to ogromne problemy" wskutek rosnących kosztów leczenia, ale dodał, że można je rozwiązać "przez współpracę między Demokratami a Republikanami". Powodzenie tych rozmów - zaznaczył - "zależy od gotowości do wzajemnych ustępstw".

Konserwatywni komentatorzy są zdania, że Obama zamierza "obciąć wydatki na fundusze emerytalne i zdrowotne rękami Republikanów" - jak to ujął w telewizji Fox News prawicowy publicysta Dick Morris. Chodzi o stworzenie wrażenia, że prezydent podejmuje decyzje godzące w bezpośrednie interesy emerytów i biednych jedynie pod naciskiem opozycji.

"Prezydent postanowił zrobić unik i zamaskować to sztuczkami budżetowymi, z których kiedyś sam szydził"

Prasa zgodnie - od "New York Timesa" po "Wall Street Journal" - wytyka prezydentowi lekceważenie problemu rosnącego deficytu i długu publicznego.

"Budżet Obamy zdecydowanie nie jest planem poradzenia sobie z długofalowymi problemami, które spowodowały deficyt budżetowy. Odracza raczej te kluczowe zagadnienia na później, w nadziei - jak zakładamy - że zarówno gospodarka, jak i polityczna sytuacja, pozwolą na poprawę w przyszłości" - czytamy w artykule redakcyjnym "NYT".

"Prezydent postanowił zrobić unik i zamaskować to sztuczkami budżetowymi, z których kiedyś sam szydził" - napisał w komentarzu redakcyjnym "Washington Post".

"Budżet prezydenta oddaje wszystkie trudne decyzje w ręce republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów" - pisze z kolei "Wall Street Journal", dodając, że Obama jest "bardziej oderwany od rzeczywistości niż w czwartek Hosni Mubarak".

W czwartek w zeszłym tygodniu egipski prezydent ogłosił, że nie rezygnuje z urzędu mimo potężnych demonstracji ulicznych przeciw jego dyktaturze. Ustąpił jednak następnego dnia.