Viktor Orban zamroził wczoraj 187 mld forintów (2,7 mld zł) z budżetów ministerstw. Decyzja jest początkiem tworzenia specjalnego funduszu rezerwy budżetowej, który docelowo ma wynosić 250 mld forintów (3,6 mld zł).
Premier zapowiedział również wczoraj nowelizację konstytucji i wpisanie do niej maksymalnego dopuszczalnego długu publicznego na poziomie 60 proc. PKB.
Największe cięcia dotknęły ministerstwo zasobów narodowych, odpowiedzialne m.in. za ochronę zdrowia, edukację i kulturę. Resort musi zamrozić 39 mld forintów (560 mln zł) – podaje dziennik urzędowy „Magyar Koezloeny”. Znaczne wyrzeczenia czekają też ministerstwa spraw wewnętrznych i obrony oraz urząd ceł.
Decyzja rządu wchodzi w życie 23 lutego. Pomysł ogłosił na początku miesiąca minister gospodarki Gyoergy Matolcsy. Fundusz ma być zabezpieczeniem na wypadek fluktuacji na rynkach finansowych, które mogą dotknąć węgierską gospodarkę. Przeciwko rządowemu rozporządzeniu protestują opozycyjni socjaliści. Ich zdaniem może ono uderzyć w bezrobotnych. Część środków z funduszu przeznaczonego na wypłatę zasiłków (konkretnie 16 mln forintów, czyli 230 tys. zł) także zostanie zamrożona.
Utworzenie funduszu rezerwowego to dopiero początek zmian. Najpóźniej 15 marca centroprawicowy Fidesz ma przedstawić całościowy pakiet reform gospodarczych. Jak wczoraj deklarował premier Orban, chodzi przede wszystkim o reformy na rynku pracy.
Ponadto prawicowy rząd zamierza do 2014 r. zmniejszyć dług publiczny o 10 pkt proc., do poziomu 70 proc. PKB. Już w tym roku po raz pierwszy od momentu obalenia komunizmu deficyt budżetowy ma spaść poniżej dozwolonego w UE poziomu 3 proc. PKB (w 2010 r. wynosił 3,7 proc. PKB, dla porównania we Francji – 7,7 proc. PKB, a w Polsce – 8 proc. PKB).
– Dług publiczny i poziom bezrobocia to dla nas najważniejsze wyzwania – mówił wczoraj Orban w parlamencie. W tym roku Węgry mają uchwalić nową konstytucję. Rząd planuje wpisanie do niej maksymalnego dopuszczalnego długu publicznego na poziomie 60 proc. PKB, również zgodnie z kryteriami z Maastricht.
Z kolei w piątek Fidesz do spółki z chadeckim koalicjantem zapowiedzieli też utworzenie dwupartyjnego think tanku, analizującego politykę banków pod kątem potencjalnych zagrożeń dla ich klientów.
– Chcemy chronić konsumentów przed bankami i innymi usługodawcami – mówił Janos Lazar, szef klubu parlamentarnego Fideszu.