Szef algierskiego MSZ Murad Medelsi poinformował w poniedziałek, że w "najbliższych dniach" zostanie zniesiony stan wyjątkowy, obowiązujący w kraju od 19 lat. Nie sprecyzował jednak, kiedy dokładnie miałoby to nastąpić.

Minister ocenił również, że organizowane w kraju marsze, w których protestujący domagają się zmiany systemu, są ruchami społecznymi mniejszości.

"Marsze organizowane od piętnastu dni i w sobotę pokazują, że te ruchy są ruchami mniejszości" - powiedział francuskiej rozgłośni Europe 1. Według niego, intensywność tych protestów raczej się nie zwiększy. "Algieria to nie Tunezja, Algieria to nie Egipt" - zapewniał Medelsi, odpowiadając na pytanie o ewentualne rozlanie się rewolucji w świecie arabskim na Algierię.

Algierska opozycja zamierza kontynuować protest

Algierska opozycja ogłosiła w niedzielę, że zamierza kontynuować rozpoczęty dzień wcześniej protest i wezwała Algierczyków do udziału w demonstracjach co sobotę aż odejdzie obecna ekipa rządowa.

Kilkuset demonstrantów zainspirowanych rewoltą, która doprowadziła do obalenia prezydentów Tunezji i Egiptu, zlekceważyło policyjne zakazy i zorganizowało protest w Algierze. Jednak tysiące zmobilizowanych policjantów zablokowało planowany marsz przez algierską stolicę.

Stan wyjątkowy został wprowadzony w 1992 r.

Zniesienie "w najbliższej przyszłości" stanu wyjątkowego zapowiadał 3 lutego prezydent Abdelaziz Buteflika. Zaznaczył wówczas, że stan wyjątkowy został wprowadzony w 1992 roku "wyłącznie w związku z walką z terroryzmem i tylko z tego powodu go utrzymywano".

W Algierii nadal utrzymuje się zbrojny konflikt sił rządowych z islamistami, a w związanych z nim walkach, masakrach i zabójstwach zginęło około 200 tys. ludzi.