Marek Kubicki, politolog i arabista, redaktor naczelny portalu Arabia.pl o ustąpieniu prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka:

"Mubarak wcale nie ustąpił pod wpływem tłumu, a przynajmniej nie do końca. Pamiętajmy o tym, że on miał już 82 lata i szykował się od oddania i przekazania władzy. Co prawda myślał o swoim synu, nie o Omarze Suleimanie, ale jako potencjalny następca był on jednym z wymienianych kandydatów już pod koniec lat 90.

Tak naprawdę Mubarak prawdopodobnie między czwartkiem (kiedy spodziewano się, że ustąpi - PAP) a piątkiem dostał pewne gwarancje. Trudno powiedzieć jakie, bo szczegóły są tajne i międzynarodowe - być może chodziło o gwarancje bezpieczeństwa dla niego lub dla jego majątku albo o gwarancje transferu majątku. Mubarak był przygotowany, żeby oddać władzę w czwartek, ale być może nie doszło do porozumienia. On pokazał: +jeżeli chcecie, to będę dalej trzymał władzę i dalej będę eskalował+. Być może otrzymał to, co miał otrzymać, i zgodził się.

Natomiast przekazanie władzy nie jest wciąż ustąpieniem ze stanowiska i nie jest wciąż ustąpieniem pod żądaniem ulicy. Oczywiście miała ona wpływ na to, że on ustąpił, ale to ciągle jest oddanie władzy komuś z kręgu współpracowników.

To, że władzę przejmie wojskowa rada, niczego nie zmienia. Kto będzie startował we wrześniowych wyborach na prezydenta? Nie wyobrażam sobie, że będzie startował kandydat wojskowy. To jest rząd tymczasowy i podejrzewam, że porozumiał się on zarówno z Omarem Suleimanem, jak i Mubarakiem co do tego, jak rządzić. Widocznie okazało się - i to rzeczywiście pod wpływem ulicy - Mubarak i Suleiman nie są w stanie do września firmować swoim nazwiskiem władzy, co nie oznacza, że tę władzę może mniej formalnie i mniej widocznie będą dalej pełnić.

Omar Suleiman będzie szarą eminencją wojskowej rady i wystartuje we wrześniowych wyborach. Jeżeli będzie popierany przez rząd i media rządowe, będzie miał największe szanse. Należy też wziąć pod uwagę możliwe fałszerstwa wyborcze. (...)

Egipska układanka jest bardzo złożona. Na ustąpienie Mubaraka po trochu wpłynęły społeczeństwo, internet, sytuacja ekonomiczna, podwyżka cen żywności, opozycja muzułmańska. Wszystkie te czynniki w jakimś stopniu wpłynęły na to, co się w piątek wydarzyło. Natomiast - według mnie - to jest ustąpienie Mubaraka pod wpływem negocjacji międzynarodowych.

Omar Suleiman nie jest tylko i wyłącznie kandydatem Egipcjan, jest przede wszystkim kandydatem międzynarodowym. Jest bezpieczny dla Stanów Zjednoczonych, Izraela i innych rządów państw arabskich. Jest przewidywalny, znany i dzięki temu akceptowalny. Nie wydaje mi się, żeby jakikolwiek rząd w Egipcie dzisiaj powstawał bez wpływu i bez negocjacji ze środowiskiem międzynarodowym.

Podejrzewam, że ulica miała swój wpływ na to, że Mubarak uznał, że jednak firmowanie tego swą twarzą jest niemożliwe i być może firmowanie tego twarzą Omara Suleimana też jest niemożliwe. To wcale nie oznacza, że oni obaj rzeczywiście ustąpili i nie będą mieli wpływu na władzę".