Kanadyjska policja wprowadza w życie zmiany w stosowaniu paralizatorów. Zaakceptowano wszystkie 16 rekomendacji, które powstały po tragicznej śmierci Polaka Roberta Dziekańskiego na lotnisku w Vancouver w 2007 roku.

Informację tę podały w czwartek wieczorem kanadyjskie media. Według agencji Canadian Press, przyjęte rekomendacje dotyczą zarówno szkolenia policjantów Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej (Royal Canadian Mounted Police - RCMP), testowania paralizatorów, sporządzania raportów, jak i większych obostrzeń w używaniu taserów.

Już w maju ubiegłego roku RCMP zmieniła zasady użycia paralizatorów tak, że policjanci mogą je zastosować do obezwładnienia tylko w przypadku, gdy jest całkowicie jasne, że napastnik może kogoś skrzywdzić.

Policja zaakceptowała też prawie wszystkie z 23 wniosków wynikających ze śledztwa prowadzonego przez komisję skarg na policję (Commission for Public Complaints Against the RCMP). Styczniowa odpowiedź RCMP na ustalenia komisji została opublikowana w czwartek.

Jak podała telewizja CBC, komendant RCMP William Elliott napisał do obecnego szefa komisji Iana McPhaila, że żałuje, iż przygotowanie odpowiedzi trwało tak długo, ale RCMP chciała dobrze zapoznać się z wynikami dochodzenia przed ostatecznymi własnymi wnioskami. Elliott dodał, że zgadza się z ustaleniami komisji, iż użycie paralizatora wobec Dziekańskiego było przedwczesne, zaś policjanci powinni byli najpierw ostrzec Polaka.

"RCMP zobowiązuje się do zrobienia wszystkiego co możliwe, by wyciągnąć wnioski z tragicznej śmierci pana Dziekańskiego" - napisał Elliott.

Dziekański zmarł po tym, gdy na lotnisku w Vancouver policjanci użyli tasera

14 października 2007 roku Robert Dziekański zmarł po tym, gdy na lotnisku w Vancouver policjanci użyli tasera, żeby go obezwładnić. Jak wynikało z nagrania dokonanego przez jednego ze świadków tragedii, Dziekański zachowywał się dość gwałtownie po długim locie i dziesięciogodzinnym oczekiwaniu, kiedy nikt go nie skierował do właściwej części lotniska, jednak w niczym nie zagrażał policjantom.

W grudniu 2009 roku komisja skarg na policję, wówczas pracująca pod kierownictwem Paula Kennedy'ego, przedstawiła raport w sprawie działania czterech funkcjonariuszy, w którym stwierdzono, że użycie tasera wobec Dziekańskiego było "przedwczesne i nieadekwatne".

W czerwcu ubiegłego roku raport komisji sędziego Thomasa Braidwooda, która pracowała na zlecenie rządu prowincji Kolumbia Brytyjska, określił użycie tasera wobec Dziekańskiego jako nieuzasadnione. Był to raport podsumowujący drugą część dochodzenia, dotyczącą okoliczności śmierci polskiego emigranta i właściwość postępowania czterech policjantów z RCMP.

Braidwood podkreślił, że gdyby policjanci nie mieli tasera, zastosowaliby inne środki znane im ze szkoleń. Określił wydarzenia z Vancouver jako "haniebne zachowanie kilku funkcjonariuszy". Według sędziego, nie wiadomo dokładnie co spowodowało śmierć Polaka, jednak w jego opinii użycie tasera spowodowało wzrost ciśnienia krwi i przyspieszenie pracy serca, a pięciokrotne użycie tej broni odegrało olbrzymią rolę w śmierci zmęczonego i zdenerwowanego Polaka.

W pierwszej części dochodzenia, komisja Braidwooda odniosła się do stosowania paralizatorów i stwierdziła, że ich użycie niesie ze sobą duże ryzyko śmierci osoby, wobec której użyto tej broni. Wśród rekomendacji dotyczących stosowania paralizatorów znalazło się ostrzeżenie, by nie stosować tej broni kilkakrotnie.

Z ustaleniami komisji spierał się producent paralizatorów, firma Taser International. Uznała ona, że wnioski z prac komisji Braidwooda są krzywdzące dla firmy i szkodzą jej reputacji. Jednak w sierpniu ubiegłego roku Sąd Najwyższy prowincji Kolumbia Brytyjska podtrzymał ustalenia komisji w sprawie śmierci Roberta Dziekańskiego, że paralizatory mogą zabijać.

W kwietniu 2010 roku RCMP przeprosiła publicznie matkę Roberta Dziekańskiego za śmierć syna. Policja zdecydowała się też na wypłatę odszkodowania.