Według białoruskiego centrum praw człowieka Wiasna miesiąc po wyborach prezydenckich w tym kraju zarzuty w sprawie karnej o masowe zamieszki postawiono łącznie 32 osobom, w tym pięciu byłym kandydatom na prezydenta.

Dalszych 16 osób, według stanu na 18 stycznia, jest podejrzanych w sprawie wszczętej po manifestacji opozycji w Mińsku w wieczór wyborczy - podaje Wiasna na swojej stronie internetowej.

Wśród 32 osób, którym postawiono zarzuty, oprócz pięciu byłych kandydatów są m.in. przedstawiciele ich sztabów wyborczych, działacze opozycyjni, dziennikarze i były milicjant. Są także dwaj obywatele Rosji.

Ostatnie dane oficjalne podane przez białoruskie MSW 10 stycznia mówią o 31 osobach, którym postawiono zarzuty w sprawie o masowe zamieszki, przy czym resort podał nazwiska jedynie kilku z nich. Wieczorem 18 stycznia telewizja państwowa podała nazwisko 32. osoby, której postawiono zarzuty; to mieszkaniec Borysowa Alaksandr Mauczanau.

Czterej byli kandydaci w wyborach wciąż przebywają w areszcie śledczym KGB

Czterej byli kandydaci w wyborach: Aleś Michalewicz, Uładzimir Niaklajeu, Andrej Sannikau i Mikoła Statkiewicz - wciąż przebywają w areszcie śledczym KGB w Mińsku. Piąty - Wital Rymaszeuski - został 1 stycznia zwolniony z aresztu, ale podpisał zobowiązanie do nieopuszczania kraju.

W wyborach 19 grudnia według oficjalnych danych prawie 80 proc. głosów zdobył ubiegający się o czwartą kadencję prezydencką Alaksandr Łukaszenka. W Mińsku odbyła się masowa demonstracja opozycji, uznającej wybory za sfałszowane. Tysiące ludzi zgromadziły się przed budynkiem rządu, gdzie mieści się też siedziba Centralnej Komisji Wyborczej. Rozbito szyby w drzwiach budynku - według opozycji była to prowokacja. Demonstracja została stłumiona przez liczne siły specjalne milicji. Ponad 600 osób trafiło do aresztów, większość z nich odbyła kary od 5-15 dni aresztu administracyjnego. Toczy się śledztwo, wciąż odbywają się rewizje i przesłuchania.