- Pasażerów lotów samolotami wojskowymi latającymi w barwach 36. pułku ubezpiecza od następstw nieszczęśliwych wypadków dysponent lotu. 10 kwietnia 2010 r. dysponentem była Kancelaria Prezydenta RP - mówi "Gazecie Wyborczej" rzecznik MON Janusz Sejmej. Czy ubezpieczyła pasażerów samolotu, który rozbił się w Smoleńsku? Sejmej nie wie.
Nieoficjalnie wiadomo, że nie. Potwierdza to pełnomocnik prawny kilku rodzin ofiar katastrofy. - Ten problem pojawił się zaraz po katastrofie, gdy okazało się, że ubezpieczona była tylko para prezydencka. Gdyby były wykupione polisy dla pasażerów, płaciłby ubezpieczyciel, a tak roszczenia są kierowane do skarbu państwa - mówi.
Dlaczego nie wykupiono polis? Biuro prasowe Kancelarii na razie nie odpowiada. Jacek Sasin, wiceszef Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nie odpowiedział na prośbę o rozmowę.