Tysiące ludzi zostało we wtorek wezwanych do opuszczenia domów na przedmieściach trzeciego największego miasta Australii, Brisbane, po tym jak przesuwająca się na wschód fala powodziowa doprowadziła w nocy z poniedziałku na wtorek do śmierci ośmiu osób.

W nocy woda płynąca ulicami miasta Toowoomba, na zachód od Brisbane, porywała pieszych i samochody. Według policji z dachów domów ewakuowano śmigłowcami ponad 40 osób, jednak do wczesnego przedpołudnia we wtorek czasu miejscowego za zaginione uznawano 66 osób.

Australijska telewizja pokazywała w poniedziałek zdjęcia z Toowoomba, gdzie ulicami płynęła brązowa woda z wszelkiego rodzaju odpadkami a ludzie wchodzili na dachy domów, budek telefonicznych a nawet samochodów, by uniknąć porwania przez nurt.

"Ze wstępnych raportów wynika, że to co się stało w Toowoomba można opisać jako śródlądowe tsunami, z masywną ścianą wody, która przeszła przez dolinę Lockyer Valley" - uważa miejscowy komisarz policji Bob Atkinson.

Policja ostrzegła mieszkańców około 32 nisko położonych przedmieść Brisbane, stolicy stanu Queensland, by przenieśli się na wyżej położone tereny, gdyż kolejny dzień ulewnych deszczy może spowodować, że poziom rzeki Brisbane River podniesie się do 19 metrów.

Część przedmieść już zostało ewakuowanych, a w pobliskim zoo Sunshine Coast postanowiono związać krokodyle na wypadek, gdyby próbowały wykorzystać powódź i wydostać się na wolność.

W śródmieściu Brisbane na drogach utworzyły się korki, gdyż mieszkańcy próbowali samochodami uciec z miasta, w którym już zaczyna rosnąć poziom wody. Burmistrz Campbell Newman szacuje, że do czwartku zalanych będzie 6,5 tys. domostw i firm.

"Sytuacja oczywiście w widoczny sposób się pogorszyła - powiedział na konferencji prasowej Newman. - Dziś jest bardzo poważna, jutro będzie zła, a w czwartek będzie niszczycielska".

Dodał, że główny zbiornik retencyjny w Brisbane, który dotychczas chronił miasto przed powodzią, jest przepełniony i władze muszą spuścić z niego wodę, co może przyspieszyć zalanie miasta. Władze obawiają się, że powódź może mieć gorsze skutki niż ta z 1974 roku, kiedy wody Brisbane River zalały tysiące domów i spowodowały śmierć 14 ludzi.

Najgorsza od 50 lat powódź w stanie Queensland na wschodzie Australii przez pewien czas obejmowała obszar wielkości Francji i Niemiec razem wziętych. Dotychczas zginęło ogółem co najmniej 13 osób. Straty spowodowane przez powódź, która rozpoczęła się po ulewnych deszczach tuż przed Bożym Narodzeniem mogą osiągnąć 6 mld dolarów. Zniszczone są domy, mosty, linie kolejowe. Poważnie ucierpiał też eksport węgla, którego wydobycie jest jednym z kluczowych sektorów gospodarki w tym stanie.