Nagła odwilż może doprowadzić do katastrofy. NIK alarmuje, że budowa ważnych dla minimalizowania zagrożenia zbiorników na południu kraju ślimaczy się, a Komisja Europejska wszczęła w tej sprawie postępowanie przeciwko Polsce
Kilka mazowieckich rzek przekroczyło stany alarmowe; podobnie na południu kraju. Służby antykryzysowe zapewniają, że nie ma poważnego zagrożenia powodzią. Ale nagłe ocieplenie może spowodować roztopienie się kry (na zbiorniku we Włocławku – 30 cm grubości) i błyskawiczne wystąpienie rzek z brzegów. – Monitorujemy sytuację, faktycznie niepokoi wysoki jak na tę porę roku stan wody – usłyszeliśmy w resorcie spraw wewnętrznych.
Jeśli dojdzie do powodzi, powtórzy się sytuacja z czerwca 2010 r. Żadna z dwóch kluczowych inwestycji, mających zapobiegać powodziom – jak wynika z raportu NIK z grudnia br. – nie będą ukończone w ciągu najbliższych lat. Chyba że Trybunał Sprawiedliwości, do którego Komisja Europejska w listopadzie skierowała sprawę przeciwko Polsce, nakaże natychmiastowe wdrożenie dyrektywy przeciwpowodziowej. Termin realizacji minął jesienią 2009 r., a Polska nie wywiązała się dotąd z zobowiązań.
Z 27 inwestycji Projektu Ochrony Przeciwpowodziowej w dorzeczu Odry zrealizowaliśmy jedenaście, siedem nie zostało nawet rozpoczętych. Całość miała być zamknięta do 2012 r. – Opóźnienie względem planów już wynosi dwa lata – mówi rzecznik NIK Paweł Biedziak.
Urzędników z Biura Koordynacji Projektu przerosły kwestie prawne. Analizę stanu prawnego projektu zamówili dopiero w momencie, kiedy już zaczęli skupować okoliczne działki pod realizację inwestycji.
Opóźnienia mogą okazać się fatalne w skutkach nie tylko dla mieszkańców zagrożonych terenów, ale też dla budżetu. Chodzi o mechanizm finansowania inwestycji. Na wartą ponad 500 mln euro inwestycję dostaliśmy dotację z Unii oraz 345 mln euro w ramach dwóch kredytów: z Banku Światowego i Banku Rozwoju Rady Europy. Tyle że części z tych środków jeszcze nie wykorzystaliśmy, ale już płacimy za ich obsługę. – Płacimy za samą gotowość do przekazania kolejnych transz kredytu – wyjaśnia Biedziak.
Opóźnia się także budowa zbiornika Świnna Poręba, który w założeniach miał chronić przed zalaniem Wadowice i Kraków. Jak jest ważny dla tych miast, pokazała już tegoroczna powódź – niedokończona inwestycja zmniejszyła falę powodziową w Krakowie o 110 cm.
Choć zbiornik jest budowany na podstawie specjalnej ustawy, kolejni ministrowie finansów obcinają jego budżet rok w rok. – W 2006 i 2009 roku ograniczono te środki kolejno o 65 i 51 proc. – wylicza Biedziak.W efekcie na realizację inwestycji państwo wydało do tej pory 560 mln zł, czyli o połowę mniej, niż powinno. Rząd zapowiada, że inwestycję skończy do 2013 r., ale czy można mu wierzyć, skoro zbiornik jest budowany od 1986 r.
Jeszcze większe poślizgi mają inwestycje towarzyszące. Tu hamulcowym okazała się GDDKiA, która do tej pory nie wybudowała niezbędnych wiaduktów. A przecież żeby budować, na budowę trzeba najpierw dojechać.