Władze Litwy mają prawo narzucić Polakom z litewskim obywatelstwem litewską pisownię ich nazwisk - uznał w czwartek rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE. Do polskiej pisowni mają prawo obywatele polscy, którzy np. zawierają małżeństwo na Litwie.

Rzecznik wypowiedział się w sprawie małżeństwa Wardynów, którym litewskie władze odmówiły polskiej pisowni imienia i nazwiska. Sprawa trafiła do unijnego trybunału w Luksemburgu, gdyż o interpretację prawną litewskich przepisów zwrócił się wileński sąd rejonowy, do którego poskarżyli się małżonkowie. Trybunał ma ustalić, czy litewskie przepisy są zgodne z unijnym traktatem, czy nie łamią zakazu dyskryminacji i czy nie ograniczają swobody przemieszczania się obywateli w UE.

Rzecznik uznał, że jako obywatelka litewska, urodzona na Litwie "Malgozata Runevic" (z litewskimi znakami diakrytycznymi) nie ma prawa domagać się zmiany na Małgorzata Runiewicz (tak brzmiało nazwisko jej ojca) - dlatego, że jako obywatelka Litwy w pełni podlega litewskiemu prawu określającemu pisownię nazwisk obywateli Litwy.

"Ustanowiony Traktatem zakaz dyskryminacji ze względu na przynależność państwową nie zabrania państwu członkowskiemu, by w swoim ustawodawstwie przewidziało, iż imiona lub nazwiska jego obywateli mogą być zapisywane w aktach stanu cywilnego wyłącznie z użyciem znaków języka państwowego i bez znaków diakrytycznych, ligatur lub innych modyfikacji graficznych nanoszonych na litery alfabetu łacińskiego, stosowanych w innych językach" - głosi opinia.

Rzecznik podkreślił natomiast, że jej urodzony w Polsce mąż Łukasz Paweł Wardyn ma prawo do pisowni w całości polskiego nazwiska w litewskim akcie ślubu. Dlatego litewskie władze bezprawnie zapisały jego nazwisko jako "Lukasz Pawel Wardyn".

Litwa przekonuje w Luksemburgu, że jako suwerenne państwo zachowuje prawo do określenia zasad pisowni nazwisk na swoim terytorium

"Ustanowiony w traktacie zakaz dyskryminacji ze względu na przynależność państwową znajduje zastosowanie do tej okoliczności faktycznej. Zapis przez władze państwa członkowskiego danych dotyczących tożsamości obywateli innych państw członkowskich powinien być dosłowny, co obejmuje również użycie znaków diakrytycznych, które są dopuszczone w tych państwach" - uznał rzecznik.

Wypowiedział się też w sprawie drugiego członu nazwiska jego żony, która po ślubie chciała dodać doń Wardyn. Litewski urząd zapisał to jednak jako "Vardyn", bowiem "W" nie występuje w litewskim alfabecie. Rzecznik Trybunału uznał, że w tym przypadku zachowana powinna być pisownia polska z "W", więc imię i nazwisko w liewskich dokumentach powinno brzmieć "Malgozata Runevic-Wardyn" - w myśl prawa do swobodnego przemieszczania się i przebywania na terytorium państw członkowskich, gwarantowanego w traktacie UE. Nie ma zaś ona podstaw, by domagać się zapisu "Runiewicz-Wardyn".

Litwa przekonuje w Luksemburgu, że jako suwerenne państwo zachowuje prawo do określenia zasad pisowni nazwisk na swoim terytorium. Polska interweniowała po stronie małżeństwa Wardynów.

Wyrok zapadnie najpewniej w ciągu kilku miesięcy. Sędziowie Trybunału nie muszą brać pod uwagę zdania rzecznika, ale praktyka pokazuje, że w większości przypadków podzielają ich opinie, zanim zapadnie wyrok. Jeśli potwierdzą propozycję rozstrzygnięcia rzecznika, Litwa zyska poważny argument w dyskusjach z Polską na temat pisowni nazwisk Polaków na Litwie. Tym bardziej, że rzecznik uważa również, że w sprawie tej zupełnie nie ma zastosowania unijna dyrektywa o zakazie dyskryminacji ze względu na pochodzenie rasowe lub etniczne, na którą również powoływali się Wardynowie.