Na ochronę dyplomatów podczas prezydencji Polski w Radzie Unii Europejskiej rząd przeznaczył dodatkowe 83 mln złotych. Na całą naszą prezydencję w UE przeznaczono prawie 450 mln zł.
Znamy najważniejsze cztery budynki, w których podczas polskiej prezydencji w UE będą toczyły się rozmowy. Wprawdzie MSZ prowadzi jeszcze negocjacje z ich właścicielami o warunkach wynajmu, ale wszystko wskazuje na to, że naszymi wizytówkami w drugiej połowie 2011 roku zostaną Targi Poznańskie, wrocławska Hala Ludowa oraz sopockie hotele: Grand i Sheraton. Wskazała je specjalna komisja złożona z urzędników Centrum Informacyjnego Rządu, protokołu dyplomatycznego, Biura Ochrony Rządu i policji.
Dziś bowiem najważniejsze w przygotowaniach do polskiej prezydencji w Radzie UE jest bezpieczeństwo zagranicznych dyplomatów. I, niestety, będzie ono sporo kosztować.

Początek w Sopocie

Rząd przyznał MSWiA dodatkowe 83 mln zł na zapewnienie bezpieczeństwa politykom (na całą naszą prezydencję przeznaczono prawie 450 mln zł). Pieniądze zostaną wydane na doposażenie służb, zakwaterowanie oraz transport funkcjonariuszy. „Polska 2011”, „Prezydencja 2011” czy „2011” – to kryptonimy, jakie policjanci nadali operacji czekającej ich w przyszłym roku. Jak mówią „DGP” rozmówcy z branży policyjnej, zaangażowanych w ochronę prezydencji będzie większość ze 100 tys. funkcjonariuszy, nie licząc kolejnych 8 tys. ze służb specjalnych. Będą musieli wziąć pod uwagę cały arsenał potencjalnych zagrożeń – od ataku terrorystycznego począwszy, przez działania osób niezrównoważonych, po zagrożenie powodzią. Policyjna operacja przy ochranianiu prezydencji jest nieporównywalna z żadnym innym wydarzeniem w Polsce. – Pielgrzymki papieskie były wielkimi wyzwaniami. Podobnie jak ochrona pogrzebów ofiar katastrofy smoleńskiej, których koszt szacuje się na 10 mln zł. Ale trwały tylko kilka dni, a tu będzie okrągłe pół roku – mówi nam jedna z osób w branży.
Zacznie się w Trójmieście. Sopot już w lipcu przyjmie zagraniczne delegacje. Na główne rozmowy wybrano kompleks hotelowo-konferencyjny przy molo. – To idealne miejsce na spotkanie głów państw. Budynki stoją blisko siebie, łatwo zamknąć ulice wokół nich, nie powodując paraliżu komunikacyjnego miasta – mówi jeden z urzędników MSWiA. Jedyną trudnością będzie zabezpieczenie miejsca od strony Zatoki Gdańskiej, ale i z tym płetwonurkowie powinni sobie poradzić.



Dyplomaci w Koperniku

Po sierpniowej przerwie wakacyjnej unijne rozmowy co miesiąc będą się przenosić kolejno do Wrocławia, Poznania, Krakowa i Warszawy.
W ciągu pół roku zorganizowanych zostanie blisko 2 tys. spotkań, w tym kilkadziesiąt wymagających specjalnego zabezpieczenia (m.in. ponad 30 nieformalnych rad ministrów). Jednak w większości będą to mniej znaczące rozmowy i rauty. Na ich organizację trzeba wynająć kolejnych sto obiektów, np. gdański Dwór Artusa czy warszawskie Centrum Nauki Kopernik, które wczoraj wizytowała specjalna komisja. W ciągu ostatnich dwóch lat odwiedziła ona kilkanaście polskich miast i obejrzała dziesiątki budynków.
– Zwracaliśmy uwagę na liczbę wejść i wyjść, usytuowanie okien, zabezpieczenie przeciwpożarowe oraz punkty medyczne w pobliżu – mówi Adam Rapacki, wiceszef MSWiA, który kieruje zespołem odpowiadający za zabezpieczenie prezydencji. W jego skład wchodzą przedstawiciele 17 instytucji, m.in. resortu infrastruktury, MON, MSZ, ABW, BOR oraz straży pożarnej.
W pracach zespołu bierze udział także Mikołaj Dowgielewicz, pełnomocnik rządu ds. polskiej prezydencji w UE.
Łącznie przygotowaniami zajmuje się już blisko 100 osób. Nadzorują m.in. instalację w polskich placówkach dyplomatycznych w Waszyngtonie, Nowym Jorku, Moskwie i Madrycie urządzeń pozwalających organizować wideokonferencje z centralą MSZ w Warszawie. To ma usprawnić wymianę informacji między dyplomatami w czasie konferencji.
Własne zespoły odpowiedzialne za przygotowanie prezydencji utworzyli też samorządowcy. Bo to, czy będzie bezpiecznie, czy nie, będzie zależało także od nich.
Kubek i krzemień dla gości prezydencji
Polską prezydencję w UE będą promować specjalny komiks, krawaty, apaszki, broszki z bursztynem lub krzemieniem pasiastym, spinki do mankietów oraz wyroby z ceramiki i porcelany. Osobno przygotowywane są gadżety, które będą rozdawane tuż przed polskim przewodnictwem w UE. Wśród nich znajdą się m.in. teczki na dokumenty i na laptopy, kubki termoizolacyjne oraz plecaki. Koszt produkcji tych materiałów wyniesie niecałe 210 tys. zł. Jednak pod względem promocji i oprawy Polakom trudno będzie dorównać europejskim dyplomatycznym potęgom. Na całą naszą prezydencję ministerstwo przeznaczy 110 mln euro.
Francuzi, którzy przewodzili Unii w drugiej połowie 2008 r., wydali 170 mln euro. Do dziś unijni urzędnicy wspominają kolację w paryskim Muzeum Sztuk Pięknych zorganizowaną podczas szczytu śródziemnomorskiego. Na tym raucie samo jedzenie kosztowało ponad 62 tys. euro.