Klub Polska Jest Najważniejsza chce powołania w Sejmie nadzwyczajnej komisji do zbadania okoliczności katastrofy smoleńskiej. W poniedziałek złożymy projekt uchwały dotyczącej powołania takiej komisji - zapowiedzieli politycy PJN na piątkowej konferencji prasowej w Krakowie.

"Nasza inicjatywa, to inicjatywa, by powołać w Sejmie komisję nadzwyczajną, która zajmowałaby się badaniem okoliczności katastrofy smoleńskiej. Zgłaszamy ją jako jedną z pierwszych inicjatyw, też z pewnym zdziwieniem, że dotychczas nikt jej nie złożył" - podkreślił europoseł Paweł Kowal.

Przewodnicząca PJN Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiedziała, że jej klub w poniedziałek złoży w Sejmie projekt uchwały o powołaniu komisji. "Uważamy, że te osiem miesięcy, które jest za nami (od katastrofy smoleńskiej), to jest osiem miesięcy dociekania do prawdy. Jestem przekonana, że na większość znaków zapytania nie znaleźliśmy do tej pory odpowiedzi" - oceniła posłanka.

"Badanie okoliczności katastrofy wymaga ponadpartyjnej zgody"

Jak dodała, badanie okoliczności katastrofy wymaga ponadpartyjnej zgody. "Jedynym forum, które taką ponadpartyjną zgodę może zagwarantować, jest właśnie komisja nadzwyczajna" - podkreśliła Kluzik-Rostkowska. Jak dodała, taka komisja posiada odpowiednie instrumenty, by dociekać prawdy.

"Ja mam bardzo głęboką wiarę w to, że im bliżej będziemy wyjaśniania przyczyn katastrofy, tym życie polityczne w Polsce będzie spokojniejsze i będzie łatwiej wtedy wrócić do tego wszystkiego, co ważne, ale co w kontekście katastrofy smoleńskiej jest przyziemne" - dodała.

Kluzik-Rostkowska mówiła, że do tej pory PJN nie prowadził z żadną partią oficjalnych rozmów o poparciu dla swojej inicjatywy. Takie spotkania mają się odbyć w przyszłym tygodniu, gdy zbierze się Sejm. Dodała, że kwestie, ilu członków miałaby komisja i kto ma w niej zasiadać są do ustalenia. "Ważna jest sama zgoda parlamentu, by taka komisja powstała" - dodała.



Jak podkreślił Kowal komisja nadzwyczajna może się okazać najskuteczniejsza w wyjaśnianiu kwestii związanych z tokiem dochodzenia prowadzonego w sprawie katastrofy smoleńskiej i spraw z pogranicza polityki i dochodzenia? "Komisja nadzwyczajna poprzez to, że posłowie mają dostęp do dokumentów tajnych jest właściwą drogą, by uruchomić kontrolę parlamentarną, a przedstawicieli parlamentu zapoznawać także z tymi dokumentami, które z jakichś powodów nie mogą być upublicznione" - powiedział.

Kowal mówił, że poszukiwanie prawdy "musi się odbywać w atmosferze zgody politycznej nie tylko jednej czy dwóch partii, ale wszystkich". "Sprawa ma charakter narodowy, państwowy" - zaznaczył.

Córka zmarłego w katastrofie smoleńskiej posła PiS Zbigniewa Wassermanna, Małgorzata Wassermann, w rozmowie z dziennikarzami podkreśliła, że najistotniejsze przy powołaniu komisji nadzwyczajnej są jej uprawnienia, bo proceduje ona m.in. według kodeksu postępowania karnego i ustawy o sejmowych komisjach śledczych. "Pan Macierewicz może zapraszać osoby, które nie muszą tam chcieć przyjść. Przed komisję sejmową to jest wezwanie, a nie zaproszenie. Ona uprzedza o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. To zasadnicza różnica" - zauważyła.

Jej zdaniem komisja śledcza to "organ quasi prokuratorsko-sądowy". "Te uprawnienia, które ona ma, na pewno bardzo pomogą, bo dzisiaj już wiemy, że jest szereg różnych wypowiedzi, choćby polityków, na temat organizacji i przygotowania do 10 kwietnia, ale do momentu, kiedy nie mówi się pod przysięgą można powiedzieć za każdym razem, co się chce" - mówiła Wassermann.

"Na taką komisję o pełnych uprawnieniach wszyscy wyczekują"

"Z tego, co wiem, na taką komisję o pełnych uprawnieniach wszyscy wyczekują, dlatego, że nie jest to kwestia wysłuchania tak jak przed komisją pana Macierewicza, ale pełnych zeznań pod rygorem odpowiedzialności karnej. To jakościowo duża różnica" - podkreśliła.

Jak dodała, wielokrotnie rodziny rozmawiały o tym, że przydałby się organ, przed którym każdy ponosi odpowiedzialność za swoje wypowiedzi. Zaznaczyła jednak, że mówi we własnym imieniu. "Jestem zadowolona z każdej inicjatywy, która może nas przybliżyć do prawdy i która po ośmiu miesiącach uporządkuje wypowiedzi np. pani minister zdrowia Ewy Kopacz, która mówiła, że jesteśmy obecni przy sekcjach zwłok, a potem na spotkaniu z nami wyjaśniła, że chodziło jej o identyfikację" - powiedziała Wassermann.