Powyborcza mapa Polski niemal idealnie odzwierciedla rankingi atrakcyjności inwestycyjnej regionów. W miastach, w których samorządowcy potrafią współpracować z przedsiębiorcami, prezydenci zdobyli rekordowe poparcie wyborców.
Już w pierwszej turze miażdżącą większością głosów prezydenta wybrali mieszkańcy Wrocławia, który zwyciężył w tegorocznym rankingu „Miasta przyjazne dla biznesu” przygotowanym przez TNS OBOP na zlecenie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości i tygodnika „Forbes”. Rafał Dutkiewicz, który rządzi miastem od ośmiu lat, w tegorocznym głosowaniu zdobył blisko 72 proc. głosów.
– Wysokie poparcie to efekt boomu gospodarczego. Wyborcy docenili nas za to, że rozkręciliśmy inwestycje w mieście – mówi Paweł Czuma z Urzędu Miejskiego we Wrocławiu.
Relacje dolnośląskiego magistratu z prywatnym biznesem mogą być wzorem dla samorządowców w całym kraju. We wrocławskim biurze rozwoju gospodarczego działa punkt informacji gospodarczej, w którym osoby prowadzące działalność gospodarczą lub chcące ją założyć mogą uzyskać kompleksową pomoc. Od pięciu lat działa Agencja Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej. Jej pracownicy wspierają inwestycje w aglomeracji, współpracując z inwestorami na etapie podejmowania decyzji, w trakcie procesu inwestycyjnego, a także po uruchomieniu zakładu. Samorządowcom udało się ściągnąć do miasta wielkich zagranicznych inwestorów.

Bezrobocie – 5 proc.

Firmy, takie jak LG, Google, HP, Volvo, Whirlpool, Fagor Mastercook, Toshiba czy IBM, zainwestowały we Wrocławiu już 3 mld euro. W efekcie bezrobocie w ciągu ostatnich siedmiu lat spadło z ponad 12 proc. do ok. 5 proc. W tym samym czasie budżet miasta zwiększył się ponaddwukrotnie, do 4 mld zł rocznie.
– Dobre relacje z biznesem to znak dla wyborców, że samorządowe władze są profesjonalne i dobrze zarządzają publicznym majątkiem – tłumaczy sukces Dutkiewicza politolog Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
O tym, że sprzyjanie przedsiębiorcom przekłada się na wyborczy wynik, doskonale wie także prezydent Gdyni Wojciech Szczurek, który zdobył ponad 87 proc. głosów.
– Wszystkie nasze działania służą temu, by w Gdyni dobrze się żyło mieszkańcom oraz inwestorom – zapewnia Joanna Grajter, rzeczniczka miejskiego magistratu.
Gdynia to jedyne miasto w Polsce, gdzie urząd miejski pracuje w każdą sobotę. W ciągu tygodnia urzędnicy przyjmują interesantów przez 11 godzin, od godziny 7 do 18. W innych miastach urzędy pracują standardowo od 8 do 15.30.
Najnowszym ułatwieniem jest uruchomione miesiąc temu Gdyńskie Centrum Wspierania Przedsiębiorczości. – W jednym miejscu można zarejestrować firmę, załatwić wszystkie formalności w ZUS czy urzędzie skarbowym – tłumaczy Grajter.

Gdańskie inwestycje

Nic więc dziwnego, że w Gdyni na 1000 osób w wieku produkcyjnym aż 172 prowadzą własną działalność gospodarczą. Średnia dla Polski to 137 osób. Prawie 14 proc. wszystkich prywatnych firm gdyńskich powstało w ciągu ostatnich trzech lat. Do miasta ściągają też wielkie zagraniczne firmy, m.in. Franke Gastopol, Dellner Couplers, Terranova Weber oraz King Cross.
Uznaniem przedsiębiorców cieszy się także Paweł Adamowicz, który od 12 lat rządzi sąsiednim Gdańskiem, a w ostatnich wyborach uzyskał 54 proc. głosów. Zbigniew Canowiecki, przewodniczący Gdańskiego Związku Pracodawców, chwali Adamowicza głównie za wart 6,5 mld zł program inwestycyjny. Poza stadionem na Euro 2012 buduje się m.in. miejskie arterie drogowe, teatr szekspirowski czy Centrum „Solidarności”.
Zwycięzcy prezydenci udowadniają, że polityka nie musi być oparta na emocjach. A jeżeli już, to niekoniecznie na negatywnych.
Miasto, które nie przyciąga biznesu, nie ma szans na rozwój
W wyborach zmiażdżył pan konkurentów. Czuje się pan samorządowym walcem?
Dobrze, że użył pan słowa „samorządowym”, a nie „politycznym”, bo praca w samorządzie to nie robota dla polityków, lecz dla gospodarzy. I w żadnym wypadku nie muszą być oni cudotwórcami. Wracając do pytania o wygraną w wyborach, oczywiście mam poczucie odniesionego sukcesu, choć w rzeczywistości nie należy on wyłącznie do mnie, lecz do całego zespołu, który ze mną pracuje. Cieszę się, że po czternastu latach mieszkańcy Gdyni tak dobrze oceniają naszą pracę. Z drugiej strony jednak tak dobry wynik wywiera na nas pewną presję – jest sygnałem, że oczekuje się od nas jeszcze więcej.
Niektórzy twierdzą, że próbuje pan ze wszystkich gdynian zrobić przedsiębiorców. To dlatego miasto regularnie zajmuje wysokie miejsca w rankingach miast o najwyższym poziomie życia?
Ani nie chcę zrobić ze wszystkich mieszkańców Gdyni biznesmenów, ani nie sądzę, aby miało to jakikolwiek związek z byciem zadowolonym z życia w mieście. Wyznaję filozofię miasta rozumianego jako miejsce, w którym żyją bardziej i mniej zamożni mieszkańcy.
Ale biznes jest w Gdyni silny.
Staramy się wyjątkowo mocno wspierać biznes, ponieważ bez niego miasto nie miałoby szans się rozwijać. Bez przedsiębiorców stalibyśmy w miejscu. Aby ułatwić obywatelom zakładanie firm, w październiku tego roku uruchomiliśmy miejskie Centrum Wspierania Przedsiębiorczości, w którym założenie działalności gospodarczej trwa godzinę, a w najbardziej optymistycznych przypadkach zaledwie pół godziny. I mowa tu o dopełnieniu wszelkich czynności rejestracyjnych, łącznie z tymi dotyczącymi ZUS i urzędu skarbowego. Petenci, którzy nie wiedzą, jak założyć firmę, prowadzeni są przez cały proces rejestracji za rękę.
Czy te inwestycje w biznes mają być dla Gdyni swego rodzaju rekompensatą za to, że miasto cieszy się mniejszym zainteresowaniem turystów niż Gdańsk i Sopot?
Rzeczywiście znajdujemy się trochę między młotem – historycznym Gdańskiem – a kowadłem – Sopotem aspirującym do roli najbardziej prestiżowego nadmorskiego kurortu. Jednak nie znaczy to, że Gdynia jest nieatrakcyjna z punktu widzenia turystów. Jest m.in. jedynym portem w kraju, do którego zawijają wielkie statki pasażerskie. W tym roku do portu w Gdyni przybiło około stu takich jednostek, a na swoich pokładach przywiozły dziesiątki tysięcy zamożnych turystów z Zachodu.
Co radzi pan tym, którzy chcieliby powtórzyć pana sukces w kolejnych wyborach samorządowych?
W zasadzie tylko jednego – niech słuchają potrzeb mieszkańców i robią, co do nich należy.