Małżonkowie szefów polskich placówek mogą być zatrudniani w ambasadach lub konsulatach - taką decyzję podjął resort spraw zagranicznych. Według MSZ, nie spowoduje to dodatkowych kosztów dla podatnika, gdyż do tej pory ambasador otrzymywał dodatek na małżonka do swojej pensji.

Głównym celem zmian - jak podkreśla MSZ - jest to, by docenić także pracę żon i mężów ambasadorów oraz zapewnić im możliwość zachowania ciągłości zatrudnienia i świadczeń np. emerytalnych.

Rzecznik MSZ Marcin Bosacki powiedział w niedzielę PAP, że w polskiej dyplomacji szefowie placówek otrzymują dodatki na małżonkę lub małżonka w wysokości 22 proc. wynagrodzenia ambasadora. Jak dodał, MSZ zdecydował, że od 1 lipca małżonkowie szefów placówek dostali możliwość ubiegania się o zatrudnienie na pół etatu w ambasadach jako referenci ds. organizacyjno-protokolarnych.

Bosacki podkreślił, że resort chciał w ten sposób uznać to, iż żony i mężowie ambasadorów też mają mnóstwo obowiązków protokolarnych i reprezentacyjnych, biorąc m.in. udział w akcjach charytatywnych i promocyjnych.

Zgodnie z ustawą żony i mężowie ambasadorów mają zakaz pracy w ambasadzie czy konsulacie RP

Jak dodał, każdy taki przypadek jest rozpatrywany indywidualnie i decyzję podejmuje Dyrektor Generalny Służby Zagranicznej. "Do tej pory wystąpiło o to kilkanaście osób na ponad stu ambasadorów polskich, w tej chwili przyznano te świadczenia 10-12 osobom" - poinformował Bosacki.

Jednocześnie zaznaczył, że we wszystkich europejskich resortach spraw zagranicznych podejmowane są starania, by ambasadorowie w ramach możliwości jeździli na placówki z rodziną. Dodał, że podobne przepisy dotyczące dodatków lub zatrudniania małżonków są w krajach europejskich, w niektórych są również dodatki dla dzieci.

Wiceszefowa Stowarzyszenia Rodzin Dyplomatów RP Grażyna Prawda (żona ambasadora w Berlinie) powiedziała w niedzielę PAP, że staraniem stowarzyszenia od kilku lat było to, by docenić pracę małżonków szefów misji. Jak zaznaczyła, zgodnie z ustawą żony i mężowie ambasadorów mają zakaz pracy w ambasadzie czy konsulacie RP.



"Można zrezygnować z tego dodatku i w ramach tego, dokładnie za taką kwotę można być zatrudnionym na pół etatu"

"Konsekwencją jest to, że nie mamy świadczeń emerytalnych docelowo za okres pobytu na placówce, na której wykonujemy mnóstwo obowiązków związanych z towarzyszeniem mężowi w spotkaniach, delegacjach, wizytach, ale również realizując własne inicjatywy na rzecz promowaniu kraju" - podkreśliła Prawda.

Jak dodała, małżonkowie szefów placówek dobrowolnie podejmują decyzje, czy chcą być tak zatrudnieni. Podkreśliła, że koszt wynagrodzenia za pół etatu dla żon i mężów ambasadorów wynosi tyle co dodatek, który wcześniej otrzymywali szefowie placówek na swoich małżonków.

"Można zrezygnować z tego dodatku i w ramach tego, dokładnie za taką kwotę można być zatrudnionym na pół etatu. To nie oznacza żadnych konsekwencji dla budżetu MSZ czy podatnika. To jest zamiennie" - podkreśliła żona ambasadora RP w Berlinie.

Tygodnik "Wprost" na swoich stronach internetowych podał w niedzielę, że szef MSZ Radosław Sikorski wydał polecenie, by małżonkowie dyplomatów byli zatrudniani w ambasadach. "Czym mieliby się zajmować? Tym samym, co do tej pory: pełnieniem funkcji reprezentacyjnych i prowadzeniem domu. Tyle, że od teraz będą dostawać za to wynagrodzenie" - pisze gazeta.