Naziemna telewizja cyfrowa powinna być dostępna dla wszystkich Polaków, a zakup dekoderów do jej odbioru dla najbiedniejszych powinien być dofinansowany przez państwo - mówi w rozmowie z PAP przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak.

Jego zdaniem nadawanie naziemnej telewizji cyfrowej powinno być finansowane z opłat abonamentowych, a różnorodność programową tej telewizji może zapewnić tylko system koncesji dla nadawców.

Przewodniczący KRRiT tłumaczy, że kolejna nowelizacja ustawy medialnej nie powinna wchodzić w życie wcześniej, niż przed zakończeniem czteroletniej kadencji przez obecnie wybierane, nowe władze TVP i Polskiego Radia. Odrzuca wszelkie spekulacje o spowalnianiu przez KRRiT procesu wyłaniania nowych władz TVP i PR; zapewnia też, że nigdy nie groził Radiu Maryja.

PAP: Jaki będzie udział TVP w cyfryzacji naziemnej telewizji?

Jan Dworak: Przychodząc do Krajowej Rady zastałem dwie ścierające się koncepcje cyfryzacji, które niestety ją wstrzymywały. Pierwsza z nich, przygotowana w ogłoszeniach Urzędu Komunikacji Elektronicznej i Krajowej Rady zakłada, że TVP otrzyma docelowe miejsce na pierwszym i trzecim multipleksie. Zgodnie z drugą koncepcją, zawartą w założeniach rządowej ustawy cyfryzacyjnej, TVP zniknie z pierwszego multipleksu tak szybko, jak to technicznie będzie możliwe - do lipca 2013 r. Czyli w ogólnym zarysie chodziło o to, czy TVP po 2013 r. będzie miała 7-8 programów naziemnej telewizji cyfrowej, czy też 10-11.

PAP: Problem pierwszego multipleksu nie został zatem rozwiązany?

J.D.: W drugiej połowie września Krajowa Rada rozpoczęła konsultacje w sprawie zagospodarowania pozostałych slotów (miejsc przeznaczonych dla innych nadawców niż TVP - PAP) na pierwszym multipleksie. Potrwają one do 14 października. Pierwszy multipleks niestety nie ruszy jednak szybko. Sam proces uzgodnień może potrwać nawet pół roku.

PAP: Ruszył jednak II multipleks i można już oglądać w naziemnej telewizji cyfrowej TVN, Polsat, TV4 i TV Puls. Nie ma obaw, że TVP zostanie z cyfryzacją z tyłu?

J.D.: 29 września wymienieni nadawcy podpisali umowy z Emitelem (spółka z Grupy TP, posiadająca naziemną sieć nadawczą - PAP) na świadczenie usług telekomunikacyjnych na multipleksie drugim. Harmonogram uruchomień podzielony będzie na sześć etapów. Pierwszy wystartował 30 września bieżącego roku, a ostatni zakończy się 31 lipca 2013 roku. Jest więc trochę czasu na uruchomienie multipleksu pierwszego. Poza tym TVP zamierza rozpocząć emisje próbne w ramach multipleksu trzeciego w październiku tego roku.

PAP: Sprawa III multipleksu jest już zatem zamknięta?

J.D.: Tak, będzie on w całości przeznaczony dla TVP. Zwróciliśmy się do telewizji publicznej z prośbą o informację, w jaki sposób zamierza zagospodarować ten multipleks. Mamy też informację, że rozważają wprowadzenie kanałów w High Definition (wysokiej rozdzielczości). Trzeba jednak pamiętać, że programy w takim standardzie zajmują więcej miejsca na multipleksie, dlatego byłoby ich mniej.

PAP: Przez ponad 2 lata toczył się spór pomiędzy KRRiT a UKE o to, ile programów telewizji cyfrowej powinno być koncesjonowanych przez Krajową Radę, a ile wybieranych w konkursie przez operatora multipleksu. Wypracowany przez poprzednią KRRiT plan zakłada, że koncesjonowanych programów będzie znacznie więcej. Czy zgadza się Pan z tym kierunkiem?

J.D.: Nie brałem udziału w wypracowywaniu stanowiska KRRiT i UKE. Problem polegał na tym, czy to będą multipleksy nadawców czy operatorów, którzy będą wybierali nadawców i negocjowali z nimi ceny. W polskich warunkach, jeśli myślimy o pluralizmie telewizji cyfrowej, powinniśmy wybrać koncepcję nadawców i koncesji na programy. W przypadku koncepcji operatora, choć nikt tego nie wie na pewno, z wielką dozą pewności można powiedzieć, że zostałby nim TP Emitel, spółka należąca do Grupy TP. Nie ma innego operatora, który miałby tak rozbudowaną sieć nadawczą w Polsce. Zatem, jeśli zależy nam na różnorodności i konkurencji, koncepcja nadawców to właściwsza droga.

PAP: Czy odbiór naziemnej telewizji cyfrowej powinien być finansowany z abonamentu?

J.D.: Na pewno tak, do momentu wyłączenia w 2013 r. telewizji analogowej. Czy będzie płatna po tym okresie? Mamy dwa lata, żeby się nad tym zastanowić. Technologia cyfrowa rozwija się na całym świecie bardzo szybko, z dnia na dzień zmieniając rzeczywistość społeczno-gospodarczą. Jedno mogę powiedzieć - naziemna telewizja cyfrowa powinna być na pewno ogólnodostępna.

PAP: Czy zakup dekoderów do odbioru naziemnej telewizji cyfrowej przez najbiedniejszych powinien być dofinansowany?

J.D.: Najbiedniejsze polskie rodziny powinny otrzymać wsparcie. Nie powinniśmy jednak obarczać nadawców dodatkowymi kosztami, a obowiązek ten musi wziąć na siebie państwo. Warto też pamiętać, że ciągle nie wiadomo, jaka może być skala takich subsydiów, ile rodzin wymagałoby takiej pomocy. Może to być kwota stosunkowo niewielka w skali społecznej.

PAP: Polacy ciągle niewiele wiedzą na temat telewizji cyfrowej. Czy KRRiT przygotowuje kampanię informacyjną, która uzmysłowi Polakom, jaki skok cywilizacyjny niesie przejście z telewizji analogowej na cyfrową?

J.D.: Od kilku miesięcy przygotowujemy taką kampanię z resortem infrastruktury, resortem kultury i Urzędem Komunikacji Elektronicznej. Powstaje strona internetowa dotycząca cyfryzacji. Nadawcy zobowiązali się też, że udostępnią swój czas antenowy na emisję spotów informacyjnych. Krajowa Rada nie będzie wliczała czasu tych spotów do czasu reklamowego, bo będzie to kampania społeczna. O tym, kto sfinansuje te spoty, jeszcze nie zdecydowaliśmy. Wkrótce rozpoczną się też rozmowy z agencjami reklamowymi.

PAP: Wobec KRRiT padają zarzuty, że "nie jest realizowana nowelizacja ustawy o rtv", że "SLD chciał panować nad TVP w trakcie kampanii samorządowej i ten cel osiągnął", bo nowego prezesa telewizja będzie miała dopiero w przyszłym roku. Pojawiały się też spekulacje, że konkursowe procedury spowalniać może dwóch członków KRRiT, z rekomendacji SLD.

J.D.: Po raz pierwszy w Polsce konkurs organizowany jest w takim trybie, że kandydatów zgłaszają organy kolegialne wyższych uczelni akademickich. Termin zgłaszania kandydatów musiał być skorelowany z posiedzeniami senatów, aby cała procedura miała szansę powodzenia. A senaty zbierają się na ogół na początku października, a potem raz w miesiącu. W żadnej mierze nie mogę zarzucić żadnemu członkowi Krajowej Rady, że opóźniał prace nad przygotowaniem konkursu.

PAP: Skoro Krajowa Rada rozpoczęła wdrażanie znowelizowanej Ustawy o rtv, czy potrzebny jest jeszcze pańskim zdaniem przygotowany przez Komitet Obywatelski Mediów Publicznych projekt ustawy medialnej, tzw. projekt twórców?

J.D: Trzeba pozwolić, żeby konkursy wyłoniły dobrych kandydatów, a tym kandydatom dać perspektywę sensownej pracy, czyli czteroletnią kadencję. W tym czasie należy opracować całościową ustawę, albo kilka ustaw, które w szerokim zakresie uporządkują pejzaż mediów elektronicznych.

PAP: Zgodnie ze znowelizowaną ustawą TVP i Polskie Radio przygotowują corocznie w porozumieniu z KRRiT plany finansowo-programowe. Ustawa nie dookreśla co mają one zawierać. Jak pan rozumie ich funkcję? Czy taki plan może np. określać, że ambitne kino, dokument, teatr będą emitowane w TVP, załóżmy przed 22, a nie - jak często bywa - późną nocą?

J.D.: Krajowa Rada zgodnie z tymi przepisami niczego nie może mediom publicznym narzucić - to ma być plan przedłożony nam przez nadawców. Będę jednak oczekiwał, że w planach ujęte zostaną zarówno działania, które można określić w sposób przedmiotowy, czyli np., że wspierane będą programy ośrodków telewizyjnych mówiących o lokalności, że będą wspierane gatunki, np. film dokumentalny czy programy edukacyjne i programy dla dzieci. Z drugiej strony wyobrażam sobie, że te gatunki, a nawet pasma zostaną opisane od strony tematyki, np. film dokumentalny, ale szczególnie ważne obszary tematyczne to - i tu zostaną te obszary wymienione. Albo problematyka międzynarodowa w reportażu, ale ze szczególnym uwzględnieniem krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Tak widzę rolę Krajowej Rady, w bardzo ogólnym zarysie, w konstruowaniu planów programowych. Posłużę się jeszcze jednym przykładem. Euro 2012. Można o nim mówić w znacznie szerszym kontekście niż tylko rozgrywek piłkarskich. Dzięki zainteresowaniu mistrzostwami i w Polsce, i na Ukrainie jest wielka szansa, żeby powiedzieć coś więcej o naszym sąsiedztwie i o współpracy na wielu płaszczyznach między oboma krajami.

PAP: Jak jednak połączyć te oczekiwania programowe z argumentacją TVP, która często powtarza, że musi emitować komercyjne programy, by się w ogóle utrzymać, że abonamentu rtv starcza jedynie na pokrycie jednej czwartej kosztów funkcjonowania ośrodków regionalnych?

J.D: Konstruowanie planów programowo-finansowych to bardzo dobra okazja, żeby uświadomić wszystkim, którzy jeszcze tego nie wiedzą, że nie ma programu telewizyjnego za darmo.

PAP: Czy KRRiT pod pańskim przewodnictwem będzie dążyła do uszczelnienia wpływów z abonamentu rtv?

J.D.: Abonament jest obowiązkiem zapisanym w prawie i Krajowa Rada będzie egzekwowała wypełnianie tego obowiązku tak skutecznie, jak to tylko jest możliwe. Będziemy starali się pokazać, że abonament może być skuteczniej niż do tej pory ściągany.

PAP: Porozmawiajmy jeszcze o wolności słowa w mediach w kontekście kar nakładanych przez KRRiT na nadawców. Są kary, które nie budzą kontrowersji, jak np. te za przekroczenie limitu reklam - to jest policzalne, ale są i takie, które kończą się w sali sądowej. Takim przykładem niech będzie nałożona przez poprzednią KRRiT blisko półmilionowa kara dla TVN za program, w którym miniatury polskich flag wtykano w atrapy psich odchodów. Czy gdyby ta decyzja należała do pana też nałożyłby pan karę?

J.D. Wolność słowa jest dla mnie podstawową wolnością, która zapewnia demokrację i podstawy funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego. Bez wolności słowa wszystkie inne procedury demokratyczne, łącznie z wyborami, stają się atrapami. Wolność słowa może być ograniczana przez sądy, bo tam może toczyć się wymiana argumentów, dotycząca np. tego, czy to, że ktoś poczuł się dotknięty czy urażony programem radiowym, zostało spowodowane nadużyciem wolności, czy też nie. Flaga w psiej kupie to problem różnych wrażliwości, ciekawy zresztą przypadek.

PAP: Czuje się pan "cenzorem wolności słowa", który - jak pisze "Nasz Dziennik" - "na zamówienie medialnej koalicji PO-SLD" ma zdusić krytyczne wobec niej Radio Maryja i "grozi" stacji odebraniem koncesji, jeśli okaże się, że emituje ona ukryte reklamy?

J.D.: Nikogo nie duszę, Radia Maryja też nie duszę, nie mam ani przyjaznych, ani nieprzyjaznych uczuć wobec Radia Maryja, bo występuję tu w roli urzędnika. Powierzono mi dbałość o część prawa w Polsce i będę się z tego wywiązywał. Jeśli okaże się, że Radio Maryja nie naruszyło prawa, to nie będzie żadnych konsekwencji. Ale jeśli okaże się, że do takiego naruszenia prawa doszło, to - i nie chcę, żeby to brzmiało jak groźba, tylko stwierdzenie faktu - na pewno Krajowa Rada wyciągnie stosowne wnioski. Nikt, w każdym razie dopóki wspólnie z kolegami pracujemy w KRRiT, nie będzie mógł naruszać obowiązującego prawa z poczuciem, że jest bezkarny. Nikt.

Łukasz Osiński ,Joanna Balcer