PO złożyła w Sejmie projekt ustawy o fundacjach politycznych, która zakazuje partiom prowadzenia płatnych kampanii promocyjnych w radiu i telewizji oraz kampanii billboardowych. Wolę współpracy nad projektem zadeklarowały SLD i PSL.

Zakaz emitowania płatnych reklam w radiu i telewizji dotyczyłby zarówno kampanii wyborczych, jak okresu między wyborami. W dalszym ciągu komitety wyborcze będą mogły emitować bezpłatne audycje wyborcze w radiu i telewizji na równych zasadach.

Według projektu, partie nie będą też mogły wykorzystywać reklamy wielkoformatowej. Maksymalna wielkość plakatu wyborczego wynosiłaby 2 m kw.

Zgodnie z projektem, każda partia finansowana z budżetu państwa będzie musiała przeznaczać 25 proc. otrzymywanej subwencji na działalność fundacji politycznej. Jeśli tego nie zrobi, straci tę część subwencji. Fundacje mają zastąpić istniejący obecnie fundusz ekspercki, mają pełnić rolę think-tanków tworzących ekspertyzy i analizy na rzecz partii.

Wielkość subwencji dla partii zależy od wyniku w wyborach parlamentarnych i przysługuje tym ugrupowaniom, które otrzymały co najmniej 3 proc. głosów. Według informacji Państwowej Komisji Wyborczej, w 2010 roku PO z tytułu subwencji otrzyma ok. 40,4 mln zł, PiS - ok. 37,8 mln zł, PSL - ok. 15,1 mln zł, SLD - ok. 14,3 mln zł, SdPl - ok. 3,5 mln zł, Partia Demokratyczna - ok. 2,3 mln zł oraz Unia Pracy - ok. 520 tys. zł.

Pomaska podkreślała, że liczy na zmianę zdania PiS, które nie przyjęło na razie zaproszenia do prac nad ustawą

"Fundusz ekspercki nie działa. My chcemy zagwarantować możliwość stworzenia takich instytucji, które działałyby możliwie niezależnie od partii politycznych i miały swoją osobowość prawną" - tłumaczyła na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie Agnieszka Pomaska (PO), współautorka projektu. Towarzyszyli jej Andrzej Sztorc (PSL) i Witold Gintowt-Dziewałtowski (Lewica).

Pomaska podkreślała, że liczy na zmianę zdania PiS, które nie przyjęło na razie zaproszenia do prac nad ustawą.

Wzorem dla ustawy o fundacjach mają być rozwiązania prawne stosowane m.in. w Niemczech, Hiszpanii i na Węgrzech. Nadzór nad fundacjami ma sprawować Państwowa Komisja Wyborcza. Projekt zakazuje fundacjom prowadzenia działalności gospodarczej, w ograniczonym zakresie będą mogły prowadzić działalność odpłatną (sprzedawać publikacje, pobierać opłaty za udział w szkoleniach). Dochód z odpłatnej działalności fundacji nie może przekroczyć 10 proc. sumy wszystkich dochodów fundacji w danym roku. Fundacje nie będą mogły ubiegać się o status organizacji pożytku publicznego, a co za tym idzie konkurować z organizacjami pozarządowymi w pozyskiwaniu 1 proc. z PIT.



"Tu daje się szansę wszystkim"

Gintowt-Dziewałtowski podkreślał, że partie polityczne ciągle w niedostatecznym stopniu rozwijają swoje zaplecze intelektualne. "Think-tanki istnieją w Polsce, natomiast uważamy, że wymagają wsparcia i pomocy" - tłumaczył.

Skrytykował jednak zapis projektu, zgodnie z którym partia - jako fundator - będzie mogła powoływać i odwoływać członków rady fundacji. "Stwarza to zagrożenie zdominowania działalności fundacji przez aparat partyjny. To jest niebezpieczny przepis - i z tym się nie będziemy godzić - upoważniający władze partii do nominowania władz fundacji. Ja nie wierzę w to, że osoba nominowana nie będzie wykonywała poleceń nominującego. Trzeba znaleźć metodę, aby fundacje były w stanie mówić własnym głosem, inaczej ich znaczenie będzie żadne" - mówił poseł Lewicy.

Andrzej Sztorc (PSL) ocenił, że pieniądze wydatkowane w kampanii wyborczej na reklamę medialną tak naprawdę są pieniędzmi marnowanymi. "Kosztowne kampanie billboardowe niewiele dają, na pewno nie podnoszą wiedzy wyborców o kandydatach, formacjach politycznych i ich programach" - ocenił. Według Sztorca, dotychczasowe kampanie przypominały "widowiska cyrkowe" i faworyzowały partie z zasobniejszym portfelem. "Tu daje się szansę wszystkim" - uznał.Pomaska wyraziła nadzieję, że ustawa o fundacjach politycznych będzie obowiązywała już w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych.