Statystyczny polski użytkownik komputera ma w nim nielegalne oprogramowanie o wartości 5 tys. zł - wynika z analiz specjalistów zajmujących się informatyką śledczą. Problem piractwa dotyczy nie tylko użytkowników domowych, ale także instytucji i przedsiębiorstw - przypominają eksperci.

Specjaliści z katowickiego laboratorium informatyki śledczej Mediarecovery wykonali ponad 3500 ekspertyz, z czego ponad 300 związanych było z piractwem komputerowym. Wynika z nich, że przeciętny Kowalski ma swoim komputerze nielegalne oprogramowanie o szacunkowej wartości 5 tysięcy złotych. Rekordzistą okazał się student z Tarnowskich Gór, który w swoim komputerze zgromadził pirackie oprogramowanie warte 3,6 mln zł.

Do programów cieszących się największą popularnością należą: system operacyjny Windows, MS Office, programy graficzne Adobe takie jak Corel czy Photoshop oraz gry komputerowe, a także kolekcje filmów i muzyki.

"Nie powinno więc dziwić, iż zarówno Microsoft, jak i Adobe szczególnie aktywnie działają na polu walki z piractwem komputerowym. W końcu tracą na tym najwięcej" - skomentował Zbigniew Engiel z laboratorium Mediarecovery.

Problem piractwa komputerowego dotyczy nie tylko domowych użytkowników, czego przykładem z ostatnich dni jest przeszukanie przez policję Centrum Komputerowego Politechniki Śląskiej. Znaleziono tam bardzo duże ilości nielegalnego oprogramowania oraz pliki z piracką muzyką i filmami.

Centrum, które jest operatorem dwóch rodzajów sieci: uczelnianej oraz infrastruktury sieciowej w największych miastach regionu, sprawdzono na wniosek Belgów, którzy zwrócili się do strony polskiej o międzynarodową pomoc prawną w związku z prowadzoną w kilkunastu krajach europejskich akcją antypiracką.



Według nieoficjalnych informacji, policjanci zlokalizowali w Centrum urządzenie, znajdujące się fizycznie wewnątrz sieci Politechniki Śląskiej, ale niebędące pod jej administracją i niebędące własnością uczelni. Funkcjonariusze nie zatrzymali nikogo z pracowników Centrum.

Odpowiedzialność za zawartość firmowych komputerów ponosi prezes, dlatego w ocenie ekspertów warto w firmach wprowadzić tzw. przeniesienie odpowiedzialności na użytkownika końcowego. "Powoduje to zazwyczaj bardziej rozmyślne podchodzenie przez pracowników do programów, które instalują w służbowych komputerach" - podkreślił Engiel.

Specjaliści zalecają też przedsiębiorcom przeprowadzanie audytów legalności oprogramowania. Pozwalają one zorientować się w stanie posiadania oraz wskazać programy, na które brak licencji. Warto również wdrożyć w firmie narzędzie do zarządzania zasobami IT tak, by mieć zawsze aktualną ewidencję zarówno oprogramowania, jak i części komputerowych - przekonują.

W Polsce ponad połowa używanych programów komputerowych jest nielegalna

Według danych organizacji Business Software Alliance (BSA), zrzeszającej producentów oprogramowania komputerowego, w Polsce ciągle ponad połowa używanych programów komputerowych jest nielegalna. W ubiegłym roku zanotowano dwuprocentowy spadek - z 56 do 54 proc.

Jak mówi Engiel, twórca oprogramowania może od użytkownika nielegalnej wersji domagać się trzykrotnej wartości swojego produktu. Piratowi grozi też kara pozbawienia wolności do lat 5. Stwierdzenie przez organy kontrolne użycia nielegalnych programów przy realizacji projektów unijnych może skutkować koniecznością zwrotu dofinansowania.