49-letni Patrick R.-E. został deportowany do Polski na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA), ponieważ polskie władze graniczne oskarżyły go o posiadanie fałszywego ubezpieczenia na samochód i zażądały jego ekstradycji.

Jego przypadek opisują w niedzielę brytyjskie tabloidy dla poparcia tezy, że praktyka stosowania ENA w ramach Unii Europejskiej wymyka się spod kontroli. Liczba przypadków zatrważająco rośnie, a angielski sąd orzekający o deportacji zredukowany jest do roli automatu, bez możliwości oceny meritum dowodów, bo ENA tego nie wymaga.

49-letni Patrick R.-E. z Dartford w hrabstwie Kent w oczekiwaniu na postanowienie angielskiego sądu ws. wydania go władzom polskim spędził kilka tygodni w areszcie w Anglii. Po przekazaniu go do Polski okazało się, że do rozwiązania sprawy ubezpieczenia wystarcza uiszczenie grzywny, która nie pociąga za sobą wpisu do rejestru skazanych.

Polskie służby graniczne po stwierdzeniu u niego nasuwającego wątpliwości ubezpieczenia na samochód zezwoliły mu odjechać. Dlatego tym większym zaskoczeniem dla Brytyjczyka było wystawienie przez polską prokuraturę ENA na jego nazwisko.

Rząd brytyjski zarządził przegląd stosowania Europejskiego Nakazu Aresztowania

Rząd brytyjski zarządził przegląd stosowania Europejskiego Nakazu Aresztowania.

Ok. 33-50 proc. wniosków kierowanych do angielskich sądów o wydanie podejrzanego na podstawie ENA pochodzi od polskich władz prokuratorskich, z czego niektóre to sprawy błahe. Dwa wnioski opisane przez niedzielne tabloidy dotyczą nieuregulowania przez deportowanych roszczeń finansowych w Polsce na sumę ok. 1,2 tys. zł. oraz ok. 4,5 tys. zł.

O polskich wnioskach ENA niepochlebnie pisano że "zamulają" angielski wymiar sprawiedliwości.

Między Polską a Wielką Brytanią raz na dwa tygodnie kursuje specjalny samolot korzystający z wojskowego lotniska Biggin Hill; przewozi on osoby wydawane przez Brytyjczyków Polsce na podstawie ENA. Maszyna bywa nazywana "Ryanairem w kajdankach".

Niektóre sprawy, w których angielski sąd orzeka o deportacji na podstawie ENA nie są w ogóle wykroczeniami, ani przestępstwami w prawie angielskim. Tym większe zastrzeżenia budzi to, że w oparciu o ENA wystawiony przez władze innego kraju, z oskarżenia o ich popełnienie można w W. Brytanii trafić do aresztu.

Liczba ENA kierowanych do brytyjskiej policji lawinowo rośnie. W ostatnim roku obrachunkowym do 5 kwietnia 2010 r. wyniosła ona 1 032 i była o ponad 40 proc. wyższa niż w poprzednim roku obrachunkowym, gdy sięgnęła 683. W obecnym roku szacowana jest na ok. 1,7 tys. (wzrost o 70 proc.). Powodem przyrostu jest przystąpienie W. Brytanii do bazy danych, tzw. Schengen II.

W roku finansowym 2009-10 Brytyjczycy wydali tylko 98 Europejskich Nakazów Aresztowania, o 6 proc. mniej niż w roku 2008-09.