Akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) przedstawiciel Polski Edmund Klich powiedział w środę PAP, że nie otrzymał w Moskwie żadnych nowych dokumentów w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem.

"Nie otrzymałem żadnych dokumentów. Przygotowuję nowe pismo do MAK-u" - powiedział PAP Klich, który przyleciał do Moskwy we wtorek. Dodał, że będzie ono zawierało co najmniej 80 punktów. "Wojskowi (prokuratorzy) mogą prosić o pomoc prawną, a ja mogę wymagać" - powiedział Klich.

"Pracujemy zgodnie z załącznikiem 13. do konwencji chicagowskiej. Ja piszę pisma z prośbą o informacje. Jeśli odpowiedź jest niezadowalająca, piszę następne" - wyjaśniał.

Na swoje poprzednie pismo sprzed kilku tygodni - jak mówił - dostał odpowiedź, że MAK postępuje zgodnie z procedurami. MAK argumentował też, że nie zawsze wszystko może mu udostępnić, bo lotnisko w Smoleńsku jest wojskowe, więc tego rodzaju kwestie trzeba uzgadniać z wojskiem. W swym liście Klich domagał się respektowania jego uprawnień i dostępu do dokumentów.

Klich wskazał w środę, że "chodzi o dokumentację lotniska, materiały związane z oblotami, przesłuchania nowych świadków, albo ponowne wysłuchanie tych samych".

"Większość wiedzy już posiadamy. Chodzi jednak o pewne szczegóły. Badanie polega na tym, że trzeba coś udowodnić, a nie tylko mieć wiedzę" - zaznaczył.

Klich powiedział PAP w środę, że nie wiadomo, kiedy będzie gotowy raport końcowy MAK-u. "Im więcej zadajemy im pytań, tym bardziej odwleka się ogłoszenie raportu końcowego" - oznajmił.

Według niego można już mówić przynajmniej o 12 przyczynach katastrofy.

12 przyczyn katastrofy. Gdyby jedna z nich została wyeliminowana, nie doszłoby do wypadku

"Ja ustaliłem 12 przyczyn tej katastrofy. Gdyby jedna z nich została wyeliminowana, nie doszłoby do wypadku. Nie można skupiać się tylko na pilotach. Trzeba szukać przyczyny systemowej - w systemie szkolenia, organizacji i przygotowania do lotów. Organizacji tego lotu również" - powiedział Klich.

"Nie odczuwam żadnej blokady informacji. Wcześniej procedowaliśmy na podstawie rozmów. Rozmowy to nie są jednak dokumenty. Zbliża się termin raportu końcowego. Uwagi trzeba więc przekazywać w formie pisemnej" - stwierdził.

Edmund Klich nie potrafił powiedzieć, dlaczego w środę w obecności naczelnego prokuratora wojskowego, generała Krzysztofa Parulskiego będzie kopiowana zawartość czarnych skrzynek z polskiego Tu-154M. Przypuszcza jednak, że chodzi o kwestie czysto techniczne. Także sam Parulski mówił wcześniej, że ponowne skopiowanie kilku fragmentów z rejestratorów pokładowych jest konieczne ze względów technicznych.

Premier Donald Tusk powiedział 9 sierpnia, że rozmawiał z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na temat katastrofy pod Smoleńskiem 10 kwietnia. Dodał, że do tej pory komunikacja polsko-rosyjska w tej sprawie nie była zła, natomiast nie wszystkie dokumenty, których oczekiwał Klich, "w takim tempie spływały, jak nam się wydawało, że powinny". Tusk zaznaczył, że odnosi wrażenie, iż po wizycie szefa MSWiA Jerzego Millera w Moskwie na początku sierpnia i po jego rozmowie z Putinem "wszystko wróci do normy".

Parulski po przylocie we wtorek do Moskwy potwierdził, że spodziewa się otrzymania kolejnych 11 tomów akt rosyjskiego śledztwa.

W środę prokurator Krzysztof Parulski przez cztery godziny przebywał w siedzibie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, który niezależnie od rosyjskiej prokuratury bada przyczyny i okoliczności tragedii pod Smoleńskiem.