W Warszawie chodzi o "postawienie pomnika narodowego, bo tragedia była narodowa", mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" abp. Sławoj Leszek Głódź. I dodaje, że "zasłanianie się tabliczką jest oszukiwaniem samego siebie".

Hierarcha podkreśla, że "przedłużanie decyzji w tej sprawie prowadzi do frustracji narodu. Jeżeli nie będzie decyzji ze strony najwyższych władz, od prezydenta poczynając, inicjatywa może wymknąć się spod kontroli i będą różne samozwańcze pomysły".

Metropolita gdański jest zdania, że "trzeba uciekać od pokusy niechęci budowania etosu prezydenta Lecha Kaczyńskiegio i uwzględnić to, że należy on do łańcucha wielkich prezydentów, który rozpoczęli Gabriel Narutowicz i Ignacy Mościcki".

- "Wielkość obecnego prezydenta buduje się na wielkości poprzedników, a nie odwrotnie, gdy zacierając ślady poprzednika, chce się windować siebie", mówi Głódź.

- "Nam wszystkim zależy na autorytecie prezydenta, na majestacie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, by był on godnie reprezentowany. To, co się teraz dzieje, prowadzi do dewaluacji wielkich pojęć, do dewaluacji orędzia prezydenta, które miało być wielkie, dewaluacji zdarzeń i ludzi. To, co dzieje się obecnie, jest nie do przyjęcia. Należy szukać nowego języka i nowych działań. Gołym okiem widać rozziew między władzą a społeczeństwem" - uważa arcybiskup.

Cały wywiad z abp. Głodziem - w środowej "Rzeczpospolitej".