Oficer Federalnej Służby Ochrony tuż przed katastrofą Tu-154M przekonywał polskich dyplomatów, że samolot odleci na zapasowe lotnisko. Tymczasem piloci prezydenckiej maszyny otrzymali takie polecenie sekundę przed katastrofą.
Dotarliśmy do treści nieujawnionych dotąd zeznań naocznego świadka katastrofy. To Dariusz Górczyński, były naczelnik wydziału Federacji Rosyjskiej w departamencie wschodnim polskiego MSZ.
5 kwietnia przyjechał do Smoleńska i Katynia, by dopilnować przygotowań do oficjalnej wizyty premiera Donalda Tuska i wizyty delegacji Lecha Kaczyńskiego. Podczas przesłuchania przyznał prokuratorom, że nie sprawdzał lotniska w Smoleńsku przed wizytą prezydenta. – Na temat lotniska niewiele mogę powiedzieć, gdyż 7 kwietnia na lotnisku byłem tylko wieczorem przy wylocie delegacji – tłumaczył dyplomata.
Górczyński dodał, że 8 kwietnia wraz z urzędnikiem protokołu dyplomatycznego robił rekonesans miejsc pobytu prezydenta. – Nie byliśmy na lotnisku, nie potrafię jednak powiedzieć dlaczego. Jak sądzę, wynikało to z decyzji osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo – zeznawał. Później opowiedział o wydarzeniach z lotniska tuż przed katastrofą, gdy w specjalnym namiocie czekał na przylot prezydenta z przedstawicielami rosyjskiego rządu oraz z Pawłem Kozłowem – oficerem Federalnej Służby Ochrony odpowiedzialnym za bezpieczeństwo Lecha Kaczyńskiego. Rosyjski oficer, powołując się na kontrolerów lotu z lotniska, utrzymywał, że Tu-154M zostanie wysłany na jedno z zapasowych lotnisk. – Około godz. 10 Kozłow, który był chyba cały czas w kontakcie ze służbami kontrolnymi lotniska, stwierdził, że jest coraz gorsza pogoda i samolot będzie robił próbne podejście, ale prawdopodobnie zostanie skierowany do Moskwy na Wnukowo, by przeczekać mgłę – zeznał Górczyński. Dodał, że po 15 – 20 minutach Kozłow stwierdził, że Tu-154M poleci jednak do Mińska: „O 10.40 Kozłow powiedział mi, że nasz samolot będzie robić próbne podejście (...). W pewnym momencie usłyszałem ryk silników, a następnie głośny huk”.
Ze stenogramów rozmów załogi z kontrolerami wiadomo jednak, że Rosjanie nie rozkazali odlecieć na inne lotniska. Jedynie ostrzegli, że nie ma warunków do lądowania. A polecenie „odejdźcie na drugi krąg!” padło sekundę przed katastrofą.
Od wczoraj generał Krzysztof Parulski, naczelny prokurator wojskowy, jest z wizytą w Moskwie. Stara się o przekazanie prokuraturze kolejnej partii dokumentów z rosyjskiego śledztwa.