Od stu do tysiąca osób ma, zgodnie z wnioskiem organizatora, uczestniczyć w demonstracji pod Pałacem Prezydenckim w poniedziałek o godz. 23. Uczestnicy zapowiadają, że "może dojść do próby przeniesienia krzyża do kościoła św. Anny".

Przed Pałacem Prezydenckim gromadzi się w poniedziałek wieczorem coraz więcej osób zainteresowanych losami krzyża, który stanął tam po katastrofie smoleńskiej. Są zarówno zwolennicy usunięcia go, jak i optujący za jego pozostawieniem; obu grupom przyglądają się licznie zgromadzeni gapie.

Przed budynkiem ustawione są rzędy barierek; jezdnia została wyłączona z ruchu. Porządku pilnuje policja.

Na transparentach jednych przeczytać można m.in. "Wykorzystanie krzyża do walki politycznej to dzieło szatana! Jarosławie Kaczyński opamiętaj się", "Zburzyć pałac prezydenckich - zasłania krzyż" oraz "Krzyż do kościoła. Polska to kraj świecki. Szanujmy konstytucję". Na transparentach drugich napisano m.in. "Zostawicie krzyż w spokoju. PO-litycy zamiast skłócać Polaków spełnijcie obietnice wyborcze!".

Przed Pałacem jest dość głośno - grupa osób odśpiewała hymn państwowy, ktoś odegrał na trąbce "Rotę", a potem "Marsz pierwszej Brygady"; z jednej strony z głośników rozlega się muzyka.

Demonstrację zwolenników usunięcia krzyża zorganizował Dominik Taras, twórca profilu "Akcja krzyż" na Facebooku. Swój udział w manifestacji, która ma się rozpocząć o 23 zapowiedziało na profilu kilka tysięcy osób. Organizator informował we wniosku do stołecznego ratusza o rejestrację zgromadzenia, że uczestniczyć będzie od stu do tysiąca osób. Napisał w nim m.in., że celem zgromadzenia jest m.in. wyrażenie społecznego sprzeciwu wobec lokalizacji krzyża oraz dezaprobaty dla koczujących przed Pałacem Prezydenckim.

Apel na antenie Radia Maryja o "modlitwę narodową" przed Pałacem Prezydenckim

Przedstawiciel grupy czuwających przy krzyżu Janusz Zieliński apelował w poniedziałek na antenie Radia Maryja do słuchaczy rozgłośni, aby o godz. 22 stawili się na "modlitwę narodową" przed Pałacem Prezydenckim. Do wspólnej modlitwy zapraszał też przeciwników obecności krzyża. "Skoro przychodzicie, zapraszamy was do modlitwy pod krzyżem, gorącej modlitwy w trosce o dobro ojczyzny, bez względu na to z jakimi motywacjami przychodzicie. Ojczyznę mamy jedną" - mówił.

Premier Donald Tusk pytany w poniedziałek przez dziennikarzy, czy sądzi, że przed Pałacem Prezydenckim "będzie gorąco", odparł: "nie sądzę, gorąco to jest, bo słońce parzy". "Jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby tam był jakiś względny porządek, bo oczywiście przy takim bardzo momentami fanatycznym podejściu do sprawy to trudno, żeby to miejsce wyglądało godnie, tak jak powinno wyglądać" - dodał Tusk. Zapewnił, że służby zadbają o porządek.



Zgoda władz stolicy na manifestacje wywołała protesty części środowisk. Wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski w oświadczeniu skierowanym do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz pytał "kto i na jakiej podstawie wydał zezwolenie" na "demonstrację przeciwników krzyża". "Zgoda została udzielona, mimo iż wniosek zawierał sprzeczne z właściwą ustawą zastrzeżenie, że organizator nie przyjmuje odpowiedzialności za pokojowy przebieg demonstracji" - wskazał wicemarszałek. Jego zdaniem, zapowiedź, że uczestnicy podejmą próbę przeniesienia krzyża do kaplicy kościoła św. Anny stanowi "jawną zapowiedź prowokacji".

Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk zwrócił się zaś do Rzecznika Praw Obywatelskich Ireny Lipowicz, żeby zbadała zgodność z prawem oraz legalność wyrażenia zgody na odbycie demonstracji. Zaś radny Sejmiku Mazowieckiego i przedstawiciel Prawicy RP Piotr Strzembosz, napisał do prezydent miasta o "cofnięcie zgody na manifestację".

Macierewicz zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa

Szef zespołu ds. katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz zawiadomił w poniedziałek prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez organizatora manifestacji i prezydent Warszawy. Poseł PiS uważa, że Taras mógł dopuścić się przestępstwa polegającego na zorganizowaniu zgromadzenia publicznego, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób; Gronkiewicz-Waltz zarzuca zaś, że nie dopełniła ciążących na niej obowiązków i nie wydała zakazu zgromadzenia.

Przedstawiciele Społecznego Komitetu Obrony Krzyża napisali w oświadczeniu, że są "zaniepokojeni eskalacją przemocy wobec osób składających hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej". "Podział Polaków na tzw. osoby postępowe i ciemnogród ma za zadanie ośmieszyć poglądy patriotyczno-prawicowe, praktycznie uniemożliwiając dialog społeczny" - napisano.

Wiceszef gabinetu prezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak tłumaczy tymczasem, że zgodnie z prawem miasto musiało zgodzić się na manifestację. "Zgodnie z ustawą o zgromadzeniach publicznych, jeżeli wpływa do organu gminy zawiadomienie o chęci zorganizowania zgromadzenia publicznego, złożone w odpowiednim terminie, ze wskazanym czasem, miejscem i ilością uczestników oraz jeśli charakter jest pokojowy nie ma podstaw prawnych do zakazu manifestacji" - podkreślił.



Szef SLD Grzegorz Napieralski apelował w poniedziałek, by podczas planowanej na ten dzień późnym wieczorem pod Pałacem Prezydenckim manifestacji nie doszło do użycia przemocy i agresji. "Bałbym się, gdyby dzisiaj doszło do rękoczynów i agresji. Jeżeli jest potrzeba organizowania się, żyjemy w wolnym kraju, można się organizować, ale mój apel, aby spotkanie było w wielkiej kulturze" - mówił lider Sojuszu.

3 sierpnia zgromadzeni na Krakowskim Przedmieściu ludzie uniemożliwili przeniesienie do kościoła św. Anny krzyża stojącego przed Pałacem Prezydenckim.

Takie rozwiązanie zakładało porozumienie podpisane pod koniec lipca przez warszawską kurię, Kancelarię Prezydenta, organizacje harcerskie i duszpasterstwo akademickie kościoła św. Anny. 5 sierpnia uczestnicy akademickiej pielgrzymki mieli ponieść go na Jasną Górę, po czym krzyż miał wrócić do kościoła. Wobec protestów zrezygnowano z przeniesienia krzyża.

Autor profilu "Akcja krzyż" na Facebooku, uważa, że 3 sierpnia "państwo prawa, w którym żyjemy, z niezrozumiałych powodów zaniechało egzekwowania tego prawa". Jego zdaniem, "oficjalna ceremonia przeniesienia krzyża do kościoła nie mogła się odbyć z powodu skandalicznych wprost przejawów agresji i obłudy fanatyków religijnych".

6 sierpnia metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz podczas mszy poprzedzającej wymarsz 299. Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej na Jasną Górę, podkreślał, że katastrofa z 10 kwietnia powinna budzić refleksję nad kruchością ludzkiego życia, a nie spory. Duchowny apelował, by szukając sposobów upamiętnienia tamtej tragedii, czynić to w taki sposób, aby nie ucierpiał na tym żaden człowiek ani "żaden święty znak, z krzyżem na czele".