Niezadowoleni z wysokich cen paliw internauci postanowili zbojkotować stacje dwóch koncernów w Polsce: Statoilu i BP. Cel: benzyna po 3,50 zł za litr. Sposób na rozreklamowanie akcji: mejle na wzór słynnego łańcuszka św. Antoniego.
Organizatorzy akcji za rosnące ceny benzyny w Polsce obwiniają marże firm paliwowych oraz ingerencję państw OPEC w funkcjonowanie rynku. Twierdzą, że gdyby Polacy do końca roku zaprzestali korzystania z usług BP i Statoilu, doprowadzi to do takiego zmniejszenia obrotów tych firm, że w efekcie spuszczą z tonu. No i z cen paliwa. A za ich przykładem pójdą wtedy inne stacje.
Wiadomość w sieci robi furorę. Pierwsze 30 osób rozesłało ją do kolejnych kilkudziesięciu. Następnie są proszone o jej kolportowanie. No i włączanie się do akcji. Ale to nie jest oryginalny pomysł. – Podobny bojkot miał już miejsce – przyznaje Krystyna Antoniewicz-Sas, rzecznik prasowy Statoilu Poland. Już w 2005 roku w zachodniej Europie internauci namawiali do bojkotowania innych koncernów. Akcja nie przyniosła jednak pożądanych rezultatów.
– Nawet gdyby apel zakończył się powodzeniem, konsumenci nie odnieśliby żadnych korzyści, bo prawie 2/3 ceny paliwa to podatki – przypomina Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha. Uważa, że aby realnie myśleć o obniżeniu cen paliw w Polsce, oczekiwania należy zwrócić w stronę rządu i parlamentu. Także Magdalena Kandefer z firmy BP Polska przypomina, że na ceny paliw na stacji wpływa wiele czynników, nie tylko marża sprzedającego. – Tego typu wezwania wprowadzają chaos informacyjny. Nie można prawidłowo reagować na anonimowe wiadomości i apele – ubolewa.