Libijczycy nie wykluczają przejęcia potężnego pakietu akcji w pogrążonym w chaosie brytyjskim koncernie paliwowym BP. Wartość firmy gwałtownie spadła po katastrofie w Zatoce Meksykańskiej.
– British Petroleum jest bardzo interesującą inwestycją: wartość jego akcji spadła o połowę, lecz nadal jest godny zaufania. Polecam naszym funduszom inwestycyjnym kupowanie akcji koncernu – powiedział szef Libijskiej Kompanii Naftowej Shokri Ghan. Dodał, że z transakcją należy się spieszyć, bo pogrążony w kłopotach brytyjski moloch jest teraz „wyjątkowo łakomym kąskiem dla wszystkich łowców okazji”.
Z zagrożenia wykupieniem zdaje sobie sprawę sam koncern. Dlatego szuka strategicznych inwestorów, którzy uniemożliwiliby tzw. wrogie przejęcie. Agencje podają, że wśród zainteresowanych BP są: państwowy Kuwejcki Fundusz Inwestycyjny, chińska PetroChina oraz amerykański koncern naftowy Exxon Mobil. Po ukazaniu się tej informacji wartość jednej akcji British Petroleum nieznacznie wzrosła – do 34 dol. Jednak w styczniu była ona warta ponad 62 dol.
Zasobny inwestor jest konieczny, bo choć British Petroleum jest jedną z największych firm świata, sam może nie udźwignąć kosztów katastrofy. Na walkę z wyciekiem ropy, która trwa już 79 dni, BP wydało ponad 3 mld dol. Te koszty będą jednak dużo większe, bo dopiero w połowie sierpnia zostanie podjęta próba zabetonowania szybu. Najpierw muszą jednak zostać wywiercone dwa inne, by osłabić ciśnienie, pod jakim ropa wypływa z uszkodzonego odwiertu. Dopiero wówczas będzie można szyb zaczopować na stałe.
Wówczas będzie można podliczyć wszystkie koszty największej katastrofy ekologicznej w historii USA. Szacuje się, że odszkodowania dla rządu federalnego, stanów leżących nad Zatoką Meksykańską oraz lokalnych biznesmenów sięgną dziesiątek miliardów dolarów.