Mocna krytyka i wiele zgłoszonych poprawek - tak wyglądało wysłuchanie publiczne przygotowanej przez PO nowelizacji ustaw o radiofonii i telewizji oraz abonamentowej. Jeszcze we wtorek po południu prace nad projektem kontynuować miała sejmowa komisja kultury. Posiedzenie jednak odwołano - zainteresowanie nowelizacją ustawy było tak wielkie, że zabrakło miejsc siedzących dla wszystkich przybyłych.

Z powodu braku dostatecznej liczby miejsc siedzących na sali odwołano wtorkowe posiedzenie sejmowej komisji kultury. Komisja miała kontynuować pierwsze czytanie projektu nowelizacji ustaw: o rtv oraz abonamentowej.

Posiedzenie budziło bardzo duże zainteresowanie organizacji twórczych, pozarządowych oraz mediów. Przybyli na nie m.in. uczestnicy zakończonego półtorej godziny wcześniej wysłuchania publicznego projektu. W efekcie zabrakło miejsc siedzących dla posłów oraz zaproszonych gości m.in. przedstawicieli poszczególnych ministerstw.

Na sali stał rząd telewizyjnych kamer, między którymi przeciskali się posłowie, wypełniono wszystkie miejsca, część osób stała w otwartych drzwiach.

"W tych warunkach pracować nie można. Zamykam posiedzenie, o terminie następnego posiedzenia zostaną państwo powiadomieni" - powiedziała w końcu przewodnicząca sejmowej komisji kultury Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO), do której o przełożenie obrad apelowali m.in. posłowie Andrzej Celiński (niezrzeszony) i Jan Ołdakowski (PiS).

Żakowski zaznaczył, że nie ma wątpliwości co do tego, że sytuacja mediów publicznych jest bardzo zła

Tymczasem uwag i postulatów na temat projektu, zgłoszonych podczas publicznego wysłuchania przygotowanej przez PO nowelizacji, było wiele. Jeden z pełnomocników Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych Jacek Żakowski mówił, że projekt ustawy medialnej autorstwa PO budzi obawy, że chodzi o to, by stworzyć media kontrolowane przez rząd.

Żakowski zaznaczył, że nie ma wątpliwości co do tego, że sytuacja mediów publicznych jest bardzo zła, są one skrajnie upolitycznione i wymagają szybkiej reformy. Jednak to, co mieści projekt PO jest - według niego - "groźne", bo tworzy system "upartyjniający" i "upaństwawiający" media publiczne jeszcze bardziej niż obecnie.

Podkreślał, że niezbędne jest uszczelnienie systemu abonamentowego, który pozwala obecnie np. nie płacić na radio i telewizję osobom, mieszkającym z kimś, kto zwolniony jest z tej opłaty, np. emerytem.

Kornowicz proponował, by w radach nadzorczych zasiadał jeden, a nie trzech - jak chce PO - przedstawicieli ministrów

Jerzy Kornowicz ze Związku Kompozytorów Polskich proponował, by w radach nadzorczych zasiadał jeden, a nie trzech - jak chce PO - przedstawicieli ministrów. Obecnie w radach zasiada jeden przedstawiciel ministra skarbu, w projekcie PO zapisano, że obok niego będą to także przedstawiciele: ministra kultury i finansów. Kornowicz proponuje, by był to wyłącznie reprezentant ministra kultury.

Dyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej Joanna Mytkowska postulowała, by zahamować redukowanie misyjności mediów publicznych i wpisać do projektu, że obowiązkiem TVP i Polskiego Radia jest promocja dóbr kultury, na co musiałyby przeznaczać minimum 2 procent swojego budżetu.

Prezes Polskiej Rady Muzycznej Krzysztof Knittel proponował z kolei, by 5 proc. budżetu mediów publicznych obowiązkowo przeznaczać na audycje poświęcone edukacji kulturalnej i obywatelskiej.



Strzembosz zaproponował zniesienie monopolu Poczty Polskiej na ściąganie abonamentu

Beata Stasińska (m.in. współzałożycielka wydawnictwa W.A.B.) podkreślała z kolei konieczność przeciwdziałania likwidacji w mediach publicznych programów dla dzieci. Postulowała, by 6,5 proc. budżetów TVP i Polskiego Radia musiało być przeznaczanych właśnie na programy dla dzieci i młodzieży.

Zabierający głos często postulowali też odstąpienie od zamiaru wykreślenia z obowiązującej Ustawy o rtv katalogu zadań mediów publicznych, wskazywali też na konieczność zapewnianie mediom publicznym stabilnego finansowania.

Pełnomocnik Komitetu Obywatelskiego Maciej Strzembosz zaproponował zniesienie monopolu Poczty Polskiej na ściąganie abonamentu. Według tej propozycji opłaty za radio i telewizję można byłoby wnosić w bankach.

Strzembosz wskazywał też, że "ryba psuje się od głowy"

Strzembosz wskazywał też, że "ryba psuje się od głowy", a źródła upolitycznienia mediów biorą się z możliwości przejmowania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przez koalicję aktualnie mającą większość w Sejmie, czego przykłady mieliśmy w ubiegłych latach.

By przerwać tę powtarzającą się, partyjną walkę o KRRiT Strzembosz zaproponował, by ustawowo zagwarantować po jednym miejscu w KRRiT dla każdego dużego klubu parlamentarnego.

Twórcy wielokrotnie pytali też, dlaczego ustawa PO miałaby wchodzić w życie, skoro Platforma "ma w ręku" dużo lepszy projekt naprawy mediów publicznych, jakim jest ustawa przygotowana przez Komitet Obywatelski Mediów Publicznych. Przypominali też, że PO wielokrotnie zapowiadał poparcie projektu i do dziś tych obietnic nie zrealizowała. Projekt w piątek został złożony w Sejmie dzięki podpisom PiS.

Iwona Śledzińska-Katarasińska zapewniała, że projektu twórców nikt nie przekreśla, ale jest on bardzo szeroki i wymaga długich prac

"Klub Platformy (...) zapowiadał, że jako pierwszy wprowadzi tę ustawę pod obrady, bo jest to zobowiązanie publiczne Donalda Tuska. I oto klub Platformy kompromituje swojego premiera od siódmego maja nie wprowadzając tej ustawy, a wprowadzając nową nowelizację" - mówił Strzembosz. Dodał, że ma nadzieję, że pod projektem podpiszą się też - tak jak to zapowiadały - kluby SLD i PSL.

Iwona Śledzińska-Katarasińska zapewniała, że projektu twórców nikt nie przekreśla, ale jest on bardzo szeroki i wymaga długich prac.

Dlatego klub PO zaproponował nowelizację, która może w miarę szybko i doraźnie zmienić sytuację w mediach poprzez inny sposób wyłaniania ich władz. "Jest taka niepowtarzalna szansa, że zmieni się skład KRRiT" - przypomniała Śledzińska-Katarasińska (obecna KRRiT została rozwiązana wskutek odrzucenia sprawozdania KRRiT przez Sejm, Senat i prezydenta).



PO zapewnia, że nowe mechanizmy wyboru władz pozwolą odpolitycznić TVP i Polskie Radio

Wskazała, że nowela - zmieniając zasady wyboru rad nadzorczych TVP i Polskiego Radia - pozwoli na nowo, w konkursach, wyłonić te organy kontrolne mediów publicznych. Zmniejsza się też liczba członków rad nadzorczych, a jednocześnie w ich skład będzie wchodzić nie jak dotychczas jeden, ale trzech przedstawicieli ministrów. Nowela pozwala też odwoływać członków rad nadzorczych w trakcie kadencji oraz zmienia zasady wyboru zarządów TVP i Polskiego Radia, co pozwoli odwołać obecne zarządy w spółkach mediów publicznych.

PO zapewnia, że nowe mechanizmy wyboru władz pozwolą odpolitycznić TVP i Polskie Radio.

Projekt przygotowany przez Komitet Obywatelski (w piątek trafił do Sejmu) zakłada natomiast nie tylko reformę kadrową, ale też finansową. Twórcy zaproponowali likwidację abonamentu rtv, a w zamian utrzymywanie radia i telewizji z tzw. opłaty audiowizualnej. Opłata w wysokości 8 zł miesięcznie miałaby być wnoszona przez niemal każdego zatrudnionego, przedsiębiorców, rolników (z wyjątkiem osób najuboższych). Jej ściąganiem miałyby się zająć urzędy skarbowe oraz Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.

Złożony przed kilkoma miesiącami w Sejmie projekt SLD zakłada z kolei likwidację abonamentu i zastąpienie go odpisem od podatku PIT i CIT oraz wprowadzenie licencji programowych, przyznawanych przez KRRiT na pięć lat.

Na początku lipca szef PSL Waldemar Pawlak zapowiedział, że ludowcy nie poprą projektu PO, a wesprą propozycję twórców

Projekt PO nie podoba się nie tylko środowiskom twórczym i pozarządowym, ale i posłom opozycji. Zastrzeżenia ma też PSL.

Lewica zarzucała PO, że "poza kolejką" wprowadza pod obrady swój projekt, podczas gdy w Sejmie od dawna leży projekt SLD, w którym proponuje się wprowadzenie licencji programowych i reformę finansowania mediów publicznych.

Na początku lipca szef PSL Waldemar Pawlak zapowiedział, że ludowcy nie poprą projektu PO, a wesprą propozycję twórców. Zdaniem Pawlaka, rozwiązania proponowane przez koalicjanta doprowadziłoby do tego, że monopol jednego środowiska politycznego w mediach publicznych zostałby zastąpiony przez monopol innego środowiska.

Jeden z podstawowych zarzutów PiS wobec projektu Platformy to brak zapisów dotyczących finansowania. Posłowie największej partii opozycyjnej wskazywali też, że wprowadzenie konkursów do rad nadzorczych TVP i PR niczego w mediach publicznych nie zmieni.