To nie może być zmarnowane 5 lat – przestrzegają członkowie Rady Monitorującej „DGP”. I nieśmiało liczą, że tym razem uda się pod egidą głowy państwa znaleźć kompromis i wprowadzić niepopularne, ale konieczne zmiany. Inaczej czeka nas grecki scenariusz.
Aktywność prezydenta nie musi ograniczać się do oglądania słynnego żyrandola. Głowa państwa może m.in. wpływać na sytuację gospodarczą Polski. Może też wspierać lub wręcz przejąć inicjatywę w sprawach wprowadzenia koniecznych reform. Tych, o których powiedziano już niemal wszystko, a których politycy nie wprowadzają w obawie przed wyborczą gilotyną.
Owszem, głównym motorem działań pozostanie rząd, bez którego determinacji niewiele można zrobić. Ale istnieją obszary, gdzie prezydent może odegrać kluczową rolę.
Po pierwsze i przewrotnie – nie może spełnić przedwyborczych obietnic. – Licząc ostrożnie, podczas wyborczej licytacji o to, który z kandydatów więcej rozda, spełnienie obietnic ich obu kosztowałoby 100 mld zł rocznie. Żaden jednak nie powiedział, skąd te miliardy weźmie – twierdzi Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha. Dla publicznych finansów najlepiej byłoby szybko zapomnieć o deklaracjach braku reform systemów emerytalnych, zachowania prawa do odchodzenia z rynku pracy 60-letnich kobiet i 40-letnich policjantów czy umasowienia ulgowych, dotowanych z budżetu, przejazdów publicznym transportem. Konserwowanie tych przywilejów czy wprowadzanie nowych zbliża nas do niewypłacalności.
Po drugie – nieblokowanie reform przez weto. Rada „DGP” jest zgodna: reforma finansów publicznych i gospodarki to konieczność. Jak sądzi Ryszard Petru, jeżeli nie zabierzemy się do tego sami, wymuszą je rynki i międzynarodowe instytucje finansowe. Tak jak robił to MFW w Grecji czy na Węgrzech.
Co zatem jest koniecznością? To, od czego kandydaci podczas kampanii się odżegnywali. Rzeczy trudne społecznie, ale oczywiste. Najpierw reforma KRUS i podniesienie wieku emerytalnego. – Chodzi zarówno o podstawową sprawiedliwość, w ramach której osoby otrzymujące przyzwoite dochody z działalności rolniczej byłyby tak samo traktowane jak pracujący w mieście, jak i o to, aby nie dopłacać tak wielkich kwot jak obecnie do systemu rolniczych rent i emerytur – twierdzi Petru. Dodaje, że potrzeba podwyżki wieku emerytalnego jest oczywistością. – Im dłużej żyjemy, tym dłużej musimy pracować – mówi.
Dalej w kolejce stoi m.in. ograniczenie przywilejów emerytalnych w ZUS i objęcie systemem powszechnym tzw. służb mundurowych.
Istotne jest ponadto nie tylko rozpoczęcie nowych reform, ale też dokończenie tych, które zostały rozpoczęte. – Czeka nas dokończenie budowy nowego systemu emerytalnego, w tym zmiany w OFE zmierzające do poprawy efektywności tego systemu, a także decyzja, kto będzie wypłacał kapitałowe emerytury dożywotnie – mówi Agnieszka Chłoń-Domińczak, była wiceminister pracy.
Kolejne konieczne posunięcie to deregulacja gospodarki. Przynajmniej tu kandydaci byli zgodni i pełni dobrej woli, by w Polsce zacząć realizować coś, co staje się już oklepanym hasłem: ograniczenie biurokracji i ułatwienie życia przedsiębiorcom. Odwoływali się, podobnie jak członkowie Rady „DGP”, do ustawy Wilczka z 1988 r. Po trzecie – wywieranie nacisku na rząd, a w razie braku reform przejęcie inicjatywy. – Prezydent i jego urząd powinni być inicjatorami, egzekutorami niezbędnych działań na rzecz cywilizacyjnej rewolucji – twierdzi wręcz Maciej Grelowski z BCC.
Głowa państwa jest w stanie postawić Radę Ministrów w niekomfortowej sytuacji poprzez propagowanie reformatorskich wyzwań. Może to przybrać różny kształt. Od wysyłania jednoznacznego sygnału do rządu z oczekiwaniem propozycji przez podjęcie własnej inicjatywy legislacyjnej aż po inicjatywę paktu społecznego. Takie były już w Europie zawierane, np. w Hiszpanii i Irlandii. Prezydent mógłby, korzystając ze swojego mandatu społecznego oraz autorytetu, jakim się cieszy, zwołać trzy strony dialogu (związki, pracodawców i rząd) i wraz z ekspertami opracować kilkuletni program reform. Taka inicjatywa miałaby ogromną szansę na uchwalenie. Diagnoza bolączek Polski jest znana, ale politycy unikają reform w obawie przed spadkiem popularności. Gdyby stały za nimi różne środowiska, ich przeprowadzenie nie obciążałoby jednej opcji.
Może się zdarzyć – i byłby to wariant najgorszy – że prezydent nie będzie przejawiał reformatorskiej inicjatywy. Nasz kraj zostałby wtedy skazany na swego rodzaju dryf, w tyle za reformującą się Europą.
A Europa to kolejny, czwarty element, w którym aktywność prezydenta może odegrać znaczącą rolę. – W dłuższym okresie ważne będą nowe regulacje fiskalne UE, nowe regulacje systemu finansowego, strategia rozwoju Europy – uważa Petru. Wyzwania podczas rozpoczynającej się prezydentury będą miały kluczową rolę. I nie chodzi tylko o to, że wkrótce Polska obejmie półroczne przewodnictwo w Unii. To przede wszystkim niedopuszczenie do coraz bardziej realnego podziału na Unię dwóch prędkości – najsilniejszych państw strefy euro i reszty. To forsowanie korzystnych dla naszego kraju rozwiązań w kolejnym rozdaniu unijnego budżetu. To wreszcie ta prezydentura będzie kluczowa, jeżeli chodzi o proces naszego wchodzenia do strefy euro. A bez zreformowanej gospodarki, bez uzdrowionych finansów publicznych nie ma co o tym myśleć. Co więcej, tego rodzaju działanie przeprowadzić trzeba nawet w sytuacji, gdy minusy przyjęcia wspólnej waluty ostudzą nasze zapały względem dołączania do eurostrefy.
Do tych wyzwań nowy prezydent będzie musiał podejść mądrze. Pokazać, że tym, czym zwracamy na siebie uwagę na europejskich salonach, nie jest wojna o krzesła, lecz skuteczność. I to nią prezydent może też próbować się pochwalić na bliższym mu podwórku.
Piąty obszar, na który prezydent ma realny wpływ, to dawanie przykładu i wspieranie dobrych praktyk. Tak może być z rozdętą administracją. Krzysztof Rybiński ze Szkoły Głównej Handlowej przypomina, że w zeszłym roku zatrudnienie w administracji publicznej wzrosło o 26 tys. osób i sięgnęło 420 tys., trzy razy więcej niż na początku transformacji. – Kancelaria Prezydenta zatrudnia dziesięć razy więcej urzędników niż za prezydenta Mościckiego. Proponuję, by prezydent ogłosił, że da innym przykład, i w trakcie kadencji znacząco zmniejszył zatrudnienie w kancelarii, utrzymując wysoką jakość działalności – postuluje Rybiński.
Niemożliwe? Być może na tle poprzednich prezydentur i w obecnym układzie politycznym mało realne. Ale jak przypomina Ryszard Petru: – Bądźmy realistami. Żądajmy niemożliwego.

Opinie

Robert Gwiazdowski
Centrum im. Adama Smith


Mam nadzieję, że politycy jak zwykle nie zrealizują obietnic wyborczych, z których wynikało, że zrobią wszystko, abyśmy dogonili Grecję. Jest też zła wiadomość dla wyborców: trzeba będzie podwyższać wiek emerytalny.

Krzysztof Rybiński
SGH, Rada Kreatywna Sannao


Rola destruktywna prezydenta może być znaczna, jeżeli będzie używał weta niezgodnie z interesem Polski. Jednak prezydent może zrobić sporo, działając konstruktywnie w ramach swoich nieznacznych kompetencji.

Agnieszka Chłoń-Domińczak
była wiceminister pracy


Ta prezydentura jest kluczowa dla zmian w polityce społecznej i polityce rynku pracy. Czeka nas budowa nowego systemu emerytalnego, w tym zmiany w OFE, i decyzja o wypłatach kapitałowych emerytur dożywotnich.

Ryszard Petru
główny ekonomista BRE Banku


Nasz głos w UE mógłby być bardziej słuchany. I duża w tym rola prezydenta. A wśród spraw czysto gospodarczych? Podwyższenie wieku emerytalnego, rozpoczęcie reformy KRUS, reforma zatrudnienia w sferze publicznej.

Maciej Grelowski
szef Rady Głównej Business Centre Club


Troska o młode pokolenia powinna stanowić treść rozpoczynającej się prezydentury. Nowoczesne państwo zarządzane przez wiedzę, zrównoważony rozwój jako efekt innowacyjnej gospodarki – to jest w naszym zasięgu.

Ireneusz Jabłoński
Centrum im. Adama Smitha


Od prezydenta oczekuję wsparcia działań służących uwolnieniu polskich przedsiębiorców od biurokratycznej mitręgi, zasadniczej przebudowie systemu podatkowego czy uproszczeniu prawa budowlanego.