Sekretarz Episkopatu Polski bp Stanisław Budzik powiedział PAP, że nie widzi potrzeby odwoływania z Komisji Majątkowej jednego z przedstawicieli strony kościelnej - Krzysztofa W. Mężczyzna usłyszał prokuratorskie zarzuty poświadczenia nieprawdy w dokumentach Komisji.



"Nie jest to jeszcze oskarżenie, ale na razie Krzysztof W. jest osobą podejrzaną, a dopóki jest w stanie podejrzenia, nie ma takiej potrzeby, żebyśmy go odwoływali ze tego stanowiska" - stwierdził bp Budzik w rozmowie z PAP. Podkreślił jednocześnie, że Krzysztofa W. zna od kilku lat i ma do niego duże zaufanie.

Dodał, że ceni go jako "człowieka uczciwego, a jako prawnik jest uważany za osobę kompetentną". "Bardzo trudno mi sobie wyobrazić, żeby Krzysztof W. rzeczywiście mógł świadomie popełnić jakiś czyn niezgodny z prawem" - powiedział sekretarz Episkopatu.

Komisja Majątkowa decyduje o zwrocie Kościołowi katolickiemu nieruchomości Skarbu Państwa. Zarzuty postawione m.in. jej członkom dotyczą sprawy przekazania zakonowi elżbietanek gruntów w warszawskiej dzielnicy Białołęka.

Biskup Budzik podkreślił, że zarzuty jakie usłyszał Krzysztof W. mają charakter formalny. "Zarzut dotyczy tego, że dokument ten został podpisany nie w tym samym czasie, w którym podpisała strona rządowa. Gdyby strona rządowa go nie podpisała, wówczas dokument byłby nieważny i nie byłoby całej sprawy" - zaznaczył sekretarz Episkopatu.

Sekretarz Episkopatu za nieporozumienie uznał medialne zarzuty pod adresem Komisji, jakoby wycena gruntu, przekazanego elżbietankom była zaniżona.

"Prasa ciągle powtarza, że ten grunt był wart 240 mln zł. Tego nigdy komisja szacunkowa (która wycenia nieruchomości - PAP) nie stwierdziła. Natomiast Komisja Majątkowa nie ma możliwości zamawiania tzw. operatu ani możliwości kontrolowania wyceny. Ona przyjmuje jako dowód w sprawie wycenę komisji szacunkowej. Jeżeli rzeczywiście ten grunt został źle wyceniony, to powinni ponieść konsekwencje ci ludzie, którzy w ten sposób wycenili" - stwierdził biskup Budzik. Wyraził też przekonanie, że Komisja działała zgodnie z obowiązującymi przepisami.

W ocenie sekretarza Episkopatu Polski, w całej sprawie wokół Komisji Majątkowej, Kościół jest pokrzywdzony podwójnie. "Pierwszy raz, kiedy zostały odebrane mu dobra, którymi dysponował, a które służyły prowadzeniu dzieł charytatywnych, edukacyjnych. Obecnie znów jest oskarżany i atakowany przez media, że się bogaci, że zabiera, niemal, że kradnie to, co do niego nie należy" - podkreślił biskup Budzik.



Dodał, że ta sytuacja jest bardzo trudna i biskupi wielokrotnie na zebraniach plenarnych Episkopatu Polski oraz na zebraniach Rady Stałej KEP apelowali, żeby "jak najszybciej dokończyć działalność Komisji Majątkowej, nawet jeżeli tych problemów nie da się rozwiązać, to Kościół gotów jest z nich zrezygnować". Sekretarz Episkopatu podkreślił jednocześnie, że "Kościół pragnie w ten sposób uciąć całą tę kampanię, która bardzo niekorzystnie odbija się na obrazie Kościoła w mediach i jest bardzo niesprawiedliwa wobec niego" - zaznaczył biskup Budzik.

W połowie czerwca prokuratura poinformowała o postawieniu siedmiu osobom zarzutów poświadczenia nieprawdy w dokumentach dotyczących orzeczenia Komisji, przekazującego nieruchomości zakonowi elżbietanek. Prokuratura odmówiła podania szczegółów, nie ujawniła czy podejrzani przyznali się do winy. Wobec wszystkich podejrzanych zastosowano poręczenia majątkowe do wysokości 30 tys. zł. Grozi im do 5 lat więzienia.

Dzień później szef MSWiA Jerzy Miller odwołał z Komisji dwie osoby, które zostały objęte zarzutami - przedstawiciela strony rządowej i jej protokolantkę.

Wcześniej media podawały, że zarzuty poświadczenia nieprawdy dotyczą m.in. dwóch przedstawicieli strony kościelnej w Komisji Majątkowej - ks. Mirosława P. i adwokata Krzysztofa W. (podano ich pełne nazwiska). Ks. P., dyrektor finansowy archidiecezji katowickiej, przez wiele lat był wiceszefem Komisji, z której odszedł w listopadzie 2009 r. Zastąpił go mec. Krzysztof W.

Jak podawała "Rzeczpospolita", orzeczenie o przekazaniu gruntów elżbietankom podpisał czteroosobowy zespół członków Komisji Majątkowej. Powołując się na mec. W., gazeta podała, że prokuratura prawdopodobnie podejrzewa, iż orzeczenie podpisali tylko przedstawiciele strony kościelnej, a przedstawiciele strony rządowej zrobili to w innym terminie.

Od września 2008 r. trwa śledztwo w sprawie domniemanego działania na szkodę Skarbu Państwa przez członków Komisji oraz nierzetelnej wyceny 47-hektarowej działki w warszawskiej dzielnicy Białołęka. Chodzi o ziemię, którą zakon sióstr elżbietanek dostał od Komisji Majątkowej jako rekompensatę za grunty odebrane im w PRL. Następnie za ponad 30 mln zł (na tyle ekspert Komisji wycenił działkę) siostry sprzedały ją biznesmenowi z Pomorza (nabywca wciąż nie zapłacił).

Władze dzielnicy Białołęka twierdziły, że ziemia jest warta 240 mln zł. Mając zastrzeżenia do wyceny sporządzonej na zlecenie elżbietanek, złożyły doniesienie do prokuratury. Czynności śledcze powierzono ABW, która ma ustawowe kompetencje do prowadzenia spraw o "znaczną szkodę" w mieniu Skarbu Państwa - w ramach "obrony interesów ekonomicznych państwa".