Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zatrzymała się na etapie kaset VHS i telewizorów Rubin – twierdzą prywatni nadawcy.
Apelują do urzędników, by poprawili przestarzałe rozporządzenia nakładające na nich obowiązek archiwizowania programów na przedpotopowych nośnikach czy mierzenia oznaczeń ekranowych linijką zamiast w pikselach.
Pierwsze kwestionowane rozporządzenie KRRiT reguluje kwestię utrwalania i przechowywania przez nadawców reklam i programów. Kontrolowani przez radę nadawcy mają obowiązek nagrywania wszystkiego, co pojawiło się na wizji, i przekazywania tego urzędnikom. W razie skarg od widzów albo obaw o naruszenie prawa eksperci z rady mają wtedy możliwość szybkiego przeanalizowania nagrań i zareagować.
Dzisiejsze zdobycze techniki pozwoliłyby im prześledzić kontrowersyjne show w kilka minut po jego emisji, choćby przez internet. Wystarczyłoby otworzyć plik zapisany w jednym z popularnych formatów multimedialnych. – Zaproponowaliśmy im nawet bezpośredni dostęp do naszych serwerów, na których gromadzone są wszystkie programy stacji – mówi Tomasz Berezowski, wiceprezes ds. technologii ITI Neovision. Ale KRRiT nie chce mieć zdalnego wglądu do zasobów. Nadal wymaga nagrań na wycofywanych z rynku kasetach VHS.

Przepisy sprzed lat

Taki rozporządzenie opublikowano w 2000 roku. Choć już wtedy posiadacze popularnych w latach 90. magnetowidów pozbywali się przestarzałego sprzętu, KRRiT tego nie zauważyła. Czas, żeby rada weszła w XXI wiek – apelują nadawcy. – Mówimy o przepisach sprzed dziesięciu lat – odpiera zarzuty szef rady Witold Kołodziejski. I dodaje, że nadawcy mogą przesyłać nagrania także na CD i DVD. Że nikt nie każe nagrywać kaset wideo. I bagatelizuje obowiązujący przepis.
To niejedyny przedpotopowy zapis w rozporządzeniach KRRiT. W dokumencie sprzed pięciu lat o audycjach, które mogą mieć negatywny wpływ na rozwój małoletnich, mowa jest o kolorowych znaczkach informujących o poziomie agresji, przemocy czy seksu w danym filmie. Dokument dokładnie określa ich kształt, rozmiar i kolor. Ale i tu stosuje zasady z poprzedniej epoki. Wielkość i długość znaczka „nie może być mniejsza niż 2 cm, umieszczony w górnym lewym rogu ekranu o przekątnej 21 cali”. – A co z programami HD? Gdyby chcieć zastosować się do wytycznych rady, tak zmierzony znaczek na ekranie telewizora plazmowego zajmowałby pół ekranu – mówi Berezowski. A wystarczyłoby podać rozmiar w pikselach.

Reklama nie może być głośna

Tomasz Matwiejczuk, rzecznik Polsatu, mówi wprost, że zapisy KRRiT na razie niestety trzeba urealniać w praktyce. Innego sposobu nie widzi. Tak jak w przypadku najnowszego rozporządzenia KRRiT, które miało walczyć z głośnymi reklamami. Według obowiązujących od poniedziałku norm reklama nie może być głośniejsza niż program emitowany przed blokiem reklamowym i bezpośrednio po nim. – A co, jeśli reklamy przerywają koncert Metalliki albo gdy padnie na film, w którego końcówce panuje absolutna cisza? Wtedy reklamy mają być bezgłośne? – pyta Matwiejczuk.
KRRiT zarzutów nie przyjmuje. Twierdzi, że to czysto teoretyczne sytuacje. A czy nowe rozporządzenie w ogóle działa, nie może sprawdzić. Nie zakupiła bowiem jeszcze odpowiednich urządzeń do kontrolowania.
Zmianę przepisów Kołodziejski pozostawia nowym członkom rady. Kadencję obecnej skrócił właśnie parlament i wypełniający obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski.