Jeśli będziesz chciał zorganizować sympozjum naukowe z udziałem posła lub podsekretarza stanu w jakimś ministerstwie, z mocy prawa staniesz się niezawodowym lobbystą. I prześwietli cię CBA.
Takie są założenia najnowszego projektu ustawy o lobbingu przygotowane przez minister Julię Piterę (na zdjęciu), pełnomocniczkę rządu ds. walki z korupcją. Jej zdaniem nowe prawo jest pilnie potrzebne, bo dotychczasowe się nie sprawdziło. Ale przedsiębiorcy są całkowicie odmiennego zdania.
– Te propozycje łamią konstytucję, oddzielają społeczeństwo od władzy. A do tego grozi się wszystkim palcem i przypomina: uważajcie, CBA śledzi waszą działalność – mówił wczoraj Marek Goliszewski, prezes Business Centre Club, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
Według BCC nowe prawo w ogóle nie jest potrzebne. Wystarczy lepiej egzekwować obecne. I zmienić klimat wokół zawodu lobbysty. Teraz – jak mówi szef BCC – przyprawiono im gębę łapówkarzy. I dlatego, jak dodawał Witold Michałek, ekspert BCC, zarejestrowanych jest góra kilkunastu, kilkudziesięciu lobbystów. Reszta działa w ukryciu, kryjąc się za tytułami np. ekspertów. Dla porównania w USA jest zarejestrowanych lobbystów ponad 35 tys.
Propozycje Julii Pitery eliminują te niejasności raz na zawsze. Dzielą one lobbystów na dwie grupy: zawodowych i niezawodowych. Ci pierwsi prowadzić mają działalność regularnie i pobierać za to pieniądze. Ci drudzy – „bez wynagrodzenia i ad hoc”, w związku z konkretną sprawą, przez osobę prywatną lub organizację, „przy okazji wypełniania swoich podstawowych zadań statutowych”. Ale to nie wszystko.
Wszyscy pracować mają pod czujnym okiem Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Biuro będzie miało pod lupą lobbystów zawodowych, którzy poza rejestracją muszą też składać roczne sprawozdania z działalności. Niedopełnienie procedur może ich słono kosztować – odebraniem prawa wykonywania zawodu lub karą do 50 tys. zł. Pieniądze trafiać mają do kieszeni CBA. Lobbyści niezawodowi sprawozdań składać nie będą musieli, ale biuro też będzie mieć na nich oko. Sprawdzi, czy działają zgodnie z wypełnionym wcześniej formularzem zgłoszeniowym. Związek zawodowy czy stowarzyszenie będzie musiało go wypełnić, jeśli będzie chciał zorganizować np. konferencję z przedstawicielami władz.
Obie grupy nie mają natomiast równych praw. Tylko lobbyści zawodowi będą mogli uczestniczyć np. w posiedzeniach sejmowych komisji pracujących nad ustawą. Lobbyści niezawodowi uzyskają jedynie prawo do wysłania na piśmie swoich uwag w konkretnej sprawie. Ale bez możliwości domagania się odpowiedzi. Zarówno Marek Goliszewski, jak i Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej, mówili wczoraj jednym głosem: takie przepisy oddzielają władzę od społeczeństwa i informacji, co znacząco pogorszy jakość tworzonego prawa.