W Niemczech przeciwnicy energii jądrowej utworzyli w sobotę ludzki łańcuch długości 120 km, między miejscowościami, w których pracują reaktory. Protesty przeciwko planowanemu dłuższemu ich działaniu odbyły się 2 dni przed 24. rocznicą katastrofy w Czarnobylu.

Łańcuch utworzyło około 120 tys. ludzi, którzy wzięli się za ręce między położonymi w północnych Niemczech miastach Brunsbuettel i Kruemmel. Łańcuch przechodził przez Hamburg.

"Dzisiaj zacznie się łańcuchowa reakcja protestów w całym kraju, jeśli rząd nie zmieni swojej polityki atomowej" - napisali w oświadczeniu organizatorzy protestu, domagający się "definitywnego" zamknięcia elektrowni w Brunsbuettel i Kruemmel.

Rząd kanclerz Angeli Merkel zapowiadał, że chce przedłużyć życie elektrowni nuklearnych

W kraju związkowym Hesji około 20 tys. osób otoczyło elektrownię w Biblis, podczas gdy w Nadrenii Północnej-Westfalii 5 tysięcy protestowało przed składowiskiem odpadów promieniotwórczych w Ahaus niedaleko granicy holenderskiej.

Przewodniczący opozycyjnej partii socjaldemokratycznej (SPD), Sigmar Gabriel, skrytykował w niedzielnym wydaniu "Bild am Sonntag" obecny rząd za popieranie "interesów sektora, a nie dobra wspólnego". Niemcy powinny sukcesywnie do 2020 roku zamykać elektrownie jądrowe - decyzję taką podjęła w 2000 roku ówczesna koalicja SPD z Zielonymi.

Rząd kanclerz Angeli Merkel zapowiadał, że chce przedłużyć życie elektrowni nuklearnych, chociaż poszczególni politycy różnią się w ocenie, o ile lat. Sugerowano od 8 do 20 lat.