Rząd Francji postanowił zrezygnować z jednego ze swoich sztandarowych pomysłów - wprowadzenia podatku ekologicznego, który miał wejść w życie w tym roku - informują w środę francuskie media. Pomysł ten znalazł poparcie prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.

Według komentatorów jest to kolejny efekt przegranych przez centroprawicę wyborów regionalnych.

Podatek od emisji dwutlenku węgla, zwany popularnie podatkiem węglowym, miał wejść w życie w lipcu. Jego inicjatorzy chcieli nakłonić zarówno firmy, jak i gospodarstwa domowe do proekologicznych zachowań. W praktyce wprowadzenie podatku spowodowałoby wzrost cen paliw i gazu, od 4 do 4,5 centa za litr benzyny czy oleju napędowego.

Jak podają w środę francuskie media, premier Francois Fillon podczas wtorkowego spotkania swojej partii, Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP), ogłosił odłożenie wprowadzenia podatku na czas nieokreślony. Szef rządu dodał, że nałożenie tego obciążenia będzie możliwe tylko wtedy, gdy taka decyzja zapadnie na szczeblu UE. Jak wyjaśnił Fillon, w przeciwnym wypadku podatek zagroziłby "konkurencyjności" francuskich firm.

Stanowisko premiera poparł w środę prezydent Nicolas Sarkozy po posiedzeniu Rady Ministrów. "Byłoby absurdem (dodatkowe) opodatkowanie przedsiębiorstw francuskich, gdyż dawałoby to przewagę pod względem konkurencyjności firmom z państw zanieczyszczających środowisko" - oświadczył Sarkozy.

Podkreślił, że Francja nie przestanie popierać "ekologicznego systemu podatkowego". Jednocześnie jednak uzależnił ewentualne wprowadzenie podatku węglowego we Francji od przyjęcia podobnego rozwiązania przez wszystkich członków UE.

Porzucenie przez premiera jednego z kluczowych projektów obecnej ekipy wywołało niezadowolenie nawet w łonie samego rządu. Sekretarz stanu ds. ekologii Chantal Jouanno oświadczyła wręcz, że jest "zrozpaczona" zwycięstwem "ekosceptycyzmu". "Można było to zrobić (nałożyć podatek ekologiczny - PAP) we Francji, zanim się to stanie w Europie" - powiedziała Jouanno, dodając, że niektóre kraje, jak Szwecja, już wprowadziły u siebie podobne rozwiązanie.

Według dziennika "Liberation", rezygnacja z pomysłu "zielonego" podatku jest następstwem wyborczej porażki rządzącej UMP w ostatnich wyborach regionalnych z 14 i 21 marca. Jak twierdzi gazeta, prezydent Nicolas Sarkozy uznał, pod naciskiem większości swojej partii, że należy "poświęcić" mało popularne w społeczeństwie reformy, takie właśnie jak ekologiczny podatek.

Pomysł podatku od emisji C02 wysunął kilka lat temu znany francuski działacz ekologiczny Nicolas Hulot, a potem podchwyciła go rządząca prawica prezydenta Sarkozy'ego. W zamierzeniu pomysłodawców podatek miał spowodować, że w roku 2050 emisja dwutlenku węgla we Francji będzie cztery razy mniejsza niż obecnie. Obciążenie miało dotknąć zarówno firmy, jak i gospodarstwa domowe.

Początkowo podatek miał być wprowadzony już na początku tego roku, jednak francuska Rada Konstytucyjna uznała go w niektórych punktach za niezgodny z ustawą zasadniczą i nakazała jego poprawienie.

Jak wynikało z badań opinii społecznej jesienią ubiegłego roku dwie trzecie mieszkańców Francji sprzeciwiało się podatkowi od emisji CO2.