Waldemar Pawlak, prowadząc kampanię prezydencką, będzie zmuszony ustawić się w kontrze do kandydata Platformy. A to oznacza krytykę polityki rządu. Punktem zapalnym będą plany reformy Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.
Politycy PSL zapewniają, że nie zakładają a priori frontalnego ataku na koalicjanta. Że na razie ustawiają kampanię prezydencką na uwypuklanie różnic niedotyczących bieżącej pracy rządu. Ale ich zdaniem praca Rady Gospodarczej pod kierownictwem Jana Krzysztofa Bieleckiego będzie nieuchronnie prowadzić do różnic, które przełożą się na kampanię wyborczą, a może nawet doprowadzą do poważnego kryzysu w koalicji.

Boją się o KRUS

Ludowców niepokoi szczególnie jedno. Radykalny projekt reformy Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (KRUS). Miałby powstać właśnie pod auspicjami Rady Gospodarczej. Informacja o tym, że taki projekt Platformy Obywatelskiej ma się pojawić w Sejmie jeszcze na jesieni, krąży wśród posłów od kilku tygodni. Gdyby okazała się prawdziwa, w praktyce oznaczałaby koniec koalicji.
Tymczasem Platforma nie chce przyznać oficjalnie, czy przypadkiem nie szykuje rewolucji w KRUS. Jak tłumaczą nam politycy PO, paradoksalnie to właśnie spór o przyszłość KRUS jest gwarantem stabilności tej koalicji. Gdyby doszło do reformy ubezpieczeń rolniczych, zdaniem PO wyborcy PSL i tak winą za to obarczyliby partię Pawlaka. I to niezależnie od tego, czy ta w ostatniej chwili z koalicji by się wycofała, czy też nie. Są przekonani, że bojąc się konsekwencji, będą trwać w niekomfortowym dla siebie sojuszu do końca. Przyznaje to wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska z PSL: – Koalicja przeżywa kryzys, ale z pewnością dobrnie do końca kadencji Sejmu. Tyle że coraz częściej słychać w Platformie, że końcem tej kadencji będzie właśnie jesień tego roku.

Teraz zaciskają zęby

Długo rząd PO – PSL uchodził za owoc politycznej miłości. Dziś ludowcy nazywają ją „koalicją zaciśniętych zębów”. – Platforma w relacjach z koalicjantem często wykorzystuje swoją przewagę i zachowuje się tak, jakby rządziła samodzielnie – mówi wicemarszałek Kierzkowska, bliska współpracowniczka Pawlaka. I tak nie najlepsze relacje popsuły się jeszcze po powołaniu Rady Gospodarczej.
– Skoro Tusk kopie Waldka po kostkach, powołując nad jego głową jakąś radę, on teraz odgryzie się w kampanii prezydenckiej – tak jeden z ludowców tłumaczy, dlaczego Waldemar Pawlak dał się jednak przekonać do startu w wyborach prezydenckich. – To rzeczywiście będzie bardzo niezręczna sytuacja – przyznaje bliski współpracownik Donalda Tuska.
Natomiast ludowcy tłumaczą, że start Waldemara Pawlaka i ustawianie się w kampanii w kontrze do Platformy to potrzeba sytuacji sondażowej. To dlatego namawiali Pawlaka, by złamał swoje postanowienie i nie wystawiał żadnej kobiety, tylko sam prowadził kampanię.
– My walczymy o przetrwanie, a ta cała koalicja z PO i tak jest o kant stołu potłuc – przekonuje nas polityk z władz PSL.