Po pasjonującym finiszu Justyna Kowalczyk zdobyła w Whistler złoty medal w biegu narciarskim na 30 km techniką klasyczną. Polka na ostatnich 800 metrach nie dała się wyprzedzić Norweżce Marit Bjoergen i zdobyła trzeci medal igrzysk w Vancouver.

Ostatnia konkurencja biegowa kobiet, rywalizacja na 30 km techniką klasyczną z udziałem 55 zawodniczek, miała dwie główne aktorki - Kowalczyk i Bjoergen. Po emocjonującym finiszu złoty medal przypadł Polce, która wyprzedziła rywalkę o 0,3 s. Trzecia była Finka Aino-Kaisa Saarinen.

Blisko czołowej dziesiątki była Kornelia Marek. Ostatecznie przypadło jej jedenaste miejsce. Sylwia Jaśkowiec była 25., a Paulina Maciuszek 29.

Na półmetku biegu na czele stawki dwunastu zawodniczek z czasem 46.37,0 znajdowała się Kowalczyk. Za nią ze stratą 0,4 s podążała Saarinen. W grupie tej utrzymywała się także Kornelia Marek.

Wcześniej, na dziesiątym kilometrze, podopieczna trenera Aleksandra Wierietielnego zmieniła narty. Każda z biegaczek mogła to zrobić w czasie biegu trzykrotnie. Polka powtórzyła ten zabieg jeszcze raz, po przebiegnięciu 20 kilometrów. Narty zmieniła wtedy także Kornelia Marek. Za każdym razem Kowalczyk szybko dochodziła czołówkę.

Na przedostatniej pętli samotną ucieczkę podjęła Bjergen

Na przedostatniej pętli samotną ucieczkę podjęła Bjergen. Polka, która traciła już dziesięć sekund, długo nie mogła dogonić rywalki, ale w końcu jej się to udało i ostatnie kilometry pokonywały w dwójkę.

Na 800 metrów przed metą żywiołowo dopingowana przez polskich kibiców Kowalczyk próbowała uciec Bjoergen. Norweżka nie dała się jednak zgubić i na ostatniej prostej zaatakowała Polkę. Kowalczyk zachowała jednak resztki sił i po szaleńczym finiszu pierwsza wpadła na metę. Ciężko oddychając upadła na śnieg i długo się nie podnosiła. Jako pierwsza sukcesu pogratulowała jej Bjoergen.



Kowalczyk: motywacji mi nie zabraknie

Justyna Kowalczyk po zdobyciu w sobotę olimpijskiego złota ma w swojej kolekcji wszystko, o czym marzy sportowiec. Podopieczna Aleksandra Wierietielnego zapewniła jednak, że motywacji jej nie zabraknie.

"Myślę, że ten medal dla mojej dalszej kariery nie będzie miał znaczenia. Jestem już mistrzynią świata, miałam już wszystko, co chciałam w biegach narciarskich mieć, więc będę teraz dalej trenować i zobaczę, co z tego wyniknie. Motywacji mi nie zabraknie. Mam taki charakter, że raczej analizuję wszystko w kategoriach "trzeba coś zrobić i koniec" - zapewniła.

Jedyne, co może jej przeszkodzić, to zdrowie. "Zobaczymy jak z nim będzie. Do tej pory nie mogę narzekać" - powiedziała.

Kowalczyk jest drugim polskim sportowcem w historii zimowych igrzysk, który wywalczył złoty medal. 38 lat temu na najwyższym stopniu podium stanął skoczek narciarski Wojciech Fortuna.

"Nie zastanawiam się nad żadnymi klasyfikacjami. Jestem po prostu bardzo szczęśliwa, że mam złoto olimpijskie. Pewnie takie podsumowania, statystyki będą miały znaczenie, ale za dziesięć lat" - oceniła.

Kowalczyk w Whistler wywalczyła trzy medale olimpijskie - złoto na 30 km, srebro w sprincie oraz brąz w biegu łączonym.



Szał radości w Kasinie Wielkiej

Ponad 500 osób zgromadzonych w Domu Strażaka w Kasinie Wielkiej na stojąco oglądało ostatnie metry wyścigu na 30 km. Po przekroczeniu mety przez Justynę Kowalczyk, wśród zgromadzonych w rodzinnej miejscowości mistrzyni olimpijskiej wybuchł szał radości.

"Ciężko mi cokolwiek teraz powiedzieć, ale muszę podkreślić, że ten złoty medal Justynie się należał. Jeszcze niedawno nie przypuszczałem, że złoto igrzysk zdobędzie ktoś z naszej miejscowości" - powiedział zaraz po zakończeniu biegu jeden z inicjatorów powstania fanklubu Justyny Kowalczyk w Kasinie Wielkiej Rafał Kubowicz.

Na długo przed rozpoczęciem biegu do Domu Strażaka zaczęli przychodzić mieszkańcy Kasiny Wielkiej (miejscowości położonej w Małopolsce, kilka kilometrów do Mszany Dolnej) ubrani w barwy narodowe (czapki, szaliki, koszulki).

"Gdy Kasina kibicuje, to Justyna dominuje" można było przeczytać na jednym z transparentów w sali gdzie umieszczono telebim.

Już od pierwszych chwil biegu rozpoczął się gorący doping, wspomagany przez przygrywający Zespół Regionalny "Kasinianie-Zagórzanie". Skandowano m.in.: "Justyna Kowalczyk medal dziś wywalczy", co okazało się słowami proroczymi.

Po zdobyciu przez polska narciarską złotego medalu, kilka razy odśpiewano dla niej "Sto lat", długo skandowano "Dziękujemy", a na zewnątrz odpalono race.