Henryk Sławik - bohaterski Ślązak, który w czasie II wojny światowej uratował na Węgrzech co najmniej 5 tys. Żydów i pomógł dziesiątkom tysięcy polskich uchodźców - został w czwartek pośmiertnie uhonorowany Orderem Orła Białego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Przyjaciel i współpracownik Sławika, delegat węgierskiego rządu ds. uchodźców wojennych, Jozsef Antall senior, otrzymał pośmiertnie najwyższe polskie odznaczenie przyznawane cudzoziemcom - Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski. Ordery odebrali wnukowie odznaczonych. Prezydent uhonorował też innymi odznaczeniami ówczesnych przedstawicieli węgierskiego duchowieństwa oraz węgierskiego oficera.

Katowicka uroczystość, w której wraz z Lechem Kaczyńskim uczestniczył prezydent Węgier Laszlo Solyom, poprzedziła wieczorny koncert "Polacy Węgrom", zorganizowany dla uczczenia 70. rocznicy wychodźstwa polskiego na Węgrzech oraz upamiętnienia postaci Sławika i Antalla seniora.

Obaj prezydenci podkreślali, że Sławik i Antall to bohaterowie trzech narodów - polskiego, węgierskiego i żydowskiego. "Współpraca Jozsefa Antalla z Henrykiem Sławikiem utrwaliła się w przyjaźni i stała się najpiękniejszym przykładem, a dziś symbolem przyjaźni polsko-węgierskiej" - mówił prezydent Węgier.

Laszlo Solyom ocenił, że czwartkowa uroczystość dowodzi, iż mimo wielu lat przemilczania, prawda historyczna zawsze wyjdzie na jaw, uznając zasługi ówczesnych bohaterów. Jak mówił, historia nigdy nie jest czarno-biała. Choć w czasie II wojny światowej Węgry były sojusznikiem Niemiec, odmówiły wpuszczenia wojsk niemieckich, które miały zaatakować Polskę od strony południowej, a Węgrzy ofiarnie pomagali polskim uchodźcom.

Prezydent Węgier podkreślił, że mimo przeciwnych interesów i zobowiązań politycznych, w wojennych relacjach polsko-węgierskich zatriumfowały takie wartości jak odwaga i humanitaryzm. Od marca 1939 r., gdy wojska węgierskie wkroczyły na Zakarpacie, Polska i Węgry miały wspólną granicę, co umożliwiło przedostanie się do tego kraju polskich uchodźców.

Również L. Kaczyński zaznaczył, że choć w okresie II wojny światowej państwo węgierskie były po drugiej stronie ówczesnej barykady, jednak zarówno państwo jak i jego obywatele byli sprzymierzeńcami Polaków i polskich Żydów, a Antall i Sławik są symbolami tego - jak mówił - "szczególnego przymierza".

Polski prezydent przypomniał, że Sławik "uratował tysiące ludzkich istnień" - według różnych szacunków od 5 do nawet 14 tys. "Jest człowiekiem, którego zasługi są porównywalne z Ireną Sendler () jednak tu, w naszej ojczyźnie był zapomniany. Ten uczestnik powstań śląski, poseł do śląskiego sejmu, radny miasta Katowice, człowiek niepodległościowej lewicy () był niezłomnym polskim patriotą i wielkim człowiekiem" - mówił L. Kaczyński.

Prezydent przypomniał, że ostatnie słowa zgładzonego w obozie w Mauthausen Sławika, który mimo tortur nie wydał Jozsefa Antalla, brzmiały: jeszcze Polska "Pewnie - jeszcze Polska nie zginęła (). To właśnie dlatego temu człowiekowi postawiłem nadać najwyższe polskie odznaczenie - temu Polakowi i Ślązakowi" - tłumaczył L. Kaczyński, zaznaczając, że order dla Sławika to także akt oddania honoru Śląskowi, z którym Sławik był związany.

Odznaczenia odebrali wnukowie Antalla seniora i Sławika. Wnuczka węgierskiego bohatera, Klara Hejj, odczytała list swojej matki, w którym wyraziła ona szczególną radość, że wyróżniono jednocześnie Antalla i Sławika - współpracowników i przyjaciół. Wnuk Sławika, Zbigniew Kutermak, podkreślał, że bez pomocy Antalla działalność jego dziadka nie byłaby ani tak rozległa, ani tak skuteczna.

"Dziękuję za uznanie i docenienie bardzo złożonej działalności i postawy mojego dziadka, co w konsekwencji przyniosło mu najwyższe polskie odznaczenie. Jestem pewien, że moja babcia i mama byłyby dziś bardzo dumne" - mówił Zbigniew Kutermak, dziękując również wszystkim popularyzatorom postaci Sławika, po wojnie w Polsce niemal zupełnie zapomnianego.

Prezydenci Polski i Węgier otworzyli w gmachu katowickiej Akademii Muzycznej wystawę, poświęconą tysiącleciu stosunków polsko-węgierskich. Podkreślali tradycyjną przyjaźń i współpracę Polaków i Węgrów oraz zadeklarowali jej kontynuowanie. Złożona w większości z fotografii i komentarzy historycznych ekspozycja kładzie nacisk na losy uchodźców polskich na Węgrzech w latach II wojny światowej oraz 90-lecie nawiązania polsko-węgierskich stosunków dyplomatycznych.



W swoim wystąpieniu prezydent Węgier wskazał, że przyjaźń narodów polskiego i węgierskiego jest - jak mówił - "stara i przysłowiowa, sięgająca dawnych wieków". Wezwał przy tym, by współpracy obu państw i narodów nie ograniczać do hasła "Przyjaciele w biedzie", ale nadawać jej współczesny wymiar, godny wolnych krajów, należących do Unii Europejskiej. Solyom ocenił, że "stosunki między samorządami z Polski i Węgier są żywe i świeże", a szczególnie aktywna jest tu południowa Polska.

O nadanie Sławikowi Orderu Orła Białego wnioskowało powołane w ubiegłym roku stowarzyszenie "Henryk Sławik - Pamięć i Dzieło". Wspólnie z Akademią Sztuk Pięknych w Katowicach stowarzyszenie zaproponowało też międzynarodowy konkurs na projekt pomnika Sławika i Antalla, który ma stanąć w Katowicach.

Henryk Sławik był dziennikarzem, a także społecznikiem i działaczem politycznym, m.in. jednym z liderów antykomunistycznego skrzydła PPS i radnym Katowic. Po wybuchu II wojny światowej przedostał się na Węgry, gdzie został prezesem Komitetu Obywatelskiego ds. Opieki nad Uchodźcami Polskimi; był też jednym z reprezentantów polskiego rządu na emigracji. Przy cichym poparciu władz węgierskich organizował przerzuty Polaków do armii polskiej na Zachodzie. Uratował, wyrabiając fałszywe dokumenty, ok. 5 tys. polskich Żydów, którzy trafili na Węgry. Zorganizował też, przy współpracy z duchowieństwem, sierociniec dla żydowskich dzieci.

Postać Sławika często jest porównywana ze szwedzkim bohaterem Raoulem Waldenbergiem. Zginął z rąk hitlerowców 25 lub 26 sierpnia 1944 r. w obozie koncentracyjnym w Mauthausen. Po wojnie władze PRL skazały Sławika na niepamięć. W 1990 r. pośmiertnie nadano mu tytuł "Sprawiedliwego wśród Narodów Świata". W 2004 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski nadał bohaterowi Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, a radni Katowic nadali jego imię jednemu z miejskich rond. Został też patronem szkół w Jastrzębiu Zdroju i Katowicach.

Po zakończeniu uroczystości w Katowicach prezydent Lech Kaczyński pojechał do swojej rezydencji w Wiśle, gdzie w piątek rano spotka się z dwukrotnym wicemistrzem olimpijskim w skokach narciarskich, Adamem Małyszem.