Brytyjski premier Gordon Brown poinformował na londyńskiej konferencji poświęconej przyszłości Afganistanu, o planie ustanowienia międzynarodowego funduszu, z którego będzie finansowany program "reintegracji" talibów - nakłaniania ich do zaprzestania walki.

"Ustanawiamy dzisiaj międzynarodowy fundusz powierniczy w celu finansowania afgańskiego programu pokoju i reintegracji, mającego stworzyć ekonomiczną alternatywę dla tych, którzy żadnej (alternatywy) nie mają" - mówił Brown.

"Ale dla tych buntowników, którzy odmówią zaakceptowania warunków integracji, nie mamy innego wyboru niż ścigać ich militarnie" - ostrzegł brytyjski premier.

Szczegóły, dotyczące funduszu, nie są na razie znane.

O planie reintegracji talibów najniższego i średniego szczebla, nie powiązanych z Al-Kaidą, mówi się od pewnego czasu. W przededniu londyńskiej konferencji poparcie Waszyngtonu dla takiej strategii zasygnalizował specjalny wysłannik USA do Afganistanu i Pakistanu Richard Holbrooke

Talibowie już ten plan zdyskwalifikowali, publikując w środę w internecie oświadczenie, w którym twierdzą, że ich bojownicy nie ulegną bodźcom finansowym, ponieważ walczą "nie o pieniądze, własność czy pozycję", lecz o islam i położenie kresu obecności obcych wojsk w ich kraju.

Talibowie oświadczyli, że konferencja w Londynie jest "stratą czasu", i powtórzyli, że nie będą negocjować, dopóki siły międzynarodowe nie wycofają się z Afganistanu.

"W przeszłości były podobne konferencje i żadna nie rozwiązała problemów Afganistanu. Tak samo będzie w przypadku Londynu" - napisano w oświadczeniu.

Holbrooke wyraził opinię, że "w przytłaczającej większości ci ludzie (talibowie) nie są ideologicznymi zwolennikami mułły Omara" (przywódcy Talibanu, czyli organizacji talibów). Jego zdaniem co najmniej 70 proc. talibów nie walczy za tę ideologię.

Holbrooke zaznaczył, że plan reintegracji talibów nie dotyczy tych, którzy wspierają Al-Kaidę. Dodał, że nie jest prowadzona dyskusja na temat ewentualnej amnestii dla talibskich bojowników, podkreślając, iż bezpośrednim celem jest przekonanie ich do przerwania walki.

Reuters relacjonuje też, że Holbrooke uznał, iż często myli się, w kontekście Afganistanu i talibów, pojęcia "reintegracja" i "pojednanie". Za "reintegrację" talibów uznał przekonanie bojowników niższego szczebla do złożenia broni. "Pojednanie" natomiast, to - według Holbrooke'a - znalezienie przez rząd w Kabulu płaszczyzny porozumienia z Talibanem. Zdaniem wysłannika USA, w kwestii tego pojednania "dzieje się o wiele mniej, niż się to sugeruje w artykułach" (prasowych).

Holbrooke dodał, że społeczność międzynarodowa ma "nieprzekraczalne granice" (ang. red lines) tego pojednania, i wyjaśnił, że chodzi m.in. o to, w jaki sposób Taliban traktuje kobiety.