Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadczyły w piątek, że prowadzą działania na rzecz odzyskania od Federacji Rosyjskiej skradzionych pod koniec II wojny światowej z Polski obrazów i grafik. W ten sposób oba resorty bronią się przed zarzutem "opieszałości" w tej sprawie stawianym im przez "Dziennik Gazetę Prawną".

W piątkowym numerze dziennika ukazał się tekst "Rząd zapomniał, Moskwa nie odda", w którym napisano, że Polska przez opieszałość rządu straciła szansę na odzyskanie dzieł sztuki przejętych po wojnie przez ZSRR. Chodzi m.in. o obrazy i grafiki należące obecnie do zbiorów moskiewskiego Muzeum Puszkina.

Do 1945 r. należały do gdańskiego Muzeum Miejskiego; najcenniejsze z dzieł to dziewięć obrazów, w tym malowidła ze szkoły Breugla i inne obrazy z XVI i XVII wieku. W 1945 r. zbiory gdańskiego muzeum przejęła grupa pracowników Komitetu ds. Sztuki przy Radzie Ministrów ZSRR przydzielona do II Frontu Białoruskiego.

"Wbrew tezie postawionej w tym artykule, rzeczywistość stosunków polsko-rosyjskich oraz działania restytucyjne Rządu RP nie dają podstaw do formułowania twierdzeń o rzekomo utraconej szansie zwrotu naszym muzeom przez Federację Rosyjską obrazów i grafik wywiezionych pod koniec wojny z Polski" - napisano w oświadczeniu przesłanym PAP z Centrum Informacyjnego ministerstwa kultury.

Oba resorty "z całą stanowczością" dementują informacje o nieprowadzeniu przez nie działań w celu odzyskania dzieł sztuki. Wśród działań resortu kultury autorzy oświadczenia wymieniają m.in. "zaopiniowanie 10 wniosków rewindykacyjnych, jak również przygotowanie zawartości noty dyplomatycznej dla MSZ z lutego 2009 r.".

Resort kultury przypomniał też, że w 2009 r. odbyły się "liczne spotkania", m.in. obrady Komisji Strategii Współpracy Polsko-Rosyjskiej w Moskwie, które były poświęcone odzyskaniu z Rosji skradzionych dzieł sztuki. "Ministerstwo kultury opiniowało też negatywnie przesłaną nam (ze strony rosyjskiej - PAP) jedną z propozycji wymian dzieł sztuki, uznając ją za niekorzystną" - napisali autorzy oświadczenia.

Z kolei Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapewnia, że "czyni wszelkie dostępne kroki, aby odzyskać dzieła sztuki utracone przez Polskę w czasie II ostatniej wojny".

"Odnosimy tutaj liczne sukcesy, (...) w końcu ubiegłego roku odzyskany został z USA cenny manuskrypt średniowieczny pochodzący z Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu. Nie zaniedbujemy również sprawy odzyskania zabytków z Rosji, przeciwnie składane są jej stosowne dokumenty i inne niezbędne dowody, a nadto kwestia restytucji znajduje się w agendzie każdej wizyty wyższego szczebla" - głosi oświadczenie.

W konkluzji oświadczenia czytamy też, że starania dotyczące odzyskania skradzionych dzieł sztuki "będą systematycznie prowadzone dalej". "Wymagają one rzetelnego przygotowania, cierpliwości i konsekwencji, przy czym nie są one spektakularne, ale taka jest natura współczesnej i skutecznej dyplomacji" - wyjaśniły na koniec oba ministerstwa.

Według "Dziennika Gazety Prawnej", szansa zwrotu dzieł sztuki wywiezionych z Polski pojawiła się po wrześniowej wizycie w Polsce premiera Rosji Władimira Putina. Jak zapowiadali we wrześniu pracownicy MSZ i resortu kultury miał to być początek dyplomatycznych działań, mających na celu zwrot dzieł sztuki.

Zdaniem cytowanych przez gazetę specjalistów, na zapowiedziach, a właściwie na wysłaniu noty dyplomatycznej, się skończyło. Tymczasem do debaty na ten temat podobno był już przygotowany ambasador Rosji. Przychylny też był ton publikacji w rosyjskiej prasie.