Polacy mają sprecyzowane poglądy, jak pogodzić karierę z posiadaniem dzieci. Zgodnie deklarują, że gdy rodzi się dziecko, to matka powinna zrezygnować z pracy, a ojciec ma na nich zarabiać – wynika z Diagnozy Społecznej 2009.
– Nadal mamy bardzo tradycyjne i konserwatywne podejście do rodziny i podziału domowych obowiązków. To kobieta powinna ponosić pełną odpowiedzialność za wychowanie dziecka. A jeśli chce, to może jeszcze pracować – tłumaczy autor Diagnozy prof. Janusz Czapiński.
O tym, jak mocno zakorzeniony jest w polskiej mentalności tradycyjny podział ról w rodzinie, przekonała się socjolog Małgorzata Sikorska, która robiła badania wśród młodych matek. Okazało się, że kobiety same rezygnują z zawodowej aktywności, bo czują się dobrze i bezpiecznie w domu. – Wiedzą, że mają kontrolę nad wszystkim, a to wzmacnia ich pozycję w rodzinie – mówi Sikorska.
Jest też kolejna kwestia, tym razem psychologiczna: matka nie musi szukać pracy, bo pozostawanie w domu jest społecznie usprawiedliwione. To bardzo wygodna postawa, szczególnie w czasach kryzysu. Zwłaszcza że w Polsce nadal bardzo szanowany jest model matki, która zajmuje się troskliwie dziećmi.
Bo choć Polacy coraz częściej deklarują, że są zwolennikami partnerskiego podziału ról, to kiedy przychodzi do konkretów, okazują się gołosłowni. Co prawda pojawił się nowy model matki, która nie musi być doskonała i może zrzucić z siebie część odpowiedzialności, ale jest jeszcze mało popularny. – Dotyczy głównie kobiet z dużych miast i dobrze zarabiających – mówi Małgorzata Sikorska.
Ale powody przywiązania Polaków do tradycyjnego podziału ról w rodzinie mają również wymiar czysto ekonomiczny. – Mężczyźni zarabiają więcej od kobiet, więc kiedy przychodzi do wyboru, kto zostanie w domu z dzieckiem, wydaje się logiczne, że będzie to matka – mówi b. minister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska.
Ta decyzja jest racjonalna, bo w Polsce źle funkcjonuje system państwowej opieki nad dziećmi: żłobków praktycznie nie ma, miejsc w przedszkolach wiecznie brakuje, a wynajmowanie prywatnej opiekunki jest kosztowne. Właśnie stąd bierze się wysoki odsetek kobiet korzystających z urlopów wychowawczych – 52 proc.
Panowie decydują się na urlop wychowawczy znacznie rzadziej: z Diagnozy Społecznej wynika, że z takiej możliwości skorzystało tylko 2 proc. ojców. Zawsze u podłoża tej decyzji były pieniądze. – Ja zarabiałam więcej niż mąż, więc wspólnie zdecydowaliśmy, że urlop wychowawczy na córkę weźmie on – opowiada Urszula Janicka, prawniczka z Warszawy.



Polacy mają konkretne propozycje, jak pogodzić pracę z macierzyństwem. Uważają, że należałoby wydłużyć urlop macierzyński. Podoba im się także elastyczny czas pracy, ale tylko w teorii, bo – jak wynika z Diagnozy – na pracę w niepełnym wymiarze decyduje się jedynie kilka procent osób.
Eksperci krytykują jednak te pomysły. – Przedłużanie urlopów macierzyńskich to błędne koło, które nie jest korzystne ani dla kobiet, ani dla pracodawców. Trzeba raczej rozwinąć cały system polityki rodzinnej, zbudować żłobki i przedszkola oraz opracować system dopłat dla rodzin wielodzietnych. Tak jak się to robi we Francji, która ma najwyższy wskaźnik dzietności w Europie – mówi Małgorzata Sikorska.
Mężczyźni wolą nie przerywać pracy
O urlopy wychowawcze poprosiło w zeszłym roku tylko 24 proc. polskich rodziców. Zaledwie 2 proc. z nich stanowili ojcowie.
Jak wynika z Diagnozy Społecznej 2009, mężczyźni niechętnie biorą urlopy z kilku powodów: przede wszystkim dlatego, że nie chcą przerywać pracy zawodowej.
Ojcowie bardzo obawiają się również, że dłuższa nieobecność na rynku pracy odbije się negatywnie na ich karierze.
O wiele mniej istotne okazały się dla nich pieniądze: tylko 7 proc. ankietowanych panów deklarowało, że nie zrezygnowali z pracy, by opiekować się małym dzieckiem, bo odstraszył ich bardzo niski dodatek wychowawczy dla rodziców lub nawet jego brak.
Co ciekawe, polscy mężczyźni bardzo wybiegają myślami w przyszłość. Jak bowiem zgodnie deklarowali, jednym z najważniejszych powodów, dla których nie decydują się na urlop wychowawczy, jest lęk, że na starość będą dostawać z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych bardzo niską emeryturę.
Równie niechętnie polscy ojcowie korzystają z tzw. urlopów tacierzyńskich, czyli 2 tygodni wydzielonych dla nich z urlopu macierzyńskiego. W zeszłym roku na tacierzyński zdecydowało się jedynie 1,5 proc. uprawnionych do tego mężczyzn.