Przez dwie godziny kilkudziesięciu policjantów z Piaseczna poszukiwało zaginionego listonosza. 31-latek w końcu się odnalazł w jednym... z salonów gier. Teraz grozi mu do trzech lat więzienia, bo do swojego "hobby" wykorzystywał pieniądze, które miał roznosić.

Jak podkreślają policjanci, sprawa wydawała się bardzo poważna. W czwartek ok. godz. 21 do praskich funkcjonariuszy zgłosił się naczelnik oddziału poczty. Był zaniepokojony, bo zaginął jeden z listonoszy, w dodatku - jak wyjaśniał - przed wyjściem w teren uskarżał się on na ból głowy.

Policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania. Ponieważ nie przynosiły one efektu w akcję włączono alarmowe pododdziały prewencji. Po dwóch godzinach jeden z patroli przypadkowo natknął się na listonosza. 31-letni Robert G. grał na automatach w jednym z salonów. Był ubrany po cywilnemu, ale miał przy sobie pocztową torbę.

Okazało się, że mężczyzna jest hazardzistą. Teraz odpowie za przywłaszczenie 3 tys. zł.