Warto czasem zadać sobie pytanie: co zrobić, by moje dziecko miało komfort wyboru takiej uczelni, w jakiej chce się kształcić, a nie takiej, na jaką będzie mogło sobie finansowo pozwolić? Odpowiedzią na takie pytanie jest wybór dobrego planu systematycznego oszczędzania.
Doktor Joanna Heidtman, psycholog, stwierdziła niedawno: „Jesteśmy nadal społeczeństwem finansowych półanalfabetów”. Mocne stwierdzenie. Czy za mocne?
– Zdecydowanie za mocne, choć pozostaje bardzo dużo do zrobienia, jeżeli chodzi o świadomość Polaków w takich kwestiach, jak inwestowanie czy oszczędzanie. Z drugiej strony trzeba pamiętać o tym, jak wielki postęp dokonał się od 1989 roku także w zakresie rozumienia pewnych mechanizmów rynkowych i finansowych. Porównując świadomość finansową naszych obywateli ze świadomością np. przeciętnego Francuza czy Anglika, trzeba pamiętać, że jeszcze 20 lat temu uważano powszechnie, że to państwo ma obowiązek zapewnić nam i naszym dzieciom godziwe warunki życia.
Zauważył Pan jednak, że świadomość Polaków w zakresie oszczędzania i inwestowania pozostawia ciągle wiele do życzenia...
– Tak, i potwierdza to niestety wiele badań. Z raportu Money Track na temat stosunku Polaków do pieniędzy, opracowanego dla Centrum im. Adama Smitha wynika, że jedna trzecia naszych obywateli nie ma własnego konta. Oszczędności gromadzi zaś – mówimy tu o oszczędnościach w różnej wysokości, także tych bardzo skromnych – 46,3 proc. z nas. Polacy generalnie traktują oszczędzanie jak luksus, na który można sobie pozwolić, gdy rosną pensje, a bezrobocie spada. I tak na początku 2008 roku, kiedy dobra sytuacja ekonomiczna była powszechnie odczuwalna, w sondażu OBOP posiadanie oszczędności odnotowało 77 proc. gospodarstw domowych. We wrześniu, kiedy pojawiły się wyraźne symptomy kryzysu, odsetek ten spadł do 56 proc. Wynik wspomnianego badania w marcu 2009 r. jest jeszcze mniej optymistyczny.
To oczywiste, kiedy mamy więcej pieniędzy, możemy sobie pozwolić na oszczędzanie...
– I tu dotykamy zasadniczego problemu – czym jest dla większości Polaków oszczędzanie. Czy to bezpieczne odkładanie pieniędzy na ważny życiowo cel, świadome inwestowanie własnych środków? Jak się okazuje nie. Dla statystycznego Kowalskiego oszczędzanie to odłożenie zaskórniaka na bliżej nieokreśloną czarną godzinę. Takie podejście ilustrują też sumy oszczędności – u jednej piątej Polaków wynoszą one 2–5 tys. zł.
Oszczędzamy więc na wszelki wypadek, a nie na konkretny cel?
– Niestety tak. Znowu podeprę się badaniem, tym razem opracowanym przez IQS and Quant Group na zlecenie PKO TFI w I kwartale 2009 roku. Około połowy badanych, którzy zadeklarowali posiadanie oszczędności, jako cel wskazała ogólnie zabezpieczenie na przyszłość. Około jednej trzeciej – wypadki związane z nieprzewidzianymi sytuacjami losowymi. Dopiero dalej znalazły się: wypoczynek, przyszłość dzieci, życie w czasie emerytury. Myślę, że gdyby podobny sondaż przeprowadzić np. w Stanach Zjednoczonych, te wskazania rozkładałyby się zupełnie inaczej. Tam – a także w wielu państwach starej Unii Europejskiej – oszczędzanie na takie cele, jak zabezpieczenie startu życiowego dzieci czy zapewnienie sobie spokojnego bytu na starość jest o wiele bardziej powszechne. I również, inaczej niż w Polsce, powszechny jest znak równości między oszczędzaniem a bezpiecznym inwestowaniem środków, nawet niewielkich. W Polsce dominuje wiara w lokaty bankowe, które są w rzeczywistości przechowalnią zabezpieczającą przed skutkami inflacji.
Jak więc wygląda inwestowanie oszczędności u nas i, powiedzmy, za oceanem?
– Przypomnijmy sobie 2007 rok, kiedy to Polacy – pod presją powszechnych informacji o dobrych wynikach inwestycji w akcje – masowo ruszyli do kupowania akcji i funduszy akcyjnych, często lokując w nieznaczącą część swoich oszczędności. Przykład z przeciwnego bieguna to Stany Zjednoczone. Na podstawie moich doświadczeń z pobytu w tym kraju mogę stwierdzić, że podejście do oszczędzania długoterminowego jest zdecydowanie bardziej świadome i ostrożne. Powszechna jest dywersyfikacja portfela – oszczędzający wybierają różne rodzaje lokat. Stan majątku nie jest więc w pełni uzależniony od sytuacji na jednym rynku czy też w jednym kraju. Zamiast podejmowania jednorazowych decyzji inwestycyjnych, dotyczących dużych kwot, Amerykanie, których poznałem, preferowali regularne inwestowanie, np. po kilkaset dolarów co miesiąc. Dzięki temu unikali ryzyka i stresu związanego z podjęciem istotnej decyzji w złym momencie.
Nie każdego stać jednak na to, by inwestować co miesiąc nawet kilkaset złotych...
– Inwestować można nawet kilkadziesiąt złotych. Ważne jest, by oszczędzać świadomie – to znaczy uświadomić sobie, że środki na zabezpieczenie ważnego dla nas celu można zgromadzić odkładając systematycznie nawet niewielkie kwoty. Oszczędzanie nie jest luksusem dostępnym dla zamożnych.
Czy takie odkładanie co miesiąc niewielkich kwot może zapewnić np. dobry start naszym dzieciom?
– Jak najbardziej. Warto czasem zadać sobie pytanie: co zrobić, by moje dziecko miało komfort wyboru takiej uczelni, w jakiej chce się kształcić, a nie takiej, na jaką będzie mogło sobie finansowo pozwolić? Wiem przy tym, że nie jestem w stanie za dużo odłożyć z pensji. Odpowiedzią na takie pytanie jest wybór dobrego planu systematycznego oszczędzania (PSO). Od maja br. dwa warianty PSO – Program Oszczędnościowy i Program Oszczędnościowy dla Dzieci – są oferowane przez PKO TFI w sieci oddziałów PKO BP na terenie kraju.
Czy wpłacając co miesiąc niewielkie kwoty, faktycznie można zapewnić naszym dzieciom przysłowiowe studia w Harvardzie?
– Nie wpłacając, lecz inwestując. To uczestnik planu wybiera, ile chce i może regularnie oszczędzać. Minimalny poziom wpłat jest zwykle niski – w Programie Oszczędnościowym PKO TFI, w zależności od wariantu, wynosi on 50 lub 100 zł. To również on podejmuje decyzję, czy woli oszczędzać w funduszach bardziej bezpiecznych, lecz dających mniejszy zysk, czy chce podjąć nieco większe ryzyko, oczekując lepszych wyników. My dajemy narzędzia, dajemy możliwości, ale decyzję pozostawiamy klientowi. Oczywiście w każdej chwili można wycofać zgromadzone środki. Co ważne, system opłat jest przejrzysty, reguły są jasne. A odpowiadając na pytanie: oszczędzając przez kilkanaście lat można spełnić marzenia, także marzenia swoich najbliższych.
Powróćmy jeszcze do świadomości Polaków w zakresie oszczędzania i inwestowania. Czy jest szansa, że to się zmieni na lepsze?
– Na pewno jest. W ramach PKO TFI pracujemy też nad przygotowaniem narzędzi, które pozwolą nam włączyć się w ten proces.
A więc edukować? Wiele osób mówi, że warto już w szkole uczyć zarządzania finansami osobistymi.
– Oczywiście. Szkoda, że wciąż trzeba do tego przekonywać. Nikt nie musi wyjaśniać, że warto uczyć dzieci obsługi komputera czy języków obcych, a przecież umiejętność ta jest równie ważna. Warto samemu przekazywać taką wiedzę swoim pociechom. Tu muszę wspomnieć, że nasz Program Oszczędnościowy dla Dzieci ma nie tylko zapewnić młodym ludziom lepszy start życiowy, ale i uświadomić im, czym jest oszczędzanie. Uczestnikami tego wariantu Programu mogą być osoby małoletnie. Po ukończeniu 18 roku życia są wyłącznymi dysponentami zgromadzonych środków. Rodzice, regularnie inwestując niewielkie kwoty (od 50 zł miesięcznie), mogą na bardzo dobrym przykładzie pokazać, czym jest inwestowanie. A wypracowane w ten sposób środki będą najlepszym dowodem na to, że świadome oszczędzanie po prostu się opłaca.