Nie widzę żadnego powodu, by Solidarnej Polsce stawiać ultimatum przed sejmowym głosowaniem ws. funduszu odbudowy - podkreślił szef Porozumienia, wicepremier Jarosław Gowin. Dlaczego miałbym dzisiaj odmawiać któremukolwiek z koalicjantów prawa do zajmowania odmiennego stanowiska - pytał.

Wicepremier, minister rozwoju, pracy i technologii Jarosław Gowin w środę w TVN24 był pytany o sytuację w Zjednoczonej Prawicy oraz czy postawiłby ultimatum politykom Solidarnej Polski - mieliby opuścić koalicję rządzącą, jeśli nie zagłosują za ratyfikacją nowych zasobów własnych w budżecie UE, która jest konieczne dla uruchomienia funduszu odbudowy.

"Nie widzę żadnego powodu dla takiego ultimatum. Sam wiosną byłem przeciwny wyborom korespondencyjnym podnosząc ważny argument, że jest to sprzeczne ze standardami demokratycznego państwa prawa. Dlaczego miałbym dzisiaj odmawiać któremukolwiek z koalicjantów prawa do zajmowania odmiennego stanowiska w innej bardzo ważnej sprawie dla Polski" - powiedział Gowin.

Odnosząc się do wyników ubiegłotygodniowego szczytu UE i weta, którym groziła Polska, wicepremier stwierdził, że jako państwo i obóz Zjednoczonej Prawicy musieliśmy rozstrzygnąć, w którą stronę podążamy. "Czy to kierunek ku cywilizacji Zachodu, której jesteśmy od tysiąca lat częścią, czy to próba odbudowy jakiejś alternatywy gdzieś między Zachodem a Wschodem. Myślę, że wybór, którego dokonało PiS oraz Porozumienie, jest potwierdzeniem polskiej racji stanu" - podkreśli wicepremier.

Na uwagę, że jeden z koalicjantów chce "wysadzić w powietrze polską drogę ku cywilizacji Zachodu", Gowin odparł, że siłą Zjednoczonej Prawicy jest wewnętrzny pluralizm. "Różnice nie są dowodem na słabość, one są źródłem siły, pod warunkiem, że unika się pewnych sformułowań, pod warunkiem, że zostawia się na boku poglądy skrajne" - dodał.

Gowin zapowiedział też, że kwestie brukselskie, "to będzie temat najbliższego posiedzenia Rady Koalicji". "Jeszcze niezaplanowanego, ale przypuszczam, że przed świętami taka refleksja nad tym, co się wydarzyło, będzie nam potrzebna" - dodał.

Lider Porozumienia pytany, czy któryś z "jastrzębi Zbigniewa Ziobro straci stanowisko" odpowiedział: "Nie widzę żadnego powodu do dymisji polityków, którzy w ważnych dla Polski sprawach postępowali zgodnie ze swoimi przekonaniami i zajmowali swoje stanowisko krytyczne nie tylko wobec tego, co zrobił na szczycie brukselskim premier (Mateusz) Morawiecki, ale wobec tego co ja konsekwentnie od wielu tygodni głosiłem, czy wobec tego na co w ostatecznym rozrachunku zdecydowali się liderzy PiS".

Pytany czy to oznacza, że wiceszef MAP Janusz Kowalski, który wypowiadał się najostrzej spośród polityków Solidarnej Polski, powinien zostać na stanowisku i pozostanie na nim, Gowin stwierdził, że tego nie wie.

"Natomiast w moim przekonaniu każda z partii współtworzących koalicję Zjednoczonej Prawicy powinna mieć suwerenne prawo do desygnowania swoich kandydatów na stanowiska ministerialne, pod warunkiem, że spełniają oni kryteria merytoryczne. Nie słyszałem o żadnych merytorycznych zastrzeżeniach do pracy ministra Kowalskiego" - zaznaczył.

Wicepremier był też pytany o budżet na 2021 rok. Jak zaznaczył na kondycję polskiej gospodarki i budżetu trzeba patrzeć "porównawczo". "W porównaniu z sytuacją gospodarek wielu najbardziej rozwiniętych krajów świata, my radzimy sobie z pandemią bardzo dobrze, ale to nie zmienia faktu, że prawdziwe kłopoty gospodarcze są dopiero przed nami. Te odłożone w czasie skutki pandemii - mówię o skutkach gospodarczych - będą się dawały odczuwać bardzo dotkliwie w roku 2021" - zauważył.

Dodał, że z tego względu Polsce potrzebne są środki z Europejskiego Funduszu Odbudowy, Funduszu Sprawiedliwej Transformacji oraz nowego budżetu UE.