Kluczowe znaczenie ma to, że Orbán okazał się twardym graczem, który potrafił także naszych polityków rozegrać po swojemu. Tyle że on w sytuacji, gdy weta nie ma, z polskiej polityki zniknie, a my z naszymi wewnętrznymi problemami zostaniemy.
Jeszcze niedawno wydawało się, że Ziobro zaszachował Morawieckiego. Teraz z poparciem Orbána i Kaczyńskiego to Morawiecki szachuje Ziobrę. Do ratyfikacji ustaleń szczytu unijnego przez Sejm upłynie pewnie sporo czasu, więc wiele może się jeszcze zmienić.
Pytanie, co na dłuższą metę zrobi Ziobro. Zgłosi wotum nieufności wobec premiera? Wyjdzie z rządu? Teoretycznie może jeszcze zagrać va banque, a ewentualny rozwód może przypominać rozejście się dróg Kaczyńskiego i Wałęsy. Kalkulacja Ziobry może być taka, by to powtórzyć.
Tyle że dziś Kaczyński jest liderem największej partii, a Wałęsa jest na marginesie.
Rzecz w tym, że jedynym atutem Ziobry jest grupa kilkunastu posłów, którzy zawdzięczają mu swoją karierę polityczną. Nie jestem przekonany, czy politycy Solidarnej Polski będą chcieli tak łatwo zrezygnować z funkcji. Dlatego możliwe, że w „imię jedności” Zjednoczona Prawica będzie trwać mimo różnic.