Węgry nie zablokują trzeciego pakietu sankcji na Białoruś, który ma być przyjęty 7 grudnia, ale ich stosunki z Łukaszenką pozostają ciepłe
Węgrzy w pozostają w specyficznych relacjach z krajami położonymi na wschodzie Europy. Halsowanie to jedna z najczęściej stosowanych technik węgierskiej dyplomacji. Budapeszt także obecnie nie sprzeciwia się nakładaniu sankcji na Mińsk za represje, jak zdarzyło się Cyprowi, ale i zachowuje dość demonstracyjny dystans wobec liderki opozycji Swiatłany Cichanouskiej.
Jeszcze w czerwcu, gdy białoruskie władze zaczynały już prześladować potencjalnych rywali Łukaszenki w sierpniowych wyborach, premier Viktor Orbán spotkał się w Mińsku z prezydentem Alaksandrem Łukaszenką. Była to ostatnia wizyta ważnego europejskiego polityka na Białorusi. Orbán składał ją w szczególnym momencie, dając jasny sygnał poparcia dla białoruskiego przywódcy. Premier podkreślał konieczność pogłębienia współpracy gospodarczej. Relacje handlowe z Białorusią są wspierane przez państwowy Eximbank. Łącznie na kierunek białoruski rzucono już 100 mln euro, czyli pięciokrotnie więcej, niż wyniosła zadeklarowana przez Węgry wartość wkładu do Funduszu Trójmorza.
Chociaż protesty na Białorusi trwają od czterech miesięcy, przeciętna wiedza obywateli Węgier na ich temat jest żadna. Nie tylko dlatego, że Węgry z Białorusią nie graniczą, a zatem się nią nie interesują tak jak Litwini czy Polacy. Także dlatego, że temat tego kraju i powyborczych demonstracji nie istnieje w prorządowych mediach. Viktor Orbán nie zabrał głosu w sprawie legalności wyborów prezydenckich. Uczynił to co prawda prezydent János Áder, podpisując wspólne z innymi liderami UE memorandum w tej sprawie, ale pozycja ustrojowa węgierskiego szefa państwa niewiele znaczy. Orbán za to był przeciwny organizacji spotkania ze Swiatłaną Cichanouską w czasie szczytu premierów państw Grupy Wyszehradzkiej w Lublinie.
Taka postawa nie jest przypadkowa, lecz całkowicie przemyślana. Węgrzy wciąż mówią o konieczności uwzględniania geopolitycznego położenia Białorusi, a zatem – mówiąc wprost – rosyjskich wpływów w tym kraju. Układ na Wschodzie jest systemem naczyń połączonych, a realizować węgierskie interesy w regionie można tylko współpracując z Łukaszenką i utrzymując dobre relacje z Moskwą. Łukaszenka o Orbánie mówił „mój przyjaciel Viktor”, z kolei szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó nazywał swojego białoruskiego odpowiednika Uładzimira Makieja mianem „swojego kolegi”. Szijjártó przy okazji październikowej rozmowy telefonicznej podkreślał przy tym, że z Makiejem łączą go szczególne i osobiste relacje, dzięki którym obaj szefowie dyplomacji mogą szczerze rozmawiać.
Jak poinformowano, przedmiotem ich rozmowy była sytuacja wewnętrzna na Białorusi. Szijjártó zapewnił przy tym Makieja, że Węgry są zainteresowane utrzymaniem bliskich relacji z Mińskiem. Unijne sankcje godzące w reżim Łukaszenki nie utrudniają na razie dwustronnych relacji gospodarczych, ale tego typu działania są krytykowane nad Balatonem. Jednocześnie warto pamiętać, że oficjalne stanowisko Węgier jest tożsame z unijnym, a Budapeszt nie zamierza wetować sankcji. Dzieje się tak m.in. dlatego, że to właśnie Węgier Olivér Várhelyi odpowiada w Komisji Europejskiej za politykę sąsiedztwa, a zatem także za obszar Partnerstwa Wschodniego. Orbán wie, jak wykorzystać ten newralgiczny element polityki Unii Europejskiej. Nie tylko do zbliżenia Budapesztu z pozaunijnymi państwami Bałkanów Zachodnich.
Nawet jeżeli z zapowiedzi Budapesztu nic nie wyjdzie, Węgry jawią się jako aktywny inicjator poprawy relacji UE ze Wschodem. 30 października minął tymczasem rok od ostatniego spotkania Viktora Orbána z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. Politycy widzieli się już osiem razy. Dziewiąte jest wciąż przed nami. O ile plany nie zostaną pokrzyżowane przez pandemię COVID-19, kolejne spotkanie powinno się odbyć w Moskwie. Politycy na razie nie podają konkretnej daty, jednak można zakładać, że w rozmowie poruszono by temat sytuacji na Białorusi. Można też założyć, że obie strony podkreśliłyby konieczność podejmowania takich działań, które nie niosłyby za sobą ryzyka mieszania się w wewnętrzne sprawy Białorusi.
Orbán wpisuje relacje z Białorusią w kontekst rosyjski